Tarnowski żużel na kolanach. Porażka goni porażkę, prezes Unii oddał się do dyspozycji. Z Krosnem "mecz o wszystko"

FLESZ - Praca – widać światło w tunelu?

Trzęsienie ziemi w żużlowej Unii Tarnów

Sześć spotkań ligowych i sześć porażek w fatalnym stylu - oto tegoroczny bilans Unii Tarnów. Początkowo klub zrzucał to na karb pecha. Faktycznie, na początku sezonu dwóch zawodników doznało kontuzji, trzeci nie mógł startować z powodu koronawirusa. Ale w niedzielnym (23 maja) pojedynku w Krośnie "Jaskółki" absencją kogokolwiek już nie mogły się tłumaczyć. Efekt? Blamaż 30:60 pokazał, że sportowa wizytówka Tarnowa jest naga.

- Dla mnie jest to już prawie agonia sportu żużlowego w Tarnowie. Jeśli Unia spadnie do drugiej ligi, to podejrzewam, że tarnowski żużel się już nie podniesie - komentuje Zbigniew Rozkrut, niegdyś prezes i wieloletni działacz żużlowej Unii Tarnów.

Rozmowy z kandydatem na prezesem zakończone fiaskiem

Klimat wokół Unii od kilku lat nie jest najlepszy. W klubowej kasie brakowało pieniędzy, aby zbudować zespół mogący walczyć o ambitniejsze cele niż I-ligowa wegetacja. Mimo krytyki ze strony kibiców i części środowiska, w klubie jednak trwało status quo. Dopiero na fali obecnego kryzysu prezes Łukasz Sady oddał się do dyspozycji rady nadzorczej.

Przewodniczący Rady Nadzorczej Unii Tarnów ŻSSA, Robert Stankowski w oficjalnym oświadczeniu poinformował, że po dymisji Sadego, stanowisko prezesa zaproponowano "dwóm osobom związanym bardzo blisko z tarnowskim klubem". Obie miały jednak odmówić. W ubiegłym tygodniu do Unii zgłosił się natomiast Mariusz Siekaniec, biznesmen z Rzeszowa. Twierdził, że kryzys da się jeszcze zażegnać. Zainteresowany był przejęciem sterów w klubie.

Mimo prób, z biznesmenem nie udało nam się skontaktować. Od osób blisko związanych z klubem wiemy jednak, że podczas spotkania z radą nadzorczą prezentował pomysł na ratowanie klubu. Chciał w ekspresowym tempie załatwić zakup sprzętu dla zawodników, mówił o zaplanowanych spotkaniach z potencjalnymi nowymi sponsorami, wzmocnieniu kadry.

Działaczy nie przekonał. Usłyszał, że jeśli chce rządzić w klubie, niech wcześniej wykupi większościowy pakiet udziałów za 600 tysięcy złotych, albo wyłoży nieco ponad milion złotych za całość. Przedsiębiorca nie przyjął oferty, bo też kondycja finansów spółki nie do końca jest jasna.

- Na ten moment, zawodnicy są wypłaceni do zera. Klub nie ma dużego zadłużenia, wystarczyłby sponsor, który dorzuciłby od pół, do miliona złotych, których zawsze brakuje - przekonuje "Gazetę Tarnowską" Wiesław Frys, członek rady nadzorczej i długoletni sponsor żużla.

Według jednego z naszych rozmówców, temat zmiany prezesa jest już nieaktualny. Inny informator twierdzi natomiast, że może być jeszcze kontynuowany.

Póki co przed sobotnim pojedynkiem z Cellfast Wilkami Krosno zaszła zmiana na stanowisku menedżera zespołu. Miejsce Tomasza Proszowskiego zajął długoletni lider "Jaskółek" a ostatnio mechanik - Jacek Rempała.

Brak sponsora i finansowania ze strony miasta

Osoby związane ze sportem żużlowym nie mają jednak złudzeń i wieszczą rychły koniec "Jaskółek" w obecnym wydaniu.

- To nie dzieje się nagle, upadek rozpoczął się już sześć, siedem lat temu. Władze klubu, zamiast poprawiać jego sytuację, podejmować jakieś przedsięwzięcia, chociażby w poszukiwaniu sponsorów, nic nie robiły. Takiego marazmu już dawno nie widziałem - mówi Zbigniew Rozkrut.

Nie jest tajemnicą, że Unia od lat uzależniona jest finansowo praktycznie całkowicie od Grupy Azoty. Gdy w chemicznym gigancie zaczęto stopniowo przykręcać kurek z milionami na "czarny sport", klub nie rekompensował utraconych dochodów pozyskiwaniem innych dobroczyńców. Rada Nadzorcza twierdzi, że to bardzo trudne i... oskarża miasto, że nie dokłada do funkcjonowania klubu ani złotówki.

- Zaczęło się szukanie kozła ofiarnego. Mając możnego sponsora przez wiele lat, pewnego, stabilnego, płacącego co do dnia transze, trudno zwalać winę na miasto. Na tym terenie oczywiście ciężko jest znaleźć sponsorów, ale trzeba próbować - odpowiada Piotr Górnikiewicz, przewodniczący komisji sportu w tarnowskiej radzie miejskiej.

Kibice "Jaskółek" mają już dość

Zarządowi klubu od dawna nie po drodze z kibicami "Jaskółek". Zmian personalnych w klubie domagali się już kilka lat temu, prowadzili nawet akcję "Ratujmy żużel w Tarnowie". To w niekompetencji działaczy upatrywali przyczyn postępującego kryzysu. Drogi fanów i klubu rozjeżdżały się, a frekwencja spadała.

- Kibiców odstrasza dramatyczna infrastruktura stadionu, kiepskie wyniki i fatalne zarządzanie klubem. Każde działania, które podejmowaliśmy, były gaszone przez klub. Spadek do drugiej ligi będzie gwoździem do trumny dla żużla w Tarnowie - mówi nam jeden z kibiców, który chce pozostać anonimowy.

To były złote czasy żużla w Tarnowie

"Jaskółki" święciły największe triumfy na początku XXI wieku, zdobywając drużynowe mistrzostwa Polski. Jeszcze w latach 2012-15 to była ścisła krajowa czołówka, a na trybunach przy Z3 zasiadało po kilkanaście tysięcy kibiców.

Teraz spadek do drugiej ligi, na peryferie "czarnego sportu", staje się coraz realniejszym scenariuszem.