Zwycięstwo miało jednak swoją cenę. Karetki pogotowia do szpitala odwiozły bramkarza Piotra Kapustkę oraz pomocnika Mirosława Kozioła.
- Dwie kontuzje, Mirek pewnie nie zagra już do końca rundy... Z czego tu się cieszyć? Chyba tylko ze zdobycia trzech punktów - mówi Filip Król, trener Zorzy Zaczarnie.
Mecz na "szczycie" rozpoczął się fantastycznie dla gospodarzy. Zegar otworzył jego wynik już w pierwszej akcji.
Później na boisku rozpoczął się festiwal wzajemnych fauli, pyskówek i przepychanek. W 57 min Kozioł w starciu powietrznym został znokautowany przez Stawarza. Efekt - złamany nos pomocnika Zorzy. Do szpitala trafił również jego kolega z drużyny.
P. Kapustka wyskoczył do górnej piłki z Assehiem i upadł tak nieszczęśliwie, że potrzebny był przyjazd kolejnej karetki. Jego miejsce w bramce zajął zawodnik z pola - Opałka.
Goście, którzy od 79 min grali w osłabieniu z powodu drugiej żółtej kartki Stawarza, mieli kilka okazji do wyrównania, lecz pudłowali, a Zorza dobiła ich w 103 minucie.
Zegar łatwo poradził sobie z Ostrowskim, wypuścił Stacha, który zanim wpakował piłkę do siatki, to w swoim stylu zabawił się jeszcze z bramkarzem i obroną gości. - Poziom meczu był marny.
Sędziowie pozwolili na zbyt ostrą grę, zwłaszcza rywalom. Natomiast sądzę, że druga bramka padła ze spalonego - stwierdza Janusz Kuboń, trener Rylovii.
Brutalne zbrodnie, zuchwałe kradzieże, tragiczne wypadki. Wejdź na**kryminalnamalopolska.pl**
60 tysięcy złotych do wygrania. Sprawdź jak. Wejdź na**www.szumowski.eu **
Pomeczowe wypowiedzi po meczu Włókniarz - Sparta
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?