Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Niezwykła historia Eugeniusza Janoty - wykształconego w Tarnowie naukowca

Agata Żak
Janota, jako jeden z pierwszych na świecie, już w XIX w. zajmował się ochroną przyrody. To m.in. on uratował tatrzańskie świstaki i kozice
Janota, jako jeden z pierwszych na świecie, już w XIX w. zajmował się ochroną przyrody. To m.in. on uratował tatrzańskie świstaki i kozice fot. archiwum
Ubrany w długi, czarny surdut i czarne spodnie, o bujnych, falowanych włosach, Eugeniusz Janota nie był lubiany przez innych księży. Znajomi wspominali: "chybił powołania".

Jako siedemnastoletni chłopak, Eugeniusz Janota przybył do Tarnowa z rodzinnych stron, z miejscowości Kęty, zapadłej pośród pagórków Beskidu Małego.
Wychowany w bezpośrednim sąsiedztwie dzikiej przyrody tego rejonu, posiadał wrodzoną wrażliwość na jej uroki. W niezaspokojonej ciekawości poszukiwał odpowiedzi, jak funkcjonują mechanizmy nią rządzące. Cieszyńskie gimnazjum, do którego uczęszczał, zdecydowanie nie zaspokoiło potrzeby wiedzy. Były lata 40. XIX w., a on - jako syn niewiele znaczącego urzędnika, nie miał możliwości rozpoczęcia studiów uniwersyteckich.

Ksiądz
Chęć kontynuowania nauki była tak silna, że Janota wstąpił do seminarium duchownego. Właśnie wówczas przybył do Tarnowa. Zjawił się, by siedem lat spędzić na upragnionym zdobywaniu wiedzy w murach tutejszej uczelni. Trudno dziś rozstrzygać, czy powzięcie decyzji o rozpoczęciu nauki w seminarium wypływało jedynie z potrzeby nauki, czy może znaczenie miało również powołanie do życia w stanie duchownym.

Jakby nie było, siedmioletni okres pobytu w Tarnowie przyniósł Janocie ukończenie kursu filozofii oraz studiów teologicznych. Otrzymał również święcenia kapłańskie.

Obowiązki duszpasterskie przywróciły Janotę jego rodzinnym stronom - Beskidowi Małemu. Młody wikariusz z różnych powodów (między innymi posądzany o szerzenie patriotyzmu), przerzucany z parafii na parafię, jedynie w Żywcu zdołał utrzymać się na dłużej.

Naukowiec
Od początku dało się zauważyć, że pomimo solidnego wykonywania swej powinności, zauważalnej pracowitości i nieuchylania się od swoich obowiązków, ks. Janota był mówiąc eufemistycznie "letni". Daleko bardziej absorbowały go plany naukowe, jakie nieustannie snuł i stopniowo wprowadzał w czyn. A to odbywał wycieczki, podczas których gromadził wiedzę na temat fauny i flory terenów, na których przebywał, a to obserwował obyczaje i kulturę miejscowej ludności, a to znów długie dnie spędzał na porządkowaniu swoich spostrzeżeń, spisywaniu ich i przygotowywaniu do publikacji.

Janota prezentował typ nowoczesnego naukowca. Dokonywał kwerend archiwów i bibliotek, ale jednocześnie ich wyniki konfrontował z obserwacjami, które sam czynił w terenie. W ten sposób powstały jedne z pierwszych opracowań przewodnikowo-etnograficznych terenów Żywiecczyzny ("Wiadomości historyczne i geograficzne o Żywiecczyźnie" oraz "Dodatek do flory i fauny okolic Białej i Żywca"). Co warte podkreślenia, to publikacje do dziś niezwykle ciekawe i cenione, jako źródło informacji. Praca naukowa tak dalece pochłonęła ks. Eugeniusza (chciał rozpocząć również studia doktoranckie na Uniwersytecie Jagiellońskim), iż postanowił zrezygnować z pełnienia bezpośredniej służby kapłańskiej i duszpasterskiej. Krok za krokiem oddalał się coraz bardziej od ścieżki duchowej, czemu dodatkowo dopomogła przeprowadzka do Krakowa. Porzuciwszy szatę duchowną (znany był jako jedyny katolicki ksiądz w Krakowie nieprzywdziewający sutanny, ale czarny surdut i spodnie), zrezygnowawszy z pełnienia posługi, założył rodzinę. Fakt ten okazał się istotnym motywem, dla którego niedługo przed śmiercią, Janota przyjął wyznanie protestanckie, by (co w przypadku pastora jest normalne), móc przekazać swoim bliskim po sobie rentę.

