Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Tarnów na szlaku uchodźców wojennych. Rytm dnia wolontariuszom wyznaczają pociągi kursujące ze wschodu [ZDJĘCIA]

Paulina Marcinek-Kozioł
Paulina Marcinek-Kozioł
Monika i Kamila na dworcu PKP w Tarnowie pomagają uciekającym przed wojną Ukraińcom już drugi tydzień
Monika i Kamila na dworcu PKP w Tarnowie pomagają uciekającym przed wojną Ukraińcom już drugi tydzień Paulina Marcinek
- Żyjemy od pociągu do pociągu - opowiadają wolontariusze, którzy od kilkunastu dni pomagają uchodźcom z Ukrainy na dworcu w Tarnowie. Szykują dla nich kanapki i paczki, częstują kawą albo herbatą, służą dobrym słowem i informacją. Każda zapowiedź wjazdu pociągu ze wschodniej granicy na peron to sygnał do akcji. Nikt potrzebujący nie odejdzie bez pomocy. A wielu zostaje na dłużej.

FLESZ - Polacy jednoczą się w słusznej sprawie

od 16 lat

Wolontariusze od kilkunastu dni na posterunku w Tarnowie

Jest godzina 13.30. Na tarnowskim dworcu kolejowym spore zamieszanie. Przed okienkiem kasy biletowej w kolejce stoi kilkanaście osób, Polacy i Ukraińcy. Ci ostatni chcą jechać do Krakowa. Najbliższy pociąg za pół godziny.

W korytarzu spotykam trzy dziewczyny w żółtych kamizelkach z napisem "wolontariusz". Rozmawiają po angielsku z dwoma mężczyznami. Jedna z nich podchodzi i uprzejmie zagaduje: „Can I help you?”. - To mój pierwszy dzień tutaj, staram się nikogo nie zawieść – tłumaczy po chwili Dagmara. Wskazuje na bardziej doświadczone koleżanki i zaprasza dalej.

W jednym z pomieszczeń kilkanaście osób szykuje stosik kanapek i przygotowuje paczki dla uchodźców w pociągu. Kolejne zaułek dworca wygląda jak połączenie sklepu z bawialnią dla dzieci. Na wieszakach ubrania, na półkach buty, a dookoła pełno zabawek i plecaczków. Jest też łóżeczko i mały stoliczek z krzesełkami.

- Tutaj mamy z dziećmi mogą odpocząć i zostawić maluchy na chwilę pod naszą opieką – opowiada Kamila, jedna z wolontariuszek. 22-letnia tarnowianka na dworcu pomaga drugi tydzień - od rana do późnego popołudnia.

- Dworzec to teraz to mój drugi dom. Bardzo zżyłam się z tym ludźmi, którzy przyjeżdżają z Ukrainy. Traktujemy ich tutaj jak rodzinę. Oni są bardzo wdzięczni, uśmiechają się do nas, mimo że w oczach widać smutek albo strach - opowiada.

Z kieszeni wyciąga telefon i pokazuje listę wiadomości od Ukraińców. - Wszystkim, którzy u nas byli, dajemy kontakt do siebie. Potem piszą czy szczęśliwie dotarli do celu. Zobacz... - Kamila pokazuje zdjęcie w komórce, na którym widać uśmiechniętą ukraińską rodzinę.

Do rozmowy włącza się Monika, również drugi tydzień na dworcu. Przychodzi prosto po lekcjach. Kilka dni temu skończyła 18 lat i urodziny obchodziła właśnie tu. - Wolałam pomagać, na świętowanie przyjdzie jeszcze czas – uśmiecha się.

Wolontariusze w Tarnowie pomagają uchodźcom od świtu do późnej nocy

W punkcie informacji dla uchodźców spotykam Natalię. Ukrainka z Tarnopola po przyjeździe do Tarnowa sama została wolontariuszką. - To mój pierwszy dzień. Kiedy przyjechałam i zobaczyłam ile serca wkładacie, by nam pomagać, postanowiłam dołączyć. Robię kanapki, kawę, herbatę, co tylko potrafię. Pomagam wam, ale przede wszystkim też nam – opowiada.

Z głośników słychać komunikat, że pociąg z miejscowości Uherce z uchodźcami zaraz przyjedzie. Wolontariusze biegną na perony. - Żyjemy tutaj od pociągu do pociągu, zawsze w pełnej gotowości – mówi w przelocie wolontariusz Piotr.

Przy torach spore zamieszanie. Tym razem w Tarnowie nikt nie zostaje. Uchodźcy kolejnym pociągiem pojadą do Krakowa. Mamy trzymają w jednym ręku walizki, w drugim swoje pociechy, które ściskają w przezroczystych reklamówkach pluszowe misie i słodycze.

- Dzieci najbardziej się cieszą jak dajemy im jajko niespodziankę i mówimy im, że tam jest igruszka, czyli zabawka – opowiada Kamila.

Ludzie przesiadają się. Wolontariusze pomagają im zabrać bagaż, wsiąść do wagonu, rozdają butelki z wodą, kanapki i paczki. Pociąg rusza, Ukraińcy na pożegnanie machają, wolontariusze wracają do budynku.

Wiktor przeszedł przez wszystkie wagony i zachęcał przybyszów do pozostania w Tarnowie. Bardzo dobrze mówi po ukraińsku. Pomaga razem z żoną Krystyną. Obydwoje kiedyś mieszkali w Ukrainie.

- Pierwsze trzy noce były najgorsze. Nie mogliśmy zasnąć, bardzo to przeżywaliśmy, cały czas mieliśmy przed oczami twarze tych ludzi, którzy przyjechali pociągami - mówi Wiktor.

- Jesteśmy na dworcu do późnej nocy, dopóki ostatni pociąg z Ukraińcami nie odjedzie z Tarnowa, dopiero wtedy możemy spokojnie wrócić do mieszkania – dodaje Krystyna.

Dotąd w Tarnowie w akcję pomocy uchodźcom z Ukrainy na dworcu zaangażowało się około sześciuset wolontariuszy. Przygotowują kanapki, rozdają paczki, częstują kawą i herbatą, a także służą wsparciem i dobrym słowem. Pomoc uzyskało około siedmiu tysięcy osób.

 

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wideo
Wróć na tarnow.naszemiasto.pl Nasze Miasto