To właśnie na obiekcie przy ul. Kochanowskiego w Tarnowie w głowie mieszkańca Zalasowej dojrzewało wielkie marzenie. Tutaj szlifował swoje umiejętności. Rodzina z radością przyjęła wieść o organizacji kartingowego memoriału upamiętniającego Roberta.
- Dobrze, że są ludzie, którzy pamiętają o Robercie. Syn wspaniale się zapowiadał. Był niezwykle ambitny, miał talent. Już w wieku trzech lat siedział na kolanach u ojca i bardzo dobrze kierował - opowiada Teresa Słomska.
Robert jeździł coraz lepiej. Jeszcze w gimnazjum trafił na tor kartingowy. W ściganiu na małych bolidach towarzyszył mu starszy brat.
- Był lepszy, ale motywowałem go, aby jeździł jeszcze szybciej. Robert traktował gokarty jako wstęp i trening do późniejszej kariery. Zaplanował sobie, że będzie się ścigał w rajdach samochodowych - mówi Krzysztof Słomski.
Marzenia o karierze kierowcy wyścigowego rosły. W dorosłość Robert wszedł 23 września 2011 roku.
Nikt nie mógł przypuszczać, że mieszkaniec Zalasowej nie dożyje 19. urodzin. W piątkowy wieczór, 21 października ubiegłego roku wielki fan Roberta Kubicy podróżował wraz z trzema kolegami volkswagenem golfem. W Pogórskiej Woli 18--latkowie zatrzymali się, żeby skręcić. Manewr nie powiódł się. W tył golfa uderzył TIR. Jego kierowca jechał zbyt szybko.
Nie zauważył czekającego na możliwość skrętu samochodu. W wyniku zderzenia volkswagen został zepchnięty na przeciwległy pas ruchu, wprosto pod koła nadjeżdżającej ciężarówki. Wypadek przeżył tylko jeden z nastolatków. Marzenia Roberta przepadły.
- Oglądałam miejsce zdarzenia, to było wstrząsające - dodaje mama Roberta, która po wypadku i śmierci syna przestała jeździć samochodem.
Niedawno nastąpił finał sądowy sprawy. Sędzia uznał, że gdyby kierowca TIR-a jechał z dopuszczalną prędkością i obserwował jezdnię, to Robert i jego koledzy cieszyliby się dziś życiem. Pochodzący z Ostrowca Świętokrzyskiego 30--latek został skazany na dwa lata więzienia. Oprócz tego ma sześcioletni zakaz prowadzenia pojazdów.
Zdaniem rodziny i przyjaciół to zdecydowanie zbyt niska kara. - Dla nas to straszny wyrok. Prawda jest taka, że więcej się dostaje za zabicie zwierzęcia. Ten człowiek nic nie zrobił, żeby uniknąć tragedii - matka Roberta nie kryje żalu.
Czas leczy rany bardzo powoli. Rodzina podniosła się już po tragedii. Jednak - jak mówi pani Teresa - Robert ciągle żyje w sercach Słomskich. - Pierwsze miesiące były bardzo ciężkie, podobnie jak pierwsza rocznica śmierci. Emocje i wspomnienia wróciły - mówi Krzysztof Słomski.
O Robercie pamiętają również mieszkańcy Zalasowej. - Jesteśmy codziennie na cmentarzu. Zawsze są żywe kwiaty - dodaje wzruszona Teresa Słomska.
Motoryzacja nie była jedyną pasją Roberta. Mieszkaniec Zalasowej na co dzień był uczniem Zespołu Szkół Ogólnokształcących i Technicznych im. Jana Szczepanika. Uczęszczał do klasy o profilu fotograficznym. W styczniu 2013 roku poszedłby na studniówkę, później napisałby maturę i rozpoczął poważną przygodę z rajdami bądź fotografią.
Pamięć o Robercie nadal żyje wśród kolegów i koleżanek z klasy. - Często wspominamy chwile spędzone z Robertem. Przypominamy sobie wile zabawnych historii z jego udziałem. Co jakiś czas odwiedzamy jego grób. Bardzo brakuje nam Roberta, ale staramy się zawsze myśleć pozytywnie, tak, jak on żył - kończy Adrian Magiera, kolega z klasy Roberta Słomskiego.
Codziennie rano najświeższe informacje, zdjęcia i video z regionu. Zapisz się do newslettera!
Policyjne drony na Podkarpaciu w akcji
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?