Razem z nimi pod jednym dachem żyła ich dorosła córka z mężem, Henrykiem. Mama Baśki zapewniała, że wyjazd do kraju na długo zostanie jej w pamięci, a ojciec cieszył się, że prócz rodziców zobaczy siostrę i być może szwagra.
Z tym mógł być kłopot, bo 47-letni Henryk na co dzień pracował jako drwal w Austrii i do Tarnowa wracał rzadko. Akurat był, gdy pojawili się goście z Anglii z 12-latką.
Tamtego dnia było powitanie, rozmowy, opowieści o życiu i codziennych zmartwieniach. Gospodyni z córką prowadziła stragan obok Domu Handlowego Zenit i potrzebowała towaru z Ciężkowic. Namówiła Henryka, by z nią pojechał. Padła też propozycja, by w podróży udział wzięła Baśka. Jej rodzice wyrazili zgodę, gdy dowiedzieli się, że za kółkiem będzie siedziała babcia 12-latki, a Henryk W. będzie jedynie pasażerem. Ekipa szybko wróciła do Tarnowa, towar rozłożono na straganie, bo zaczął się już przedświąteczny ruch.
Incydent w aucie
Henryk W. popijał od rana piwo i wybrał się do sklepu po kolejne. Baśka towarzyszyła mu w tym wypadzie. Widziała, że nabył alkohol, papierosy, a dla niej czekoladę. Zaoferował się, że pokaże jej auto i gdy wyszli ze sklepu zagadał do dziewczynki: zgadnij, który to mój samochód. Podeszli do pojazdu, wsiedli, Baśka na fotelu pasażera obok kierowcy. Jej wujek puścił muzykę, zapalił papierosa, pokazał nawigację i polecił, by wpisała podany jej adres, bo - jak stwierdził Henryk W. #- pojadą do jego kolegi Bogdana. „Będą się bawić, a matka nie musi o tym wiedzieć”. Podał Baśce papierosa, ale go wyrzuciła i wówczas Henryk W. nachylił się i pocałował 12-latkę kilka razy w policzek i w usta.
- Ciotka nie może się o niczym dowiedzieć - rzucił wymieniając imię żony. Nagle zmienił pozycję ciała, nachylił się i zaczął dotykać dziewczynę w miejsca intymne. Gdy przestał to od razu wyszła z auta.
Dziadek przez okno zauważył ją, gdy już szła do mieszkania. Czekał, by mu opowiedziała, jak się udał wypad za miasto. Baśka minęła go bez słowa i zamknęła się w pokoju. Po chwili zza drzwi słychać było, że głośno płacze. Gdy matka weszła, dziewczyna zaczęła krzyczeć, że nie chce tu być! Zapytana, dlaczego - powiedziała w emocjach i przez łzy, że wujek przetrzymywał ją w aucie, całował w usta i wkładał rękę pod bluzkę.
- Śmierdzę nim, śmierdzę papierosami - ryczała. Matka powtórzyła mężowi słowa córki, a on poradził, by żona i ojciec poszli porozmawiać z Henrykiem i zapytali, co się stało. Mężczyzna siedział w aucie i dopiero po chwili na wyraźne pukanie otworzył drzwi, ale nie odpowiadał na coraz bardziej natarczywe pytania matki Baśki. Rozmowę o incydencie kontynuowano w mieszkaniu, w którym po chwili pojawiła się gospodyni i jej córka, czyli żona Henryka W. Rozpoczęła się kłótnia, padły wyzwiska i wtedy Baśka i jej matka wyszły na zewnątrz. O sprawie powiadomiły policję.
Po zajściu samopoczucie #12-latki zaczęło się pogarszać. Nie pomogło, że wróciła do Anglii. Bała się wychodzić z domu, ograniczała kontakty z rówieśnikami, miała lęki, natrętne wspomnienia, zaczęły się jakieś nocne koszmary, które kończył krzyk przez sen: zostaw mnie! Był płacz, strach związany z kolejnym, planowanym przyjazdem do Polski i obawa spotkania Henryka W.
Ma stres pourazowy
Lekarze zdiagnozowali u dziewczynki zespół stresu pourazowego i typowe objawy jakie mają ofiary przemocy seksualnej. Henryk W. po zawiadomieniu policji jeszcze tego samego dnia trafił do aresztu. Był przed laty karany, ale nastąpiło już zatarcie skazania. Nie przyznał się do zarzutu.
