FLESZ - Coraz więcej zielonej energii
Bartłomiej Staszewski, bardziej znany jako Bart Staszewski, to aktywista i działacz LGBT+. W ubiegłym roku rozpoczął projekt "Strefy wolne od LGBT". Zaczął odwiedzać miasta i gminy w całej Polsce, w których radni przyjmowali rezolucje anty-LGBT. Przy znakach oznaczających wjazd do miejscowości, umieszcza żółte tablice przypominające prawdziwe znaki drogowe, na których widnieje napis "Strefa wolna od LGBT" w języku polskim, angielskim, francuskim i rosyjskim.
Podobny happening przeprowadził latem ub. r. w Tuchowie. Do oznakowania drogowego przymocował przygotowaną przez siebie tablicę, a później wykonał zdjęcie, które wrzucił na swoje profile społecznościowe. Po jakimś czasie sprawą zainteresowała się tarnowska policja. Był to efekt zgłoszenia do Komendy Głównej Policji przez posła PiS, Krzysztofa Sobolewskiego, który złożył zawiadomienie na działania Barta Staszewskiego w wielu miastach Polski. Policjanci z Warszawy sprawę Tuchowa przekierowali do Tarnowa.
Tarnowski zmienił kwalifikację czynu postawioną prze policję
Postępowanie prowadzone przez policję zakończyło się oskarżeniem Barta Staszewskiego. Aktywiście LGBT postawiono zarzut naruszenia przepisów o bezpieczeństwie i porządku w ruchu drogowym. Sąd Rejonowy w Tarnowie nie zgodził się jednak z taką kwalifikacją czynu.
- Sąd, który prowadził to postępowanie, stwierdził, że w tym układzie okoliczności, które tam zaistniały, nie może być mowy o jakimkolwiek zagrożeniu dla bezpieczeństwa ruchu drogowego, bo nie doszło do żadnego przysłaniania istotnych znaków drogowych czy też zakłócenia bezpieczeństwa dla kierowców - mówi sędzia Tomasz Kozioł, rzecznik prasowy Sądu Okręgowego w Tarnowie.
W związku z tym sąd zmienił kwalifikację czynu i rozpatrywał sprawę w kontekście nieuprawnionego umieszczenia w miejscu publicznym tablicy z napisem "Strefa wolna od LGBT".
Pokonał 300 kilometrów, aby przyjechać na rozprawę do Tarnowa
W poniedziałek 12 kwietnia sąd rozpatrywał sprawę na posiedzeniu w Tarnowie, w którym uczestniczył sam Bart Staszewski. Aktywista złożył obszerne wyjaśnienia.
- Przed sądem mówiłem m.in o tym, jak ważna jest moja akcja społecznie i w jak istotnym społecznym interesie występowałem. Na sprawę sadową przejechałem prawie 300 km - poinformował na swoim profilu na Facebooku, Bart Staszewski.
Ostateczne tarnowski są uniewinnił mężczyznę od zarzutów. W uzasadnieniu podkreślił, że nie doszło w tym przypadku do złamania prawa.
- Aby mówić o bezprawnym umieszczeniu tego znaku, to musi mieć to cechę trwałości. Tymczasem z materiału dowodowego wynika, że ten pan umieścił tabliczkę, wykonał zdjęcie, po czym zdjął ją i zabrał ze sobą. W związku z czym nie doszło do trwałego umieszczenia tej tablicy w przestrzeni publicznej - zaznacza rzecznik prasowy tarnowskiego sądu.
To kolejny wyrok uniewinniający Barta Staszewskiego
Wyrok nie jest jeszcze prawomocny. Policja czeka teraz na pisemne uzasadnienie sądu i będzie podejmowała decyzję w sprawie ewentualnej apelacji.
Dla Barta Staszewskiego do już kolejny wyrok uniewinniający w sprawie projektu "Strefy wolne od LGBT". Pod koniec marca podobny werdykt, jak w Tarnowie zapadł w Nowym Sączu. Tamtejszy sąd rozpatrywał wtedy sprawę umieszczenia przez aktywistę tablicy przy wjeździe do Łososiny Dolnej.
Barta Staszewskiego czeka jeszcze kilkanaście podobnych procesów w całej Polsce.
Bądź na bieżąco i obserwuj
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?