Batalion Kikimory z Tarnowa pomaga ukraińskim żołnierzom
Jest poniedziałkowe popołudnie. Do kamienicy przy tarnowskim Rynku schodzą się kobiety w różnym wieku. Na drugim piętrze czuć intensywne, kwiatowe zapachy. Z jednej z sal dobiega gwar rozmów. W środku uwija się kilkanaście kobiet. Większość uciekła przed wojną w Ukrainie i znalazła schronienie w Tarnowie.
Jedne coś szyją, inne przycinają tekturę, kolejne ją rolują i umieszczają w pustych puszkach po konserwach. Wśród nich jest Oksana Golesz, która już 13 lat temu zamieszkała w Tarnowie.
- Nazwałyśmy się Batalionem Kikimory. To na Ukrainie leśna baba jaga, leśny duszek, którego nikt nie widział, a zawsze pomaga. Też chcemy być takimi dobrymi duchami i wspierać naszych chłopaków - opowiada.
Na stole przed nią stoi kilkanaście metalowych puszek. Każda wypchana gofrowanymi rolkami kartonu, zalanego woskiem. Jest też knot. To świece okopne.
- Są dla naszych chłopaków, którzy walczą na froncie. Prosili nas o to. Jest coraz zimnej, a oni mogą się przy nich rozgrzać, wysuszyć ubrania, buty, a nawet coś tam ugotować – wyjaśnia Oksana. Sama ma dwóch szwagrów, którzy walczą na Ukrainie. Sięga po telefon i pokazuje zdjęcie jednego z nich. - Przez te kilka miesięcy na wojnie postarzał się z piętnaście lat.
Dzięki takim „mini kuchniom polowym” żołnierze mogą zrobić sobie herbatę, kawę, a nawet ugotować makaron czy kaszę. Świece palą się do sześciu godzin. Woda w dużym kubku zagotuje się na płomieniu w parę minut.
- Oni się nigdy nie skarżą, zawsze wysyłają nam uśmiechnięte zdjęcia. Są wdzięczni za każdą pomoc. Żartują, że dzięki świecom mają aromaterapię, bo im ładnie pachnie w namiotach - uśmiecha się Oksana. - Nie chcą mówić o wojnie. Gdy dzwonię i słyszę strzelaninę w słuchawce to uspokajają, że wszystko jest dobrze, tylko nie mogą długo rozmawiać. Cały czas się o nich bardzo boimy - zawiesza głos.
[Ukraińscy żołnierze wdzięczni za pomoc Batalionu Kikimory z Tarnowa
Batalion Kikimory pierwsze lokum miał w XVI LO, potem w Pałacu Młodzieży, teraz - na drugim piętrze kamienicy Tarnowskiego Centrum Informacji. Pomieszczenie przypomina manufakturę i tętni życiem, a honorowe miejsce zajmuje tu tekturowa postać prezydenta Ukrainy Władimira Zelenskiego,
Panie zaczynały od wykonywania siatek maskujących, które pomagają w kamuflażu snajperów oraz zwiadowców. Teraz robią świece okopne i rozpałki z wacików maczanych w gorącym wosku. Do tego jeszcze bransoletki ze sznurków, które rozciąga się na cztery metry. Szyją kominiarki, nałokietniki i grube skarpety. Mają wsparcie dobrych ludzi, którzy przekazują potrzebne rzeczy.
- Na tą chwilę zbieramy pościele i prześcieradła, puste puszki, parafinę, świeczki. Dodatkowe ręce do pracy też się przydadzą. Potrzebna też szyba do toyoty land cruiser, bo wybili im na wojnie – wylicza Oksana. Rzeczy można przynosić do kamienicy przy Rynku 7 na drugie piętro.
Żołnierze doceniają każdą pomoc, ale największą radość sprawiają im dziecięce rysunki. To pierwsza rzecz, której szukają gdy otwierają paczki z Tarnowa. Kikimory do pudełek wkładają też uszyte przez siebie szmaciane lalki. Wojskowi umieszczają je pod wojskowym ubraniem, zaraz przy sercu.
- Traktują je jak talizman. Już nie raz słyszałam historię jak kula przebiła kamizelkę i zatrzymała się właśnie na tej lalce i dzięki temu przeżyli – opowiada.
Wielkie otwarcie Baltic Pipe
Bądź na bieżąco i obserwuj
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?