Gałęzie i konary jak pociski spadały na Tuchowską
Po raz pierwszy do niebezpiecznej sytuacji na Tuchowskiej doszło w sobotę (27 sierpnia), kiedy to przez miasto przeszła potężna nawałnica. Z topoli, której wysokość szacowana jest na ok. 25 metrów, oderwały się pojedyncze gałęzie, spadając z hukiem na ulicę.
Sytuacja powtórzyła się dwa dni później – w poniedziałek (29 sierpnia), wraz z kolejną burzą, której towarzyszyły silne podmuchy wiatru i gradobicie. Tym razem z drzewa, które jest wyjątkowo kruche, odrywały się kilkumetrowe konary, które niesione z wiatrem leciały jak pociski, spadając na drogę i sąsiadujące z nią posesje.
- To cud, że nikomu nic się nie stało, że te konary nie spadły na żaden samochód, bo mogło się to skończyć tragicznie – mówi Wiesław Kwarciński, który mieszka po drugiej stronie drogi.
Po burzy jego posesja była cała w resztkach topoli. Potężne fragmenty drzewa leżały wbite m.in. w żywopłot, który osłania dom od drogi, ok. dwóch metrów od budynku. Inne zagradzały drogę i chodniki.
- Ci, którzy jechali Tuchowską i widzieli, co się dzieje, przerażeni zatrzymywali pojazdy i zjeżdżali na pobocze. To uchroniło ich samochody przed dużymi szkodami, a im być może uratowało życie – mówi Wiesław Kwarciński.
Odłamane konary pomogli dopiero usunąć wezwani na pomoc strażacy.
Topoli było więcej, ostała się jeszcze jedna
To ostatnia z sześciu topoli, które rosły jeszcze kilka lat temu przy ul. Tuchowskiej. Poprzednich pięć, m.in. po interwencjach mieszkańców wycięto przy okazji prac przy przebiegającej obok linii kolejowej.
Właściciel działki, na której rośnie „niebezpieczne” drzewo liczył na to, że i je spotka podobny los przy okazji zapowiadanej od lat przebudowy ulicy Tuchowskiej. Ta jednak opóźnia się, a dodatkowo – jak przyznaje Artur Michałek, dyrektor Zarządu Dróg i Komunikacji w Tarnowie – planowane poszerzenie pasa drogowego nie obejmie i tak rosnącej przy drodze topoli.
- Wygląd drzewa nie wskazuje na to, aby było chore, stąd nie ma podstaw do tego, aby nakazać jego wycinkę. Rośnie na prywatnym terenie i to jego właściciel, jeśli chce go usunąć, powinien zwrócić się ze stosownym wnioskiem do urzędu o wydanie pozwolenia - tłumaczy Artur Michałek.
Jan Kocoł jest zaskoczony słowami dyrektora ZDiK. Powołuje się na wcześniejsze rozmowy z urzędnikami magistratu, z których wynikało, że to miasto zajmie się wycinką niebezpiecznej topoli. Wobec zmiany stanowiska ZDiK i rosnącego zagrożenia ze strony drzewa nie wyklucza, że wystąpi na drogę urzędową, aby uzyskać pozwolenie na jego usunięcie.
Obawia się jednak tego, czy będzie w stanie pokryć niemałe wydatki z tym związane z emerytury. Kilka lat temu zlecił przycięcie gałęzi specjalistycznej firmie, co już sporo go kosztowało. Jest skłonny oddać pozyskane drewno z topoli w zamian za jej ścięcie, byleby tylko pozbyć się zagrożenia z jej strony.
Bądź na bieżąco i obserwuj
- Najpiękniejszy ogród w regionie tarnowskim u progu lata wygląda baśniowo
- Obłoki srebrzyste nad Tarnowem. To wyjątkowe zjawisko na niebie
- Gdzie opalać się w Tarnowie i regionie? Zobaczcie najlepsze miejsca
- Tarnów na Instagramie wygląda przepięknie! Zobaczcie cudowne zdjęcia internautów
- Tarnów w latach 90. Aż trudno uwierzyć, że tak wyglądał!
- Wsi sielska, anielska. Oto 11 najmniejszych miejscowości regionu tarnowskiego
Zabytkowy budynek szpitala Szczeklika w Tarnowie zostanie uratowany!
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?