Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Po wypadku córki Renata cztery lata walczyła o sprawiedliwość. Miała przeciwko sobie policję i prokuraturę

Robert Gąsiorek
Robert Gąsiorek
Dominika ma dziś 19 lat i studiuje w Rzeszowie. Po wypadku pozostał jej jednak niedosłuch w lewym uchu oraz napięcia mięśniowe.
Dominika ma dziś 19 lat i studiuje w Rzeszowie. Po wypadku pozostał jej jednak niedosłuch w lewym uchu oraz napięcia mięśniowe. archiwum prywatne
Po czterech latach zmagań Renaty Skrzypek o sprawiedliwy wyrok w sprawie dramatycznego wypadku jej córki, kobieta w końcu może odetchnąć z ulgą. Sąd Okręgowy w Rzeszowie uznał winnym wypadku kierowcę autobusu, który potrącił na pasach Dominikę. Wyrok jest już prawomocny.

FLESZ - Kiedy skończy się nauka zdalna

Renata Skrzypek udowodniła, że warto walczyć o swoje, nawet jeśli ma się przeciwko sobie cały wymiar sprawiedliwości. Batalia trwała kilka lat, a dotyczyła poważnego wypadku, z którego cudem uszła jej córka Dominika. Po ogłoszeniu już prawomocnego wyroku, kobieta nie kryła radości.

- Towarzyszyły mi wielkie emocje. Nie byłam nawet w stanie wysłuchać wyroku na sali sądowej i czekałam przed nią. Gdy aplikantka powiedziała jakie jest rozstrzygnięcie, krzyknęłam z radości na cały sąd - przyznaje panie Renata.

Wygrała walkę o życie, ale przed nią była walka o sprawiedliwość

Koszmar rodziny Skrzypków rozpoczął się 30 września 2016 roku. 15-letnia wówczas Dominika wróciła ze szkoły w Dębicy do rodzinnej Brzeźnicy. Wysiadła na przystanku naprzeciwko miejscowej szkoły. Ruszyła w stronę przejścia dla pieszych. Dochodząc do pasów, obejrzała się dwa razy w lewą stronę, ale nie przystanęła. W momencie, gdy wkroczyła na „zebrę”, uderzył w nią autobus. Dziewczyna przeleciała kilka metrów w powietrzu i upadła na jezdnię nieruchomo.

Ciężko ranną dziewczyną przewieziono do szpitala w Rzeszowie, gdzie lekarze walczyli o jej życie. Dominika miała złamaną podstawę czaszki, stłuczone płuca, krwiak oraz wstrząs mózgu. Dziewczyna na tydzień została wprowadzona w stan śpiączki farmakologicznej.

Po wybudzeniu stan Dominiki na szczęście się poprawiał. Pani Renata była szczęśliwa, że jej córka przeżyła tak koszmarny wypadek. Nie spodziewała się jednak, że wyjaśnieniem okoliczności zdarzenia będzie się zamartwiać jeszcze bardzo długo.

- Myślałam, że zajmie się tym policja i prokuratura i skończy się to może za miesiąc, dwa na jakiejś jednej rozprawie i będzie po wszystkim - zaznacza kobieta.

Traktowali mnie jak przestępcę

Rzeczywistość okazała się jednak bardziej brutalna. Moment wypadku zarejestrowała kamera, która znajdowała się na budynku szkoły w Brzeźnicy. Na nagraniu widać, z jakim impetem autobus uderzył Dominikę. Śledczy prowadzący sprawę zasięgnęli jednak jeszcze opinii eksperta z zakresu rekonstrukcji wypadków drogowych. Ten wykazał, że to Dominika przyczyniła się do wypadku, nie zachowała uwagi i wtargnęła na przejście, a kierowca nie miał wtedy możliwości uniknięcia zdarzenia.

- Wypadek był ciężki, ale nie myślałam, że to co nas później spotka będzie takie niemiłe. Czasami to mnie traktowano jak przestępcę. Policja i prokuratura uważała, że moja córka jest winna, dochodziło do takich absurdów, że myślałam, że będzie musiała jeszcze płacić za zniszczony zderzak autobusu, który ją potrącił - kręci głową pani Renata.

Rodzina Skrzypków zwróciła się do innego biegłego, który sporządził opinię odbiegającą od ustaleń eksperta powołanego przez prokuraturę. Śledczy jednak nie wzięli jej pod uwagę i dwukrotnie umorzyli śledztwo w sprawie potrącenia Dominiki.

Po czterech lata doczekaliśmy sprawiedliwości

Renata Skrzypek nie dawała jednak za wygraną. Skierowała do sądu prywatny akt oskarżenia. Mimo, że został on początkowo odrzucony, to po apelacji Sądu Okręgowego w Rzeszowie, sprawą zajął się w końcu dębicki sąd.

- Taki już mój charakter. Jak mnie nie wpuszczą przez drzwi to wejdę przez okno, ale musiałam walczyć o sprawiedliwość - podkreśla mieszkanka Brzeźnicy.

Sędzia zajmujący się sprawą, wziął pod uwagę opinię biegłego przygotowaną na zlecenie matki poszkodowanej. Po trwającym kilka miesięcy procesie kierowca autobusu usłyszał wyrok za umyślne naruszenie zasad bezpieczeństwa w ruchu lądowym. Temida stwierdziła, że skazany nie zachował szczególnej ostrożności, naruszył zasady ograniczonego zaufania oraz zasady tzw. prędkości bezpiecznej i ukarano go grzywną w wysokości 1,5 tys. zł. Kierowca odwołał się, ale sąd drugiej instancji kilka tygodni temu utrzymał wyrok usuwając jedynie zapis, że skazany działał umyślnie.

- Nie o karę nam chodziło, a o sprawiedliwość. Na szczęście po czterech latach jej doczekaliśmy - przyznaje Renata Skrzypek.

Dominikę potrącił autobus z niesprawnymi hamulcami

Sprawa tamtego wypadku ma jeszcze ciąg dalszy. Przy okazji wypadku okazało się, że autobus, który brał udział w zdarzeniu miał niesprawne hamulce. Było to tym bardziej bulwersujące, że miesiąc wcześniej przeszedł badania techniczne. Prokuratura postawiła przed sądem diagnostę, który przeprowadzał przegląd.

- Odpowiadał za dopuszczenie samochodu do ruchu, który stwarzał zagrożenie - mówi Jacek Żak, Prokurator Rejonowy w Dębicy.

Diagnosta został już skazany przez sąd pierwszej instancji na dwa tysiące złotych grzywny. Obecnie toczy się proces odwoławczy w tej sprawie.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wideo
Wróć na tarnow.naszemiasto.pl Nasze Miasto