Zofia Wójs z Zakrzowa narzeka, że jej dobroć dla zwierząt została wykorzystana przez urzędników gminnych. Kiedy złapano porzuconą suczkę, zamiast odwieźć zwierzaka do schroniska w Tarnowie, przekazano do pani Zofii.
- Najwyraźniej uznali, że skoro przydzielili mi opuszczone gospodarstwo zamiast lokalu socjalnego, których brak, to mam wobec nich dług wdzięczności - żali się emerytka z Zakrzowa. - Tyle tylko, że ten psiak miał u mnie pozostać dwa dni, a tu już dwa miesiące minęły i nikt z gminy się po niego nie zgłasza.
Urzędnicy przywieźli kobiecie suchą karmę dla psa i... odjechali. - No, a Sonia, bo tak ją nazwałam, tego żarcia nie je, wyraźnie do tej pory żywiła się czymś innym - mówi pani Zofia. - Muszę jej gotować kości i kaszę, żeby mi tutaj nie padło biedactwo. A mnie na to nie stać, sama ledwo mam co do garnka włożyć - dodaje emerytka.
Kobieta ma już dwa własne psy, które też musi wykarmić, dlatego ze swym problemem zgłosiła się do naszej redakcji. Podjęliśmy interwencję, aby sprawdzić, dlaczego gmina podrzuciła Sonię pani Zofii. - Sporo okolicznych gmin ma podpisaną umowę z tarnowskim azylem dla bezdomnych psów i kotów, ale niektóre, jak Wojnicz, odstawiają tam zwierzęta niechętnie. Wiąże się to bowiem ze sporą odpłatnością - przyznaje Dorota Lewicka, koordynator inspektoratu Ogólnopolskiego Towarzystwa Ochrony Zwierząt Animals w Tarnowie. - Taniej wychodzi podrzucić psa mieszkańcowi i kupić worek karmy, aby żywił. Taka przymusowa adopcja.
Za przyjęcie psa do azylu gmina płaci 500 złotych, za każdy miesiąc pobytu czworonoga kolejne 300 zł. - To opłata nie tylko za wyżywienie, ale też za opiekę weterynaryjną, szczepienia - wyjaśnia Janusz Łabno, kierownik azylu. Przebywają tutaj teraz 62 psy na 75 miejsc, którymi dysponuje placówka, w tym tylko dwa psiaki z gminy Wojnicz.
- Do azylu psy odstawiamy w ostateczności - potwierdza Stefan Moskal z Urzędu Gminy w Wojniczu. - Wcześniej na własną rękę, między innymi przez naszą stronę internetową, staramy się im znaleźć nowych właścicieli, którzy je przygarną i pokochają.
Ponieważ po Sonię nikt się do tej pory nie zgłosił, suczka jeszcze w tym tygodniu ma zostać zabrana od Zofii Wójs i odstawiona do azylu.
Wałęsające się po gminie psy, do których nikt nie chciał się przyznać, jeszcze w ubiegłym roku trafiały do kojca w miejscowym parku. Czworonogi przebywały w nim w karygodnych warunkach. Za metalową siatką znajdowały się m.in. dwie szafki przerobione na budy z wnętrzami wypełnionymi słomą, miską (opakowanie po margarynie) i szufladami, w których były kości. Kojec zlikwidowano dopiero po interwencji dziennikarzy "Gazety Krakowskiej" i Animalsów.
Codziennie rano najświeższe informacje, zdjęcia i video z regionu. Zapisz się do newslettera!
echodnia.eu Świętokrzyskie tulipany
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?