Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Zabił żonę, bo nie miał na tanie wino

Jerzy REUTER
Jolanta W. pracowała na Zakładach Azotowych w systemie tak zwanym czterobrygadowym, czyli jak wypadło jej iść do pracy w niedzielę lub święta, nie było uproś. W domu miała troje dzieci i męża, który imał się od czasu do czasu różnych zajęć, a najczęściej pił tanie wino pod sklepem. Któregoś dnia Jolanta nie wróciła z pracy, co wprawiło wszystkich w wielki smutek, ponieważ tego dnia miała pobrać wypłatę i każdemu, nawet mężowi coś kapnęłoby do kieszeni. Po dwóch dniach nieobecności załamany mąż powiadomił Milicję Obywatelską o zaginięciu połowicy i oczywiście jej wypłaty.

Fakty24: Zobacz najświeższe informacje z Krakowa i Małopolski!

Rozpoczęły się żmudne poszukiwania, przepytywanie współpracowników Jolanty i sąsiadów. Wszyscy byli szczerze zaskoczeni, bowiem Jolanta słynęła ze swej uczciwości i ostrożności w nawiązywaniu nowych znajomości. Pomimo zastosowania mało znanego w tamtych czasach pościgu psów milicyjnych, nie odnaleziono Jolanty żywej lub martwej.

Gdy cała sprawa miała już być zawieszona, ktoś zaalarmował posterunek MO, że odnalazł coś bardzo ciekawego i dotyczącego poszukiwanej. Otóż pewien grzybiarz znalazł w lesie torebkę z dokumentami Jolanty i tuż obok włóczkowy beret. Natychmiast przystąpiono do bardzo szczegółowych przeszukań okolicy.

Po rozkopaniu podejrzanego miejsca milicjanci natrafili na ciało kobiety, której wygląd wskazywał, że to poszukiwana od dawna Jolanta. Przy okazaniu zwłok małżonek, a właściwie już wdowiec, płakał jak bóbr i nawet dostawał konwulsji z żalu po stracie małżonki. Pomimo teatralnych gestów nie zdołał przekonać prokuratora o niewinności i został zamknięty w areszcie śledczym. Przy denatce nie znaleziono podjętej w dniu zniknięcia wypłaty, a jak zeznawali świadkowie, małżonek po zaginięciu Jolanty bawił się kosztownie przez kilka dni.

Pomimo wielu dręczących przesłuchań mąż Jolanty nie przyznawał się do zamordowania małżonki i przysięgał na własne życie o swojej niewinności. Dzieci denatki potwierdziły zeznania ojca, że ten gdzieś pracował i zarobił jakieś pieniądze, ale utrzymywał to w tajemnicy przed żoną.

Cała sprawa i wina podejrzanego wyszła, gdy po przeprowadzonej rewizji milicjanci znaleźli w domu Jolanty, pod prześcieradłem na łóżku jej męża kwitek z wyliczeniem wynagrodzenia. Był to kluczowy dowód. Po zapytaniu skąd ten kwitek wziął się w jego łóżku, ten odparł, że nie pamięta, bo był zbyt pijany, ale w obliczu tak wyraźnego dowodu w końcu skapitulował i przyznał się do morderstwa. Domagał się jednak, by wpisać do protokołu, że stało się to całkowicie przypadkiem.

Wiedział, że Jolanta będzie wracała z pracy przez las i postanowił tam się z nią rozmówić względem pieniędzy. Gdy nadeszła, najpierw grzecznie poprosił o kilka złotych, a gdy odmówiła, stał się nagle stanowczy, co poparł kilkoma ciosami pięścią. Jolanta zaczęła wzywać pomocy, co jeszcze bardziej rozsierdziło małżonka, podniósł z ziemi gruby kołek drewniany i przyłożył jej w sam środek głowy. Potem poprawił kilka razy, zabrał torebkę, a bezwładne ciało zakopał pod krzakiem. W drodze pod sklep z tanim winem przeszukał wszystko i zabrał kopertę z wypłatą.

Dopiero w domu zorientował się, że w kopercie był kwitek z wypłaty, ale był zbyt pijany, żeby pomyśleć o zniszczeniu dowodu. Po rozprawie sądowej przyszło mu odsiedzieć 12 lat więzienia.

Małopolska Wybory 2011: Zobacz wszystkich kandydatów do Sejmu i Senatu

Mieszkania Kraków. Zobacz nowy serwis

Codziennie rano najświeższe informacje z Tarnowa prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zamów newsletter!

od 7 lat
Wideo

Reklamy "na celebrytę" - Pismak przeciwko oszustom

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na tarnow.naszemiasto.pl Nasze Miasto