FLESZ - Polacy jednoczą się w słusznej sprawie
Wolontariusze z Tarnowa pomagają Ukrainie
Pierwszy raz na polsko-ukraińską granicę pojechał dzień po wybuchu wojny. Miał zabrać stamtąd 26 matek i kilkadziesiąt dzieci. O pomoc prosiła znajoma Ukrainka. Robert uruchomił znajomych, zebrała się trzydziestka kierowców z firmy OMT Serwis i mogli ruszać.
- Nie da się opisać tego co tam zobaczyliśmy. Olbrzymia kolejka, przepychający się ludzie, kobiety na mrozie trzymające jedną ręką dzieci, a drugą walizkę z całym dobytkiem. Są tak wycieńczeni, że nie mają siły, by okryć się kocem. Po stronie ukraińskiej nie ma ani herbaty ani jedzenia. Łzy same cisną się do oczu gdy je widzę, zwłaszcza gdy pomyślę, że są one w wieku moich córek – opowiada.
Tego pierwszego dnia okazało się, że kobiet i dzieci, po które przyjechali, już na granicy nie ma, nikt też nie zdecydował się wtedy wsiąść do samochodów odjeżdżających do Tarnowa. Ale to wcale nie zniechęciło do pomagania. Robert postanowił działać w sposób zaplanowany i zorganizowany.
W grupie trzydziestu wolontariuszy są znajomi z Tarnowa i okolic, strażacy, policjanci, a także Ukrainki, które pełnią role tłumaczek i opiekunek. To one prowadzą bezpiecznie każdą zgłoszoną matkę z dziećmi do granicy, a potem pomagają identyfikować kierowcę z którym uchodźcy trafiają do wcześniej ustalonych mieszkań czy domów. Robertowi zdarzyło się na granicy pełnić nawet rolę niani, pilnując trzymiesięczne niemowlę, za co wdzięczna matka maluszka nazwała go "ojcem chrzestnym".
Wolontariusze są do dyspozycji nawet w środku nocy
Z wolontariuszami uruchomili stronę internetową dla matek z dziećmi, uciekającymi z Ukrainy z informacjami w języku ukraińskim, numerem telefonu i kontaktami na komunikatory, których najczęściej używają Ukraińcy.
- Ostatnio o pierwszej czterdzieści zadzwoniły do nas o mamy, które jechały z piątką dzieci i z wycieńczenia przespały przystanek, na którym miały wysiąść. W środku nocy zorganizowaliśmy dla nich pomoc, transport i mieszkanie - opowiada.
Ekipa nie tylko przywozi do Polski matki z dzieci. W przeciwnym kierunku zabiera Ukraińców, którzy chcą wracać bronić swojej ojczyzny. Wśród nich są nawet kobiety, które zostawiają u nas dzieci pod opieką babć i wracają do mężów.
Po wojnie osobiście wam podziękujemy
Regularnie dostarczają na Ukrainę żywność, środki czystości, leki, opatrunki, a nawet... starego typu telefony komórkowe, które bardzo przydają się żołnierzom gwardii narodowej.
Zawieźli im nawet nawet smalec od pań z KGW w Pawęzowie, który żołnierzom bardzo posmakował. - Mówią, że jak wojna się skończy, to do nas przyjadą osobiście podziękować. Przywiozą ukraińską wódkę i ogórki - uśmiecha się Robert.
Na granicy wielokrotnie już słyszał od Ukraińców: "Wiele między naszymi narodami było zepsutej krwi, ale tego, co dostajemy od Polaków w czasie naszej wojny z Rosją, nie spodziewaliśmy się".
25 marca wyruszyli z kolejnym transportem na Ukrainę, cały czas zbierają informacje od mam, które chcą przyjechać do naszego kraju.
Wolontariuszy, którzy niosą pomoc Ukraińcom można weprzeć poprzez prowadzoną w internecie zbiórkę. Link do zbiórki
Bądź na bieżąco i obserwuj
- Największe wpadki inwestycyjne ostatnich lat w Tarnowie i regionie [ZDJĘCIA]
- Tarnów u stóp Tatr w obiektywie Radka Iwanickiego [ZDJĘCIA]
- Na zbiorniku w Skrzyszowie będzie można wędkować. Widoków na kąpielisko brak ZDJĘCIA
- TOP największych pracodawców z Tarnowa i okolic. Tu pracuje kilkanaście tysięcy osób
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?