Uchodźcy z Ukrainy przekraczają granicę z Polską. Wzruszające spotkanie z rodziną
Tarnowianie dali schronienie ukraińskim rodzinom
Za progiem domu państwa Cetnarów w Tarnowie wita nas gwar. Z głośników telewizora w pokoju dobiegają wojenne wiadomości w języku ukraińskim. Nasłuchują ich z zapartym tchem Olga i jej 9-letni syn Alexander oraz Oksana i jej dzieci: 11-letnia Alina, 16-letni Dmytro. Kobiety cały czas pod ręką mają telefony komórkowe. Czytają informacje o sytuacji w atakowanym kraju. Myslami są przy mężach, którzy służą w armii i bronią ojczyzny przed atakami Rosjan.
- Rozmawiamy z nimi codziennie. Bardzo się o nich boimy. Sytuacja jest napięta i bardzo niebezpieczna – opowiada Olga i zawiesza głos. Po jej policzkach spływają łzy.
Z mężem i synem mieszkała w bloku w Kijowie. Daty 24 lutego nie zapomni nigdy.
- Obudził mnie straszny huk. Początkowo pomyślałam: "bomba", ale to były strzały. Wydawało mi się, że śnię, zaraz się obudzę i ten koszmar się skończy. Tak się jednak nie stało – opowiada Olga.
Uciekali z Ukrainy przed piekłem wojny
Małżonkowie podjęli decyzję o ucieczce. Do Polski miała jechać Olga i Alexander. Igor został na Ukrainie, by walczyć. Kobieta w kilka minut spakowała walizki i razem z synem wsiadła do samochodu. Na ulicy auta stały w gigantycznych korkach.
- Zniszczone były mosty, ludzie nie mogli przejechać, szukali objazdów. To był jakiś koszmar, nikt nie wiedział którędy jechać - opowiada Olga.
Najpierw przedostała się do rodziców do Winnicy i przewiozła ich w miarę bezpieczne miejsce na Ukrainie, gdyż mama z tatą nie zdecydowali się na ucieczkę. Zatrzymała się potem w Tarnopolu, skąd razem ze szwagierką Oksaną i jej dziećmi wyruszyły razem na granicę polsko-ukraińską, na przejście graniczne Korczowej. By wjechać do Polski czekały w korku ponad 20 godzin.
- Widziałyśmy ojców, którzy wysadzali swoje rodziny nawet dwadzieścia kilometrów przed granicą, bo nie mogli jechać dalej. Po stronie polskiej widać było wielkie zaangażowanie waszych ludzi, którzy podawali Ukraińcom kawę, herbatę, ciepłe posiłki, koce dla zamarzniętych i płaczących dzieci – wspomina Oksana.
Uchodźcy znaleźli drugi dom w Tarnowie
Do Tarnowa dotarły z dziećmi w niedzielę (27 lutego) późnym popołudniem. Los zesłał im Janusza Cetnara, który zadeklarował przyjęcie pod swój dach uchodźców, gdy tylko wybuchła wojna na Ukrainie.
- Nie mogłem inaczej postąpić. Moi rodzice przeżyli wojnę i przez rok byli wysiedleni. Tata często opowiadał o wojennej tułaczce, wysiedleniu. Podczas jednego z ostatnich wyjazdów przed śmiercią, pokazał mi mały dom w okolicach Dąbrowy Tarnowskiej, w którym przez pół roku ukrywał się wraz z rodzicami. Pomyślałem „dobrzy ludzie tu mieszkali”. Wtedy nie sądziłem, że sam będę mógł w taki sposób pomóc innym– opowiada Janusz Cetnar.
Już sześć godzin po tym, jak zarejestrował się na jednym z portali internetowych, zadzwonił telefon. Była to pani Tatiana, Ukrainka, która mieszka w Tarnowie od 14 lat i teraz pomaga swoim rodakom w znalezieniu noclegów w Polsce. Olga była jej dobrą znajomą z czasów szkolnych, więc gdy dowiedziała się, że koleżanka ucieka z rodziną przed wojną od razu znalazła dla niej i jej szwagierki schronienie.
Państwo Cetnarowie udostępnili uchodźcom część swojego domu. Chętnie pomagają także ich dzieci. Ania przejęła rolę tłumacza, a Karol z odstąpił dla Olgi i Alexandra swój pokój.
Ukraińskie rodziny są zaskoczone polską gościnnością i olbrzymim wsparciem dla ich rodaków w tym trudnym czasie.
- Macie wielkie serca, jesteśmy wam bardzo wdzięczni. Dla nas ważny jest każdy gest solidarności Polski z Ukrainą. Cieszymy się, że tyle dobra od was płynie – mówi wzruszona Olga.
Dogadywanie się z domownikami z dnia na dzień idzie im coraz lepiej. 16-letni Dmytro mówi trochę po polsku, ponieważ w szkole od dwóch lat uczy się języka polskiego. - Chciałbym studiować na polskim uniwersytecie – podkreśla dumnie w języku polskim.
Rodzina z Kijowa i Tarnopola zamierza wrócić na Ukrainę
Przybysze z Kijowa i Tarnopola liczą na jak najszybszy powrót do swoich domów. - Mam nadzieję, że ta wojna się skończy i będzie w naszym kraju bezpiecznie. Chcemy wrócić do naszych rodzin, domów, pracy i wieść spokojne życie jak dawniej – podkreśla Olga
Uchodźcom z Ukrainy pomaga cały Tarnów
Państwo Cetnarowie są jedną z kilku rodzin na Osiedlu Krzyż, które przyjęły uchodźców pod swój dach. W akcję pomocy Ukraińcom zaangażowana jest cała parafia, na czele z księdzem proboszczem Jackiem Olszakiem, a także Szkoła Podstawowa nr 14.
Uciekającym przed wojną pomaga zresztą cały Tarnów. Przygotowywane są lokale dla uchodźców, działa punkt informacji dla przyjezdnych z Ukrainy. Według nieoficjalnych danych od początku wojny na Ukrainie, w Tarnowie zamieszkało już kilkuset obywateli tego kraju.
Bądź na bieżąco i obserwuj
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?