Zima zaatakowała wczoraj nad ranem i przykryła region kilkucentymetrową warstwą śniegu. Na drogach wojewódzkich w okolicach Tarnowa na próżno było jednak wypatrywać pługopiaskarek. Podobnie było na większości tras, utrzymywanych przez powiaty: tarnowski, bocheński i dąbrowski. Urzędnicy potraktowali październikowe opady białego puchu i przymrozek za przejściową anomalię. Chcąc zaoszczędzić, nie ogłosili akcji „Zima”.
Mateusz Świerczek jechał wczoraj dwa razy dłużej niż zwykle do Tarnowa ze Starych Żukowic (gm. Lisia Góra).
- Na drodze zalegała kilkucentymetrowa warstwa rozjeżdżonego śniegu. Ludzie jechali z prędkością najwyżej kilku kilometrów na godzinę. Wszyscy bali się poślizgu, który skończyłby się zderzeniem albo w rowie - opowiada kierowca.
Eugeniusz Pachota spod Zakliczyna omal nie spóźnił się na umówioną pół roku temu wizytę u lekarza w Tarnowie. Przez nieodśnieżone drogi.
- Zima dała o sobie znać dużo wcześniej niż zazwyczaj, ale to drogowców nie usprawiedliwia. Powinni być na posterunku i bezwzględnie skierować piaskarki na drogi. Miejscami było naprawdę ślisko - przekonuje.
Inne zdanie ma Zbigniew Karciński, wicestarosta tarnowski. Sam do pracy dojeżdża z oddalonego o 30 kilometrów Gromnika.
- Większych problemów z poruszaniem się po drodze nie miałem. Leżało wprawdzie na niej błoto pośniegowe, ale jeśli ktoś jechał zgodnie z przepisami i nie szarżował, to nic złego nie mogło mu się stać - twierdzi.
W powiecie wyłoniono już wprawdzie firmy, które zajmą się zimowym utrzymaniem dróg, ale starostwo nie zdecydowało się wczoraj skorzystać z ich usług.
- To wiązałoby się automatycznie z ogłoszeniem akcji „Zima” i koniecznością płacenia później kroci za tak zwaną gotowość - twierdzi Karciński. - Dziennie byłby to wydatek około 2,3 tys. zł. Nawet w sytuacji, kiedy za oknem byłoby z powrotem kilkanaście stopni ciepła. Nie stać nas na taką rozrzutność, kiedy prognozy mówią, iż za kilka dni wróci do nas jesienna aura.
Z podobnych powodów na drogi nie wyjechały wczoraj piaskarki na Powiślu. Z kolei w rejonie Bochni, w garażach zatrzymały je zapisy umowy zawartej przez Powiatowy Zarząd Dróg z podwykonawcami. Do dyspozycji będą dopiero od 15 października, bowiem urzędnicy nie przewidzieli tak wczesnego ataku zimy.
Płynna jazda sprawiała kłopoty nie tylko na lokalnych drogach. Problemy, zwłaszcza rankiem, mieli także korzystający z autostrady A4. Na 30-kilometrowym odcinku między Tarnowem i Bochnią doszło aż do sześciu kolizji.
Tylko w Tarnowie alarm ogłoszono już w niedzielę wieczorem. - Znaliśmy prognozy i dlatego wcześniej uprzedziliśmy firmy zajmujące się zimowym utrzymaniem dróg, że w nocy piaskarki mogą być pilnie potrzebne - wyjaśnia Krzysztof Kluza, dyrektor Zarządu Dróg i Komunikacji w Tarnowie.
Miasto podzielono na kilka rejonów, w których walkę ze śniegiem i lodem mają prowadzić cztery firmy. - Mamy do dyspozycji sześć piaskarek i ciągnik. Wysyłamy je tam, gdzie polecają służb miejskie - mówi Mariusz Burnóg, prezes MPGK w Tarnowie.
Prawdziwe oblężenie przeżywały wczoraj zakłady wulkanizacyjne i punkty wymiany opon. - Pierwsze telefony od zniecierpliwionych klientów odebrałem już pięć po szóstej, choć zakład otwieramy o ósmej - opowiada Piotr Barwacz, właściciel punktu wymiany opon przy ul. Nadbrzeżnej w Tarnowie. Aby założyć „zimówki”, trzeba było poczekać w długiej kolejce. Ceny takie jak przed rokiem - 60 złotych za zmianę kompletu.
Ciężki śnieg z deszczem powalił w całym regionie blisko 20 drzew na drogi. Uszkodzone zostały także napowietrzne linie energetyczne. Prądu nie miało wczoraj 500 gospodarstw, najwięcej w gminie Dębno.
Policyjne drony na Podkarpaciu w akcji
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?