Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

W duecie z Mandryszem wywalczył już promocję

Piotr Pietras
Bartłomiej Bobla najbardziej lubi kuchnię swojej żony i mamy. Uwielbia śląskie potrawy: rosół, roladę, kluski i czerwoną kapustę
Bartłomiej Bobla najbardziej lubi kuchnię swojej żony i mamy. Uwielbia śląskie potrawy: rosół, roladę, kluski i czerwoną kapustę Grzegorz Golec
Bartłomiej Bobla po raz pierwszy pracuje poza Górnym Śląskiem

W styczniu nowym asystentem szkoleniowców Termaliki Bruk-Betu Piotra Mandrysza i Jana Pochronia został 34-letni Bartłomiej Bobla, trener wywodzący się z Górnego Śląska.

- Pochodzę z Bierunia Starego, natomiast swoją przygodę z piłką nożną rozpocząłem jako zawodnik miejscowej Unii. Miałem to szczęście, że na swojej drodze spotkałem wspaniałego trenera, nieżyjącego już niestety Karola Grzesika, który umiejętnie wprowadził mnie i moich kolegów z drużyny juniorów do seniorów. Wielu chłopaków z naszej drużyny trafiło do klubów z wyższych lig. Mnie także zauważono i mając 22 lata trafiłem do zespołu Ruchu Radzionków, który występował wtedy na zapleczu ekstraklasy - wspomina Bartłomiej Bobla.

Później jako piłkarz występował jeszcze w zespołach GKS-u Tychy, Walki Zabrze i Nadwiślana Góra, karierę zawodniczą zakończył jednak w klubie, w którym się wychował, czyli Unii Bieruń Stary. - Już wcześniej zacząłem myśleć o pracy szkoleniowej i trenerką zająłem się już praktycznie w 2006 roku. Przez chwilę byłem grającym trenerem Unii Bieruń Stary, którą przejąłem w nienajlepszej kondycji. Po ośmiu kolejkach zespół zajmował bowiem ostatnie miejsce w tabeli, mając na koncie zaledwie trzy punkty.

Na zakończenie rozgrywek zajęliśmy wtedy czwarte miejsce i z czystym sumieniem mogę powiedzieć, że był to mój pierwszy sukces trenerski. Został on tresztą zauważony i dzięki niemu zostałem grającym szkoleniowcem w Nadwiślanie Góra - wspomina szkoleniowiec, który aktualnie jest w trakcie studiów na Akademii Wychowania Fizycznego w Katowicach. - Z różnych względów musiałem przerwać edukację na studiach. W tej chwili mam zaliczone trzy i pół roku i do ich zakończenia pozostały mi jeszcze dwa zaliczenia i cztery egzaminy. Nie ukrywam, że mam zamiar uzupełnić te braki. Obecnie jestem natomiast uczestnikiem kursu trenerskiego UEFA A - zdradza ambitny trener młodego pokolenia.

Po czteroletniej przygodzie w Nadwiślanie Góra młody szkoleniowiec trafił do GKS-u Tychy. - Właśnie w Tychach po raz pierwszy spotkałem trenera Piotra Mandrysza. Pamiętam, że było to w Boże Ciało, władze miejscowego klubu zorganizowały towarzyski mecz piłkarski, w którym drużyna podokręgu Tychy zagrała z zespołom GKS-u Tychy. Poprowadziłem wtedy ekipę podokręgu, przegraliśmy 1:2, ale pozostawiliśmy bardzo dobre ważenie. Dzień później zostałem natomiast asystentem Piotra Mandrysza i nie żałuję - podkreśla Bartłomiej Bobla.

Obaj szkoleniowcy wykonali w Tychach kawał dobrej roboty. Najpierw wywalczyli awans do I ligi, natomast rok później zakończyli rywalizację na zapleczu ekstraklasy na wysokim szóstym miejscu. - Jak na zespół beniaminka był to bardzo dobry wynik, mimo to działacze zddecydowali się na rozstanie z trenerem Mandryszem. Sam zostałem wtady w GKS-ie Tychy i pracowałem jako asystent Tomasza Fornalika, jednak we wrześniu ubiegłego roku zarząd zdymisjonował cały sztab szkoleniowy i zostałem bez pracy - podkreśla Bobla, który bezrobotny był tylko przez trzy miesiące.

- Gdy w styczniu trener Piotr Mandrysz został szkoleniowcem Termaliki Bruk-Betu, zaproponował mi żebym został jego asystentem. Podczas pracy w GKS-ie Tychy obaj doskonale się rozumieliśmy, dlatego nie zastanawiałem się długo i tak oto trafiłem do klubu z Niecieczy. Trener Mandrysz jest znakomitym fachowcem, mam się więc się na kim wzorować i od kogo się uczyć - przyznaje Bobla.

Prywatnie żonaty jest z Hanną, z którą ma 3-letnią córkę Zosię. - Poza futbolem, który w moim życiu zajmuje sporo czasu, najważniejsza jest dla mnie rodzina. Praktycznie każdą wolną chwilę staramy się spędzać razem, choć teraz gdy rozpocząłem pracę w Niecieczy nie jest nam łatwo. Zawsze pracowałem blisko domu, nie byliśmy z żoną przyzwyczajeni do takiej rozłąki, to dla nas coś zupełnie nowego - przyznaje Bobla, który na razie stara się jeździć do domu, do Bierunia Starego, przynajmniej raz w tygodniu.

- Na szczęście mam bardzo wyrozumiałą żonę, która doskonale rozumie na czym polega moja praca. Po zakończeniu sezonu, w czerwcu, gdy mam nieco wolnego czasu, bardzo lubimy wyjechać na krótki wypoczynek do słonecznego Egiptu - przyznaje nasz bohater.


Codziennie rano najświeższe informacje, zdjęcia i video z regionu. Zapisz się do newslettera!

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

MECZ Z PERSPEKTYWY PSA. Wizyta psów z Fundacji Labrador

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na tarnow.naszemiasto.pl Nasze Miasto