Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Ryglice. Mała rybka zablokowała budowę zalewu

Paweł Chwał
To już niestety przesądzone. 20 milionów złotych, które miały pójść na budowę zbiornika przeciwpowodziowego w Ryglicach, trafią do innych gmin i miast, m.in. do Krakowa. Wszystko przez ekologów i błędy urzędników. Ci pierwsi blokowali inwestycję twierdząc, że zaszkodzi ona małej potokowej rybce - strzebli potokowej. Drudzy wysyłali pisma nie tam, gdzie powinni, czym przeciągnęli sprawę budowy zbiornika o długie miesiące.

20 milionów złotych, za które miał zostać wybudowany zbiornik retencyjny w Joninach koło Ryglic, zostały już spożytkowane na inne inwestycje. Co będzie w miejscu wykupionych kilka lat temu pod zalew działek? Wciąż nie wiadomo.

Krzysztof Augustyn mieszka w rejonie planowanego dotąd zbiornika. - Sprzedawaliśmy nasze działki pod zbiornik. Zalew miał nas chronić przed powodziami i stanowić turystyczną atrakcję gminy. Minęło kilka lat i nie ma nic - nie kryje rozczarowania.
Na wykup gruntów i wykonanie niezbędnej dokumentacji pod planowany zbiornik Urząd Marszałkowski wydał blisko trzy miliony złotych. W ramach przygotowań do budowy przesiedlono też jedną rodzinę. Został po nich opuszczony dom i zabudowania gospodarcze.

- To się w głowie nie mieści, za nic mają zwykłych ludzi - mówi zirytowany Krzysztof Augustyn, rolnik, który pod budowę zalewu już sprzedał swoje działki. - Jak była u nas ostatnia powódź, to sąsiad uciekał przed falą powodziową na żuka. Stał na aucie, a i tak wodę miał aż po szyję. Chcą nas tu wszystkich potopić?! - wzdycha.

- W Skrzyszowie zaczęli budować taki zbiornik później niż zabrano się za to u nas, a my zostaliśmy w tyle. Wszystko się skomplikowało przez ekologów, którzy stanęli w obronie małej rybki - strzebli. Twierdzą oni, że gdy powstanie zbiornik, to będzie za ciepła woda i rybka się nie rozmnoży. Bzdura - kręci głową Augustyn.

Oburzony takim obrotem sprawy jest również Zbigniew Cieślikowski, sołtys Jonin. - Urzędnicy zawalili na całej linii, muszą zostać za to rozliczeni - zaznacza Cieślikowski. Zapowiada skierowanie wniosku do NIK o skontrolowanie wszystkich aspektów dotyczących budowy zbiornika. Cieślikowski mówi, że głównym sprawcą zamieszania jest Małopolski Zarząd Melioracji i Urządzeń Wodnych, który odpowiadał za przygotowanie i realizację tego zadania.

- Skierowali wniosek o wydanie decyzji środowiskowej do złego adresata. Zamiast do burmistrza gminy trafił on do Regionalnej Dyrekcji Ochrony Środowiska, a ta pomyłka przystopowała procedury na kilka miesięcy. Winni tego błędu powinni zostać rozliczeni - twierdzi Cieślikowski, który już przygotowuje pismo do Najwyższej Izby Kontroli, aby dokładnie przyjrzała się wszystkim aspektom związanym z budową zbiornika w Joninach.

- To wygląda tak, jakby ktoś celowo chciał storpedować to przedsięwzięcie, żeby przejąć zarezerwowane na nasz zalew pieniądze - twierdzi Cieślikowski.

Fundusze, decyzją zarządu województwa, zostały przekierowane na inne działania związane z ochroną przeciwpowodziową w Małopolsce. Wybudowany zostanie za nie m.in. zbiornik, tyle że suchy, w Krakowie-Bieżanowie. Gromadził będzie wodę tylko po mocnych opadach deszczu.

O lokalizacji podobnej inwestycji w Joninach mówił w ubiegłym tygodniu Bogusław Borowski, dyrektor MZMiUW. - Taki zbiornik, suchy, mógłby w czasie powodzi gromadzić nadmiar wody i chronić domy najbardziej narażone na zalanie, a jednocześnie nie wiązałby się z takimi protestami ekologów, jak zbiornik mokry - stwierdził.

W Joninach o polderze suchym nie chcą jednak słyszeć. - Cztery lata prosiliśmy o to, aby wykoszono chaszcze, które zarastały działki pod zbiornik. To siedliska chwastów i gryzoni. Nie chcemy takiego sąsiedztwa - mówi Cieślikowski.

Procedury związane z wydaniem decyzji środowiskowej prowadzi w tym momencie Urząd Gminy w Ryglicach. - Dotyczą one zbiornika w takim kształcie, w jakim został zaplanowany przez zarząd melioracji, czyli na zbiornik mokry. Jest przecież gotowy projekt - twierdzi Teresa Połoska, burmistrz Ryglic. - Gminy na taki zbiornik nie stać. Ale w funduszach unijnych będą pieniądze na regulację rzek.

Jej zdaniem, jest szansa na to, aby decyzja środowiskowa była gotowa jeszcze w tym roku. Potem zarząd melioracji rozpocząć ma starania o pozwolenie na budowę i pieniądze na realizację projektu.

10 lat starań i nic
Zbiornik ma przede wszystkim gromadzić wodę spływającą z okolicznych wzgórz - głównie od strony Woli Lubeckiej i Kowalowej, i zapobiegać powodziom, takim jak ta z 2010 roku. Wysoka na ponad 2,5 metra fala powodziowa zalała wówczas kilkadziesiąt domów i budynków od Jonin, przez Ryglice aż do Tuchowa, gdzie przepływająca przez te miejscowości niepozorna na co dzień rzeka Szwedka wpływa do Białej.

Inwestycja nie ma szczęścia. O pilnej budowie zbiornika mówi się już od ponad 10 lat. Plany stały się realne, kiedy inwestycja - jako jedna z trzech w Małopolsce - znalazła się w programie inwestycyjnym województwa na lata 2007-2013, a duże pieniądze na ich realizację pozyskano z UE. W Joninach najszybciej uporano się z uzyskaniem zgody mieszkańców i wykupiono działki. Na przeszkodzie w uzyskaniu decyzji środowiskowej stanęły m.in. protesty ekologów. Ci przekonywali, że przez zbiornik wzrośnie temperatura wody w przepływającej obok rzece Szwedce, a to może zagrażać występującej w niej faunie i florze, m.in. małej rybce - strzebli potokowej. Generalny dyrektor ochrony środowiska nakazał ponowne przeprowadzenie całej procedury.

od 7 lat
Wideo

Reklamy "na celebrytę" - Pismak przeciwko oszustom

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na tarnow.naszemiasto.pl Nasze Miasto