Fakt - pocałował w policzek, gdy go nastawiła w podziękowaniu za czekoladę. Może ją wówczas niechcący dotknął jak brał płytę kompaktową z półki w drzwiach, przy których siedziała. Potem się przyznał do winy, ale na swój sposób opisywał, co się stało. Pocałował Baśkę, gdy się nadstawiła w podzięce za czekoladę i wtedy się śmiała. Potem zasnął i nie wie, kiedy wyszła z auta.
- Może jak zasypiałem to ją dotknąłem, albo jak się obudziłem, to pocałowałem zaspany i pod wpływem alkoholu. Zasypiając oparłem się na ręce, przechyliłem na bok i wtedy pewnie dotknąłem dziewczynę - kręcił.
Tłumaczenia oskarżonego, że do zdarzenia doszło przypadkowo, a jego zachowanie zostało źle zrozumiane przez Baśkę, sąd określił słowem infantylne.
Wiarygodna okazała się relacja 12-latki i nie było powodu, by zmyśliła przebieg zajścia i fałszywie oskarżyła wujka. Jej zeznania były jasne, spójne, konkretne i logiczne, choć dziewczynka miała pewne problemy z językiem polskim to biegły zauważył, że nie widać u niej tendencji do kłamstwa.
Wiarygodna 12-latka
- Dynamika zdarzenia, jego zaskakujący i wysoce stresujący charakter powodował, że od tego świadka nie można oczekiwać
relacji absolutnie ścisłej i pełnej - stwierdził Sąd Okręgowy w Tarnowie.
Prokurator oskarżał Henryka W. o dokonanie gwałtu, przy czym podstępem miał zwabić nieletnią do samochodu, a w środku pojazdu stosował przemoc. Sąd był innego zdania i przytoczył orzecznictwo dotyczące podstępu stosowanego przez sprawców seksualnych. O podstępie można mówić, gdy ktoś podaje się za małżonka, partnera, narzeczonego lub osobę bliską emocjonalnie, a takie przypadki były dawno i dotyczyły zaginionych podczas wojny. Podstęp stosowali też sprawcy, którzy udawali ginekologa, osoby wykorzystujące hipnozę, narkozę, odurzenie pigułką gwałtu, sen lub omdlenie ofiary. W przypadku Henryka W. nie było mowy o podstępnym wykorzystaniu pokrzywdzonej.
Samo zwabienie jej do auta tworzyło tylko pewne warunki, w których oskarżony podjął następne działania doprowadzające pokrzywdzoną do poddania się innym czynnościom seksualnym. Podstęp tu miał drugoplanowe znaczenie.
Zdaniem sądu sprawca nie stosował też przemocy, a to kolejny czynnik, by kogoś nie skazać za gwałt. Położył tylko rękę na ręce Baśki i nic więcej. Skoro nie było gwałtu - to co?
Zdaniem sądu zachowanie oskarżonego było bezprawne, bo dotykanie, całowanie bez zgody to przestępstwo, więc przyjęto, że Henryk W. jest winny dokonania tzw. innej czynności seksualnej w stosunku do osoby poniżej 15. roku życia. Sąd za molestowanie skazał oskarżonego na 2 lata i 3 miesiące więzienia. Przyjął też, że nieumyślnie spowodował u dziewczynki rozstrój zdrowia w postaci stresu pourazowego.
Na 8 lat zakazał kontaktów z nią i zbliżania się do niej na odległość 20 metrów. Zdecydował też, że musi zapłacić 20 tys. zł nawiązki pokrzywdzonej.
Wyrok skazujący
Obciążające w jego sprawie jest to - jak pisze sąd - że członków rodziny z reguły obdarza się zaufaniem, oczekuje od nich zaopiekowania się dzieckiem, a nie wykorzystania go.
Naruszenie tej relacji, zdaniem sądu, stanowi dodatkowy, negatywny akcent zachowania oskarżonego.
Okolicznością łagodzącą była pozytywna opinia i prowadzenie przed i po przestępstwie ustabilizowanego trybu życia. Obrońca Henryka W. w apelacji wnosił o łagodniejszą karę 6 miesięcy więzienia i 2 lat ograniczenia wolności. Zwracał uwagę, że sprawca przyznał się do winy i i sam wyszedł z inicjatywą zapłaty 20 tys zł. Nawiązki. Sąd Apelacyjny w Krakowie wyroku jednak nie zmienił.
CBŚP na Pomorzu zlikwidowało ogromną fabrykę „kryształu”
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?