Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Zawiozą świąteczne smaki do Holandii dla syna-piłkarza

Paweł Chwał
Małgorzata i Wojciech Klichowie z koszyczkiem, który zabiorą ze sobą do syna Mateusza
Małgorzata i Wojciech Klichowie z koszyczkiem, który zabiorą ze sobą do syna Mateusza Paweł Chwał
Bliscy obdarują Mateusza Klicha m.in. wiejską kiełbasą, chrzanem oraz sernikiem. W sobotę rodzice będą dopingować reprezentanta Polski podczas meczu ligowego

W domu Małgorzaty i Wojciecha Klichów świąteczne zapachy roztaczały się już kilka dni przed Wielkanocą. Rodzice Mateusza - dziesięciokrotnego reprezentanta Polski w piłce nożnej - przygotowywali się bowiem do wyjazdu do Holandii. W zespole Twente Enschede występuje obecnie pochodzący z Tarnowa pomocnik.

- Odkąd Mateusz gra za granicą, niemal co roku jeździmy do niego na Wielkanoc, aby zawieźć mu chociaż namiastkę tych świąt z Polski - opowiada mama, Małgorzata.

Z kiełbasą w walizce

Do walizek obowiązkowo zapakowali między innymi świeżo wędzoną, wiejską kiełbasę kupioną u lokalnego rzeźnika oraz własnoręcznie wyrobiony chrzan. Nie zabrakło też sałatki jarzynowej, za którą Mateusz wręcz przepada oraz sernika.

Będą to już piąte święta wielkanocne, które Klichowie spędzą poza krajem. Do brata jedzie z nimi również młodsza o sześć lat siostra Maja.

- Gdy Mateusz występował w Wolfsburgu i Kaiserslautern mieliśmy bliżej, bo jeździliśmy do Niemiec. Potem było Zwolle a teraz jest Enschede w Holandii. Nie wykluczone, że kiedyś pojawią się też inne kraje. Nieważne gdzie, ale święta spędzamy zawsze wspólnie. To już taka nasza rodzinna tradycja - mówi Wojciech Klich, tata Mateusza.

On sam również był w przeszłości piłkarzem (bronił barw m.in. Stali Mielec, Siarki Tarnobrzeg i KSZO Ostrowiec Świętokrzyski, które występowały w ekstraklasie) i los często rzucał go w różne rejony kraju.

Sportowy klan

Klichowie są częścią jednej z największych i najbardziej utytułowanych tarnowskich rodzin sportowych.

Dziadek Mateusza - Andrzej Kiełbusiewicz, był znanym pływakiem i trenerem, mistrzem Polski. Babcia Danuta - koszykarką, sędzią i działaczką sportową. Mama to pływaczka i trenerka, reprezentantka Polski, tata - były piłkarz, a obecnie trener, siostra - pływaczka, mistrzyni Polski w trójboju nowoczesnym.

Znanymi sportsmenkami są też jego ciocie: Anna i Agnieszka (pierwsza odnosiła sukcesy w pływaniu, druga była medalistką mistrzostw Polski również w strzelectwie sportowym i kapitanem II-ligowej drużyny siatkarskiej). Mąż Anny to Grzegorz Jasiak, piłkarz i trener, młodzieżowy reprezentant Polski, a ich syn Hubert - chrześniak Mateusza - uważany jest za piłkarski diament.

- Święta wielkanocne spędzamy osobno. My za granicą, a oni ze swoimi rodzinami, ale za to w Boże Narodzenie obowiązkowo zasiadamy wspólnie przy jednym stole. Mateuszowi zazwyczaj też udaje się na tę Wigilię przyjechać, bo wypada mu wtedy przerwa w rozgrywkach. Nawet jakbyśmy się nie wiem jak starali, to nie sposób odejść od tematów sportowych. Te dominują podczas tych naszych rodzinnych zjazdów - przyznaje Małgorzata Klich.

W Holandii błyszczy formą

Akcentu sportowego nie zabraknie również podczas najbliższego wyjazdu rodziców i siostry Mateusza Klicha do Holandii.

- W sobotę wieczorem usiądziemy obowiązkowo na trybunach stadionu Twente, aby kibicować synowi w meczu ligowym przeciwko NEC Nijmegen. Rywal to wprawdzie nie zespół tej klasy co Ajax czy PSV Eindhoven, ale na pewno emocji nie zabraknie. Po cichu liczę na to, że Mateusz zrobi nam niespodziankę i uświetni swój występ strzeloną bramką. Jest bowiem teraz w wybornej formie - przyznaje Wojciech Klich.

Rodzice 27-letniego piłkarza mają nadzieje, że dobre występy ich syna w holenderskiej Eredivisie poskutkują ponownym powołaniem Mateusza do reprezentacji. Tarnowianin po raz ostatni wystąpił w niej we wrześniu 2014 roku.

- W Zwolle był gwiazdą. Gdziekolwiek pojawialiśmy się wspólnie na mieście, kibice go rozpoznawali i okazywali gesty sympatii. W Twente gra od roku, ale z tego, co wiem, też go tam lubią - mówi Wojciech Klich.

Mateusz miał 13 lat, kiedy trafił do Szkoły Mistrzostwa Sportowego w Krakowie. - Od tego czasu praktycznie cały czas jest poza domem, ale utrzymujemy z nim stały kontakt. Widzimy się kilka razy w roku. Kiedy był w Wolfsburgu i nie szło mu najlepiej, bywałam u niego częściej. Wspierałam go. Mówiłam, że musi być cierpliwy, że los się dla niego odmieni. Przetrwał ten trudny okres, okrzepł i teraz pokazuje klasę. Te święta będą na pewno bardziej radosne niż w Niemczech - mówi Małgorzata Klich.

ZOBACZ TAKŻE: Wielkanoc 2017 tuż tuż

źródło: naszemiasto.pl

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

MECZ Z PERSPEKTYWY PSA. Wizyta psów z Fundacji Labrador

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na tarnow.naszemiasto.pl Nasze Miasto