- Pytałem generalnego inspektora ochrony środowiska, kiedy możemy spodziewać się ostatecznej decyzji w tej sprawie, kiedy to odwołanie może zostać rozpatrzone? W odpowiedzi usłyszałem, że nie wcześniej niż w marcu - wyjaśnia Bogusław Borowski, dyrektor Małopolskiego Zarządu Melioracji i Urządzeń Wodnych w Krakowie, inwestor.
- Tak długo nie możemy czekać. Aby nie stracić unijnej dotacji budowa zbiornika musiałaby zostać zrealizowana i rozliczona do połowy 2015 roku. A na to nie ma już szans - przyznaje Roman Ciepiela, wicemarszałek Małopolski. 20 milionów złotych - od kilku lat "zamrożone", czekały na chwilę, kiedy wydane zostanie pozwolenie na budowę w Joninach - przekierowane zostaną teraz na inne inwestycje przeciwpodziowe w regionie, m.in. na obwałowania Białej.
- To, co przez te wszystkie lata działo się w sprawie zbiornika, woła o pomstę do nieba. Przez Joniny przewinęło się mnóstwo urzędników, którzy przekonywali, jak ważna dla Ryglic i całego regionu jest to inwestycja. Jak się ludziom coś obiecuje to trzeba się z tego wywiązywać - mówi mocno rozgoryczony całą sytuacją Zbigniew Cieślikowski, sołtys Jonin. Już zapowiada skierowanie wniosków do NIK i innych instytucji kontrolnych, aby przyjrzały się bliżej całej inwestycji i temu, czy wydane do tej pory pieniądze na ten cel nie zostały zmarnowane.
- Wszystkie nasze działania zmierzały i nadal zmierzają do tego, aby uzyskać pozwolenie na budowę. Jestem przekonany, że pod względem formalnym, mimo protestów ekologów, przebrniemy wszystkie procedury i budowa kiedyś ruszy - dodaje Borowski.
Na razie nie wiadomo jednak, skąd miałyby pochodzić pieniądze na budowę zbiornika w Joninach. - W nowym rozdaniu pieniędzy unijnych nie ma takiej możliwości, aby dofinansować tego typu prace. Wszelkie działania związane z ochroną przeciwpowodziową podlegać będą teraz wojewodzie - wyjaśnia Roman Ciepiela.
Nie wiadomo też, co dalej z 20 hektarami ziemi, które pod planowany zbiornik Urząd Marszałkowski wykupił od gospodarzy w Joninach za 1,3 mln zł.
- Wszystko zarosło trawą i samosiejkami. Dom, z którego wysiedlono ludzi, grozi zawaleniem. W trawie gnieżdżą się dziki i różne gryzonie, które niszczą okoliczne uprawy. Nie daj Boże, gdy ktoś tu wyrzuci niedopałek papierosa, bo wszystko pójdzie z dymem, a ogień zajmie sąsiednie zabudowania - irytuje się Zbigniew Cieślikowski. Ludzie nie godzą się na polder suchy. - Sprzedawaliśmy działki, bo mówili, że będzie tu zbiornik, a nie takie zarośla - wyjaśniają.
Wokół planowanego zbiornika znajduje się ok. 30 domów. Prowadzi do nich grząska droga i uszkodzony most, których remont od kilku lat skutecznie blokuje perspektywa budowy akwenu. - Droga i most miały zostać przebudowane przez firmę, która będzie budować zbiornik. Teraz zrobimy to najprawdopodobniej sami. Bo jak długo ludzie mogą brnąć po kolana w błocie - mówi Teresa Połoska, burmistrz Ryglic.
Z planowanym zbiornikiem wiązała nie tylko nadzieje na zmniejszenie zagrożenia powodziowego, ale również na rozwój turystyczny gminy. - Nie ma u nas dużego przemysłu, a taki pięknie położony akwen byłby nie lada atrakcją i mógłby przyciągać latem sporo osób - zauważa burmistrz.
Nieoficjalnie wiadomo, że niektórzy, kierując się wizją zarobku, wykupili już kilka działek w okolicy, na których stanąć miały domki letniskowe.
Codziennie rano najświeższe informacje, zdjęcia i video z regionu. Zapisz się do newslettera!
echodnia.eu Świętokrzyskie tulipany
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?