Prekursor
Jako wykładowca krakowskich gimnazjów, nauczał języka polskiego, historii, geografii, przyrody, katechezy oraz języka niemieckiego. Był doskonałym, cenionym germanistą, w związku z czym w 1871 roku objął stanowisko kierownika katedry języka i literatury niemieckiej na Uniwersytecie Lwowskim i otrzymał stopień profesora zwyczajnego. Był jedynym Polakiem w Galicji piastującym tak wysokie stanowisko, nie z nadania, a rzeczywiście w uznaniu zasług i umiejętności. Pisano o nim "mąż różnostronnej i gruntownej nauki", "pracujący w różnych kierunkach wiedzy ludzkiej; nie ma prawie działu w nauce, w którym by nie występował. Pisywał rozprawy topograficzne, filozoficzne, estetyczne i przyrodnicze, a na polu geografii wielkie także położył zasługi". Dowodem na to jest kilkadziesiąt różnorodnych publikacji, których tematyka rozpościera się od spraw religijnych, poprzez dydaktykę, po etnografię i ochronę środowiska.

Praca nauczyciela i wykładowcy nie zdołała osłabić w Janocie pierwotnej jego pasji i zamiłowania przyrody. Szczególnym uczuciem darzył góry, a pośród nich najbardziej Tatry. To właśnie jemu między innymi zawdzięczamy, że dziś, wybierając się na tatrzańskie szlaki, spotykamy kozice i świstaki, wówczas obiekt dużego zainteresowania kłusowników.

Jego przewodniki po Tatrach, Pieninach czy Babiej Górze, to pozycje prekursorskie, jedne z pierwszych tego rodzaju opracowań, dotyczące tych terenów. Pisał z autopsji - odbyte wycieczki były podstawą wszelkich opisów.

Janota jest również jedną z istotniejszych postaci początków eksploracji Tatr. Uczestniczył w pierwszych wejściach na szczyty Granatów, Koziego Wierchu, Świnicy, Wołoszyna. Obok m.in. Tytusa Chałubińskiego i Walerego Eliasza Radzikowskiego i ks. Józefa Stolarczyka, znalazł się w gronie założycieli Towarzystwa Tatrzańskiego.

Ekolog
Wrodzona wrażliwość Janoty na uroki przyrody nie miała jedynie charakteru estetycznego. Kto wówczas, w XIX w., myślał o ochronie przyrody? Tymczasem on, już w 1876 r., powołuje Galicyjskie Towarzystwo Ochrony Zwierząt. Jednocześnie organizacja ta zaczyna wydawać swój własny miesięcznik, na łamach którego w prosty i czytelny sposób zamieszczane są pouczające ilustracje i teksty, uświadamiające dlaczego nie wolno znęcać się nad zwierzętami tak gospodarskimi, jak dzikimi. Janota, rozpowszechniając pisemko w szkołach i parafiach starał się zwalczyć powszechny przesąd, że zwierzęta nie czują.

Ochronę środowiska propagował w swoich pismach i na forum publicznym, próbując wprowadzić zapis o ochronie "zwierząt pożytecznych" (ostatecznie nie przyjęty przez Sejm Galicyjski). Sukcesem zakończyła się inicjatywa wprowadzenia do statutu Towarzystwa Tatrzańskiego punktu o ochronie świstaków i kozic. Notabene Janota wraz z kilkorgiem przyjaciół, z własnych środków finansował grupę górali (na czele ze słynnym przewodnikiem Maciejem Sieczką), która miała za zadanie tropienie i karanie kłusowników.

Śmierć zastała Eugeniusza Janotę przy porządkowaniu materiałów zgromadzonych podczas ostatniej odbytej wyprawy tatrzańskiej. Pisano: "w literaturze krajowej niezatarte pracy swej zostawia pamiątki". Był jednak przede wszystkim wizjonerem nauki o ochronie środowiska naturalnego, zauważał dalekowzrocznie, jakie szkody może poczynić nieświadomość ludzka, na zawsze zatracając skarby przyrody.

Wybieramy Superkota! Zgłoś swojego zwierzaka i zgarnij dla niego nagrody!

Codziennie rano najświeższe informacje, zdjęcia i video z Tarnowa. Zapisz się do newslettera!

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Strefa Biznesu: Plantatorzy ostrzegają - owoce w tym roku będą droższe

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na tarnow.naszemiasto.pl Nasze Miasto