Trwający od 2 do 5 listopada Azoty Tarnów International Jazz Contest dobiegł końca. Za nami niezapomniane koncerty, mistrzowskie warsztaty, wystawa fotografii Jerzego Hebdy i Jacka Płanety oraz jam sessions do białego rana. W roli konferansjera doskonale sprawdził się rezolutny Krzysztof Trebunia Tutka, który poprowadził festiwal ze swadą, muzykalnością i poczuciem humoru, przynależnym każdemu prawdziwemu góralowi.
Stworzony przez Piotra Pociaska festiwal to rytuał, i to jakże przyjemny. Jest jedną z niewielu imprez w regionie, która gości artystów światowego formatu. Dzięki niemu tarnowska publiczność miała okazję po raz pierwszy usłyszeć prawdziwych gigantów jazzu. Oryginalny, zróżnicowany stylistycznie program, międzynarodowe gwiazdy i jazzowe odkrycia - to od czterech lat znaki rozpoznawcze festiwalu. Nie dziwi zatem fakt, że zyskuje on coraz liczniejsze rzesze miłośników. Kolejny raz okazało się, iż przebudowany teatr jest... zbyt mały, co zauważyła też, wręczająca nagrody młodym adeptom jazzu, wiceprezydent Dorota Skrzyniarz. Na sobotnim finale z trudem można było zdobyć miejsce na schodach, a co dopiero w wygodnych fotelach.
Tegoroczny festiwal tradycyjnie był zróżnicowany stylistycznie, od jazz-rocka, mainstreamu, popularnego etno-jazzu, po jazzowy wokal. Imprezę zainaugurował jeden z najbardziej cenionych polskich jazzmanów - Henryk Miśkiewicz z zespołem Full Drive. Muzycy zaproponowali słuchaczom inteligentną fuzję jazzu, bluesa i swingu. Zaduszki upłynęły więc w klimacie dynamicznych tematów, ekspresyjnych improwizacji i lirycznych, nastrojowych ballad.
Kolejny dzień należał do laureatów ubiegłorocznego konkursu - duetu Sławomira Pezdy i Mateusza Gawędy oraz gwiazdy wieczoru Jazz City Choir - 14 wokalistów jazzowych pod wodzą Anny Gaedt.
Na półmetku festiwalu zagrał tarnowski zespół Afro Free, który wespół z Krzysztofem Trebunią Tutką przedstawił gustowny i eklektyczny etnojazzowy program.
Jednak prawdziwym rarytasem okazał się występ kwartetu, stałego gościa imprezy, najwybitniejszego polskiego puzonisty, a zarazem równie wspaniałego pedagoga Grzegorza Nagórskiego, który zaprezentował utwory ze swojej najnowszej, kapitalnej płyty "Over and over".
Gala finałowa to oczekiwany przez wszystkich koncert jednego z najwybitniejszych saksofonistów świata, Billy'ego Harpera. Jego kwintet składający się z prawdziwych tuzów: Franzeski Tanksley, Clarencea Seaya, Aarona Scotta, Piotra Wojtasika, wzbogacony gościnnym udziałem Grzegorza Nagórskiego, zagrał znakomity koncert. Po występie Jerzy Hebda sprawił Billy'emu Harperowi niemałą niespodziankę, wręczając mu sympatyczny prezent w postaci wielkoformatowej fotografii własnego autorstwa, wykonanej 31 lat temu na Jazz Jamboree. - Billy Harper wygląda na niej zupełnie jak dziś. Jedyna różnica to pofarbowane włosy w odcienie srebra - żartował Jerzy Hebda.
Po przerwie zaprezentował się Big Contest Band z legendarnym nestorem polskiego jazzu i patronem artystycznym festiwalu - Janem Ptaszynem Wróblewskim. Końcowym akcentem był koncert Grażyny Łobaszewskiej i Ajagore z repertuarem Czesława Niemena. Pozostaje mieć nadzieję, że dzięki głównemu sponsorowi, który zawładnął nazwą festiwalu, ale też wielu innym, a przede wszystkim dzięki wiernej publiczności, ten młody, a już wielki festiwal będzie się nadal rozwijał.
Academy(c) Awards. Plebiscyt na najlepszy akademik Krakowa!
Wybieramy najpiękniejszy rynek w Małopolsce! Weź udział w plebiscycie i oddaj głos!
Mieszkania Kraków. Sprawdź nowy serwis
Codziennie rano najświeższe informacje z Tarnowa prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zamów newsletter!
Jak czytać kolory szlaków turystycznych?
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?
