Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Opiekując się dziećmi daje im nie tylko dom, ale też i kawałek serca. Dominika z Tarnowa doskonale odnajduje się w roli rodziny zastępczej

Paulina Marcinek-Kozioł
Paulina Marcinek-Kozioł
Wideo
emisja bez ograniczeń wiekowych
Odkąd Dominika Nytko uzyskała status rodziny zastępczej, co jakiś czas jej mieszkanie wypełnia dziecięcy gwar. Słychać śmiechy, wspólne czytanie książek albo emocje przy grze w planszówki. Tarnowianka poświęca im całą uwagę, ale wie, że prędzej czy później z każdym przyjdzie jej się rozstać. - Oddając je, oddaję też kawałek serca, ale cieszę się, że w moim domu zobaczyły, jak może wyglądać dzieciństwo pełne ciepła i miłości – mówi.

Dominika z Tarnowa stworzyła dla potrzebujących dzieci tymczasowy dom

Przekraczając próg mieszkania Dominiki Nytko od razu widać, że to miejsce wprost stworzone dla dzieci. W korytarzu kolorowy stoliczek z krzesełkami, na drzwiach do pokoi sporych rozmiarów naklejki z postaciami z bajek. Pokoje wypełniają dziecięce łóżeczka i mebelki. Na półkach stoją książki, puzzle oraz gry edukacyjne, a w plastikowych pojemnikach zabawki. Są też kolorowe naklejki na ścianach, dywan z tabliczką mnożenia, sporo zdjęć.

Uwagę zwraca umieszczona na lodówce w kuchni świąteczna fotografia dwóch uśmiechniętych dziewczynek. Hania i Tola (wszystkie imiona dzieci użyte w artykule dla ich dobra zostały zmienione - red.) spędziły w domu Dominiki kilka miesięcy i trafiły tutaj z interwencji policyjnej. Podobnie jak czteroletni Szymon i Ola. Dziewczynka pod opieką tarnowianki znalazła się, gdy miała zaledwie roczek.

- Zadzwonił do mnie telefon w niedzielę o godzinie 20, że trzeba zająć się malutkim dzieckiem. Nie wahałam się ani chwili. Dziewczynka przyjechała do mnie w tym co miała na sobie, zresztą tak jak postała trójka – opowiada Dominika.

Spełnia się marzenie Dominiki o rodzinie zastępczej

O tym, żeby zostać rodziną zastępczą, Dominika marzyła od dawna. Miała doświadczenie w pracy z dziećmi, bo przez 10 lat opiekowała się głównie nastolatkami w placówce opiekuńczo-wychowawczej w Krakowie. W sierpniu zeszłego roku podjęła decyzję, że wraca do rodzinnego Tarnowa, a już dwa miesiące później, gdy przeszła odpowiednie procedury, miała pod opieką pierwsze dzieci. Stało się to tak szybko również dzięki temu, że wcześniej ukończyła kurs dla rodziców zastępczych.

- Czy się bałam? Chyba nie, bo wiedziałam, że choć będą samotną matką, nie będę sama. Cały czas mogę liczyć na wsparcie moich rodziców, brata, znajomych i pracowników Centrum Usług Społecznych. Gdy tylko potrzebuję pomocy, wszyscy stają na wysokości zadania – opowiada.

5-letnie siostry Hania i Tola do mieszkania Dominiki trafiły jako pierwsze, potem dołączyli do nich Ola i Szymon. Początki nie były łatwe. Ola nie potrafiła chodzić, a nawet gryźć jedzenia. Dziś nie ma z tym najmniejszego problemu. Dominika zadbała o rehabilitację i prawidłowy rozwój dziewczynki. Widać, że Ola przepada za swoją opiekunką. Daje jej buziaki i cały czas się do niej uśmiecha. Rozumieją się bez słów.

- Mówię, że jestem jej ciocią, te zasady są z góry narzucone. Dzieci w rodzinie zastępczej nie są nam dane na stałe, więc słowo: „mama” zarezerwowana jest dla ich biologicznej mamy – opowiada.

Ogarnianie czwórki dzieci okazało się nie lada wyzwaniem, zwłaszcza gdy po miesiącu wszystkich dopadła choroba. Organizowanie zakupów, wizyt u lekarzy, zażywanie lekarstw, wstawanie po kilka razy w nocy, przygotowanie jedzenia było prawdziwą szkołą przetrwania. Jednak ze wszystkim poradziła sobie bez problemów. A trudne chwile wspomina teraz z uśmiechem.

- Moje serce było coraz bardziej radosne, gdy patrzyłam, jak te dzieci z dnia na dzień się rozwijają i czegoś nowego uczą. Z wystraszonych, przerażonych, wycofanych maluchów nabierały zaufania, otwierały stopniowo swoje serduszka i zaczynały wierzyć w siebie w to, że nie są gorsze od innych. Uczyły się życia na nowo – opowiada.

Dominika zadbała o to, by dzieci nie narzekały na nudę. Były wspólne wyjścia na basen, sanki czy place zabaw. Każdemu z nich założyła album ze zdjęciami. Wszystko po to, by maluchy zachowały wspomnienia.

Niełatwe rozstania...

Niedawno zgodnie z decyzją sądu u Dominiki nie ma już Toli, Hani i Szymona. Gdy musiała je oddać, w oczach stanęły jej łzy.

- To tak jakby ktoś oderwał mi kawałek serca. Czuję jednak ogromną radość, że mogłam pokazać tym dzieciom świat, którego jeszcze nie znały, taki na który zasługują – podkreśla. - Oddając kawałek serca, zrobiłam też miejsce na kolejne dzieci – dodaje.

Tych w Tarnowie przybywa z tygodnia na tydzień, a rodzin zastępczych brakuje. Obecnie Centrum Usług Społecznych poszukuje miejsca dla dwanaściorga dzieci w wieku od trzech miesięcy do 16 lat.

- Warto otworzyć swoje serce i podzielić się nim z tymi, którzy potrzebują pomocy - mówi Dominika Nytko

Osoby, które zechcą zostać rodzicami zastępczymi, proszone są o kontakt z Centrum Usług Społecznych pod numerem telefonu 14 688 20 57 i 14 688 20 50.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na tarnow.naszemiasto.pl Nasze Miasto