Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Tarnów: pacjenci muszą czekać, karetki jadą objazdami

Paweł Chwał
Gdy Biała zalewała most w Tuchowie, jedynie karetki mogły się po nim poruszać. Jechały na pomoc
Gdy Biała zalewała most w Tuchowie, jedynie karetki mogły się po nim poruszać. Jechały na pomoc Paweł Chwał
Ponad 1200 razy wyjeżdżały na sygnale, tylko w czerwcu, karetki tarnowskiego pogotowia ratunkowego. Średnio jest to ponad 70 interwencji na dzień. Sytuację pacjentów (ale i ratowników) poprawiłby wyczekiwany dodatkowy zespół wyjazdowy dla Tarnowa, o który batalia trwa już dobrych kilka lat.

Tarnowskie ma jeden z najgorszych w kraju wskaźników określających liczbę karetek na ilość mieszkańców i obszar, jaki obsługują. Na jedną karetkę przypada tutaj blisko 35 tysięcy osób. - Gdybyśmy mieli dodatkowy, dziesiąty zespół, to zdecydowanie poprawiłby się komfort pracy ratowników i dyspozytorów. Ci niejednokrotnie mają kłopot z tym, aby w danej chwili dysponować karetkę na wezwanie, bo wszystkie, które mamy są akurat w terenie - przyznaje Jacek Żak, dyrektor pogotowia.

Kilka dni temu do ministerstwa zdrowia trafił kolejny wniosek z Tarnowa o przydzielenie dodatkowego, dziesiątego zespołu ratowników. Jest on niezbędny, aby karetki mogły docierać do poszkodowanych na czas. W sytuacji, kiedy wezwań jest tak dużo jak teraz, a wiele dróg jest dodatkowo uszkodzonych przez powódź i osuwiska, trudno spełnić wytyczne ustawy o ratownictwie medycznym. Zgodnie z nimi maks. czas dojazdu karetki w mieście powyżej 10 tys. osób nie może być dłuższy niż 15 minut, a poza miastem - 20 minut.

Na rekordową ilość wezwań ratowników decydujący wpływ miały w ostatnich dniach przede wszystkim upały. - Zasłabnięcia, choroba wieńcowa czy kłopoty z sercem to najczęstsze przyczyny tego, że karetki kursowały praktycznie na okrągło - wylicza lekarz Wojciech Suseł, odpowiedzialny za sprawy medyczne w tarnowskiej stacji.

Do tego doszła większa niż w innym okresie roku ilość wypadków drogowych. Sytuacja może się jeszcze bardziej skomplikować w wakacje, gdy pomocy ratowników mogą potrzebować także turyści spędzający u nas urlop.

Kłopot jest nie tylko w Tarnowie, ale także na Podkarpaciu. W odciętym, przez powódź, od świata Brzostku, burmistrz już zdecydował o wynajęciu prywatnego ambulansu. - Dojazd karetki z Dębicy to w tym momencie co najmniej godzina jazdy bocznymi drogami. To zdecydowanie za dużo, kiedy zagrożone jest ludzkie życie - mówi Leszek Bieniek.

Do czasu naprawy drogi nr 73, gminny ambulans będzie stacjonować w Brzostku, skąd może dotrzeć na wezwanie w ciągu zaledwie kilku minut.

Mamy 9 karetek

Z dziewięciu karetek, którymi dysponuje tarnowskie pogotowie, jedynie cztery stacjonują w Tarnowie. Dwie w stacji przy ulicy M. B. Fatimskiej, po jednej, w utworzonych niedawno stanowiskach wyniesionych - w Mościciach i w drugiej jednostce strażaków przy ul. Błonie. Obsługują one nie tylko Tarnów, ale także okoliczne gminy - w sumie blisko 200 tysięcy osób. Pięć pozostałych ambulansów z zespołami ratowników, stacjonuje na co dzień w różnych miejscach powiatu - w Wojniczu, Tuchowie, Szerzynach, Żabnie i Gromniku. W tym ostatnim przypadku, podczas powodzi, niezbędne było przejechanie samochodem w inne miejsce, bo wielka woda zagrażała karetce.

od 16 lat
Wideo

Policyjne drony na Podkarpaciu w akcji

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na tarnow.naszemiasto.pl Nasze Miasto