Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Tarnów. Jelonek konał w mękach przy ulicy w Mościcach. Pomoc nie nadeszła, bo wszyscy mieli ważniejsze sprawy

Paulina Marcinek-Kozioł
Paulina Marcinek-Kozioł
archiwum Anny Sadowskiej
Nawet kilka godzin przy ulicy Czerwonych Klonów w Mościcach mógł leżeć jelonek, który prawdopodobnie został potrącony przez samochód. Próbowały mu pomóc dwie kobiety, które natknęły się na makabryczny widok.

FLESZ - Co może policja w czasie epidemii? Jak zachować się w czasie kontroli?

od 16 lat

Była sobota tuż po godzinie 9. Anna Sadowska wyszła na spacer ze swoim psem do parku w Mościcach. Zaczepił ją mężczyzna, który jechał na rowerze. - Zatrzymał się i powiedział, żebym mocno trzymała psa bo niedaleko stąd leży sarenka – opowiada. Od razu podeszła we wskazane miejsce. Skulone zwierzę leżało przy drzewach niedaleko drogi. Obok stała inna kobieta. Jelonek krwawił z pyska i miał nienaturalnie wygiętą szyję.

- Chciałam mu pomóc, ale kobieta, która tam była wcześniej powiedziała mi, że dzwoniła już na straż miejską, a Ci skierowali ją na policję bo teraz jej podlegają i zajmują się Covidem - opowiada. Sama też wykręciła numer na policję. Usłyszała, że zgłoszenie zostało przyjęte. Nikt jednak nie przyjeżdżał. Anna Sadowska, widząc cierpienie zwierzaka, próbowała zadzwonić do schroniska i do inspektorów z OTOZ Animals w Tarnowie, ale tam nikt nie odebrał telefonu.

- Po godzinie kobieta, z którą czekałam, musiała iść do pracy, a ja postanowiłam zaprowadzić psa do domu. Zostawiłam jelonka dosłownie na 10 minut. Jak wróciłam był martwy – złamuje głos. Kiedy popołudniu wyszła na spacer już go nie było.

Dlaczego nie zareagowali?

Komendant Straży Miejskiej w Tarnowie potwierdza wersję tarnowianki. Przyznaje, że dyżurny odebrał zgłoszenie w tej sprawie. - Poinformował, że od 2 kwietnia na polecenie wojewody zajmujemy się wyłącznie sprawami związanymi z Covid-19 i poprosił by zadzwoniono na numer 112 - tłumaczy Krzysztof Tomasik.

Z pomocą nie mogli przyjść też inspektorz z OTOZ Animals w Tarnowie. - Nasz telefon jest nie jest telefonem alarmowym, ale interwencyjnym. Jest włączony od godziny 16 do 21, bo my normalnie pracujemy zawodowo, a po godzinach jesteśmy wolontariuszami i pomagamy zwierzętom - tłumaczy Dorota Lewicka z OTOZ Animals Inspektorat w Tarnowie. Dodaje, że inspektorzy mogą pomóc dzikim zwierzętom, ale tylko małym. Na transport i udzielanie pomocy większym nie mają wymaganej zgody.

Przyjęcie zgłoszenia o jelonku tuż po godzinie 9 potwierdza tarnowska policja. Sprawę przekazano do Przedsiębiorstwa Usług Komunalnych w Tarnowie. Minęło jednak sporo czasu, zanim pracownicy spółki pojawili się na miejscu. - Nie mogliśmy od razu podjechać bo akurat byliśmy w lecznicy z innymi zwierzętami – wyjaśnia Adrian Starzyk, kierownik tarnowskiego Azylu dla zwierząt. Dodaje, że po około 1,5 godziny pracownicy schroniska pojawili się w Mościcach. - Jak tyko skończyliśmy, pojechaliśmy na miejsce. W międzyczasie dostaliśmy informację, że jelonek już nie żyje więc zabraliśmy go do chłodni i utylizacji – mówi.

- Smutne jest to, że nikt nie zareagował i to zwierzę musiało konać w wielkich męczarniach. Jelonek nie ruszał się, ciężko oddychał, a najgorsze było to, że stałyśmy bezradne i nic nie mogłyśmy zrobić, bo nikt nam nie umiał powiedzieć do kogo zadzwonić by pomóc zwierzęciu - załamuje głos Anna Sadowska.

Rzecznik prasowy KMP w Tarnowie przypomina, że w podobnych sytuacjach należy zadzwonić na policję. - My przekierujemy sprawę dalej – podkreśla asp. sztab. Paweł Klimek,

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wideo

Materiał oryginalny: Tarnów. Jelonek konał w mękach przy ulicy w Mościcach. Pomoc nie nadeszła, bo wszyscy mieli ważniejsze sprawy - Gazeta Krakowska

Wróć na tarnow.naszemiasto.pl Nasze Miasto