Sytuacja wielu tuchowian jest dramatyczna. - Woda sięgała mi w domu do powały. Nie zostało nic, prócz gołych ścian - opowiada Magdalena Poręba, mama dwójki malutkich dzieci. Jedno ma 2,5, drugie 4 lata.
Drewniany dom remontowali wspólnie z mężem od kilku lat. - Bardzo cieszyliśmy się z tego, że jesteśmy na swoim - opowiada.
Nie uratowali nic. Wszystko, co było w środku, trzeba było wyrzucić albo woda sama zabrała przez wyważone okna.
Podobych osób, które zostały jedynie z tym, co miały na sobie - w Tuchowie jest mnóstwo. Powódź zalała w sumie 122 domy. 80 osób, które ewakuowały się, wciąż przebywa w internacie ZSP i domu pielgrzyma. Innych, jak Porębów, przygarnęły rodziny. - Ludzie ci nie mają do czego wracać. Wielu z nich nie chce nawet słyszeć o tym w obawie, że wielka woda znowu przyjdzie i ich zaleje - przyznaje Mariusz Ryś, burmistrz Tuchowa. Jak dodaje, gmina już przymierza się do kupna kontenerów, w których poszkodowani mogliby tymczasowo zamieszkać. Niewykluczone też, że na działkach komunalnych, które położone są z dala od terenów zalewowych, powstanie nowe osiedle, gdzie będą się mogli przeprowadzić powodzianie.
- Spróbujemy jeszcze raz. Mimo wszystko lepiej być na swoim, niż na garnuszku gminy - mówi Magdalena Poręba, która zdaje sobie sprawę z tego, że doprowadzenie domu do stanu sprzed powodzi zajmie jej rodzinie nawet kilka lat.
Zarówno prawo-, jak i lewo-brzeżna część Tuchowa przypominają pobojowisko. Ludzie wynoszą z zalanych budynków meble, sprzęt rtv, ubrania, uszkodzone drzwi, okna. Z miasta wywieziono na wysypisko już ponad sto kontenerów odpadów wielkogabarytowych, a góry śmieci wcale nie znikają z ulic.
- Najgorszy jest wszechobecny muł. Miejscami - na podwórkach i w domach leży go nawet ponad pół metra - mówi burmistrz Ryś.
W akcji usuwania tego, co naniosła wielka woda, i porządkowaniu domów mieszkańcom pomaga non stop 50 strażaków, 30 więźniów i wielu tuchowian, których powódź oszczędziła, ale chcą być solidarni ze swoimi sąsiadami.
Wały do kontroli
Wały przeciwpowodziowe w Tuchowie nie zostały przerwane. Okazały się jednak za niskie na wielką wodę, która miejscami przelała się przez nie nawet metr. Wały nie zostały wprawdzie uszkodzone, ale w wielu miejscach są mocno namoknięte i nadwyrężone przez wody Białej. Od tygodnia trwa ich uszczelnianie na wypadek, gdyby rzeka znowu gwałtownie przybrała.
Wszystko wskazuje na to, że wezbrane wody Białej nie uszkodziły mostu przy wjeździe do Tuchowa. Ponieważ istniało takie niebezpieczeństwo, ruch w tym miejscu odbywał się wahadłowo. Teraz jest już dwukierunkowy, choć przejazd przez miasto od strony Gromnika wiedzie nadal bocznymi ulicami.
Reklamy "na celebrytę" - Pismak przeciwko oszustom
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?