Na miejsce napadu przestępcy wybrali punkt w samym centrum. Tuż obok ruchliwego skrzyżowania. Kilkadziesiąt metrów dalej jest jednostka policji.
- Na przyjezdnych wskazuje choćby to, że nie mieli świadomości, iż zaatakowali w sąsiedztwie komisariatu. W każdej chwili mógł na nich wpaść choćby dzielnicowy wracający z patrolu - mówi policjant znający szczegóły śledztwa.
Rabusiom sprzyjało jednak szczęście. Zamaskowany mężczyzna, który wkroczył do lokalu przy wojnickim Rynku miał w ręce pistolet. - Dawaj pieniądze, bo zabiję - usłyszała 29-letnia pracownica. Prócz nich, w środku nie było nikogo.
- Napastnik prawdopodobnie miał wspólnika. Sterroryzowana kobieta zauważyła kogoś pilnującego, by do środka nie wszedł nikt postronny - mówi Olga Żabińska z tarnowskiej policji.
Wystraszona kasjerka oddała rabusiowi wszystkie pieniądze. Gdy wybiegł, kobieta wezwała policję. O sprawcach wiadomo niewiele. W obrabowanym lokalu nie ma monitoringu. Jedyna nadzieja, że zarejestrowały coś kamery innych firm w centrum Wojnicza. - Podobno ktoś podejrzany kręcił się też koło banku - usłyszeliśmy od miejscowych.
Do tej pory najgłośniejszy napad w Wojniczu odnotowano wiosną 2001 roku. Dwóch mężczyzn zaatakowało pracownika kantoru wychodzącego z utargiem. Potraktowali go metalową rurką. Pieniędzy nie ukradli, bo te spoczywały w walizce, z którą napadnięty skuty był kajdankami. Do dziś ich nie schwytano.
CBŚP na Pomorzu zlikwidowało ogromną fabrykę „kryształu”
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?