W futbolu często końcowy rezultat zależy od niuansów. Wczoraj dla ŁKS okazały się nimi sekundy. Dokładnie 20 sekund. Tyle właśnie w doliczonym czasie gry wystarczyło, Marcin Mięcielowi do zdobycia dwóch bramek. Najpierw wykorzystał błąd Towarnickiego i uderzeniem głową, po podaniu Mączyńskiego, wyprowadził łodzian na prowadzenie. Po chwili przepięknym uderzeniem z narożnika pola karnego, po wrzutce Romańczuka, strzelił trzeciego gola dla łodzian.
Po tych akcjach trener Hajdo odświeżył sobie wiedzę z innej dyscypliny sportu. - Do tej pory myślałem, że takie sytuacje zdarzają się tylko w hokeju na lodzie - mówił trener. - Marcin znalazł się w odpowiednim miejscu i czasie - doceniał klasę "Miętowego" Baran.
Po tych bramkach wydawało się, że jest już po balu, a sam Mięciel mógł zacząć wypinać pierś do tytułu bohatera pojedynku. Kilka słów z 60 min spowodowało, że z hukiem spadł z ustawianego dla niego piedestału. Wtedy to gwiazda ŁKS z czerwoną kartką opuszczała boisko. - Zagrałem prostopadłą piłkę do "Kosy", zawodnik z Niecieczy dotknął piłkę ręką.
Zobacz co mają do powiedzenia tarnowianom**kandydaci na prezydenta**
Po tej akcji poszła wrzutka, po której straciliśmy gola. Powiedziałem parę słów za dużo bocznemu sędziemu - tłumaczył się po spotkaniu napastnik.
Moment zejścia Mięciela z boiska miał być przełomowy dla gospodarzy. Chwilę wcześniej po ładnym podaniu Szczoczarza, Szałęga wrzucił wprost do Cichosa, a ten z 8 metrów pokonał Wyparłę. Niecieczanie doszli łodzian na jedną bramkę i mieli olbrzymią ochotę na strzelenie kolejnej. Tak się nie stało.
Gospodarze atakowali, bardzo się starali, ale właśnie brakowało czegoś, czyli piłkarskiego szczęścia oraz skuteczności.
Akcje zespół beaniaminka potrafił sobie stworzyć.
W 80 min Prokop zagrał do Szałęgi, ale ten uderzył lekko i Wyparło nie miał żadnych kłopotów z obroną.
Los dla gospodarzy miał się okazać łaskawy w końcówce. Wtedy swój świetny kunszt pokazał Wyparło. W 86 min obronił lekką główkę Szczoczarza.
W 91 min znowu wyszedł obronną ręką po uderzeniu Ciosa. On dostał piłkę po zagraniu Kowalskiego z Mąką.
Czy ŁKS wygrał zasłużenie w Niecieczy? - Sztuką jest strzelenie na niedużym w sumie boisku trzech bramek - dowodził Arkadiusz Baran.
Łodzianom to zadanie się udało. Wynik dla nich otworzył w 33 min Mowlik. Najpierw goście mieli jednak rożnego. Po dośrodkowaniu strzał Gieragi został wybity i trafił pod nogi Mowilka, który zamienił go na bramkę.
Niecieczanie po tym trafieniu szybko się podnieśli i ruszyli do przodu. Wyrównać udało im się w 39 min. Trafarski przejął piłkę od obrońców ŁKS-u i ładnym strzałem pokonał Wyparłę. W tej chwili mecz rozpoczynał się na nowo a inicjatywę mieli mieć właśnie gospodarze. Tak też się stało.
W 49 min po zagraniu z prawej strony mocno strzelił Trafarski, ale piłka trafiła wprost w Wyparłę. Goście też mieli kilka okazji do zmiany wyniku. Debiutującego w bramce niecieczan Towarnickiego starał się zaskoczyć Mączyński , Romańczuk czy Kujawa. Ten ostatni zrobił to w doliczonym czasie gry, kiedy to lider zamurował bramkę i czekał spokojnie na ostatni gwizdek arbitra.
Brutalne zbrodnie, zuchwałe kradzieże, tragiczne wypadki. Wejdź na**kryminalnamalopolska.pl**
60 tysięcy złotych do wygrania. Sprawdź jak. Wejdź na**www.szumowski.eu **
Wywiad z prezesem Jagiellonii Białystok Wojciechem Pertkiewiczem
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?