Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Tajemniczy tunel między zamkiem na Górze św. Marcina a kościołem Bernardynów. Nierozwikłana od wieków zagadka Tarnowa

Krzysztof Moskal
Od dwustu lat tarnowian nurtuje pytanie: czy istniało podziemne połączenie pomiędzy dawnym klasztorem Bernardynów a odległym o 2,5 kilometra zamkiem na Górze św. Marcina? Entuzjaści przekonują, że w każdej legendzie tkwi ziarno prawdy. W tej również.

FLESZ - Złoto najdroższe od dekady

Drewniane kościół i klasztor powstały w 1459 r., w miejscu, gdzie założyciel miasta Spycimir zamierzał postawić swój zamek. W 1468 r. z fundacji Jana Amora z Tarnowa w ich miejsce zaczęto budować murowane.

Tak o tych wydarzeniach pisał bernardyński kronikarz:

„Najjaśniejszy Fundator znakomicie obeznany w sztuce wojennej, przewidując przyszłość, pragnął otoczyć klasztor murem, aby zabezpieczyć go przed napadami wrogów i grabieżą. Dlatego też spowodował, aby w pobliżu tegoż klasztoru, w sadzie, wykonano murowaną piwnicę i odpowiednio przystosowano ją do użycia różnego rodzaju dział wojennych i miotania pocisków na wrogów”.

Odkrycie podczas przekopu Bernardyńskiej

Prawdopodobnie ten fragment tekstu jest jednym ze źródeł powstania przekonania o istnieniu podziemnego połączenia klasztoru z zamkiem. Bezpośrednio jednak jego przyczyną były prace rozbiórkowe przeprowadzone w latach 1823-1824 w celu przebicia ulicy Bernardyńskiej do ulicy św. Marcina, czyli dzisiejszej ulicy Dąbrowskiego.

Podczas nich odkryto podziemne przejścia łączące klasztor z kryptą pod kościołem i budynki konwentu z kazamatami bastei z XVI w. (odkryto je ponownie w 2002 r.). W 1834 roku tarnowianin Adam Gorczyński w „Rozmaitościach” (dodatek do „Gazety Lwowskiej”) pisał: „Pomnę lat temu dziesiątek pokazywano nam studentom w środku ruderów klasztoru oo. Bernardynów w mieście Tarnowie otwór w ziemię spuszczającego się kanału i mniemanie było u ludu powszechne, iż kanał ten ciągnął się pod ziemią na ćwierć mili i dochodził do zamku, którego szczątki sterczą jeszcze na tak zwanej górze Marcina. Dziś ani śladu dojrzeć kanału i powieść o nim zamilkła”.

Nie zamilkła jednak do końca dzięki księdzu Wincentemu Balickiemu, autorowi pierwszej monografii Tarnowa, wydanej w 1831 r., który połączył cytowany wyżej tekst bernardyńskiego kronikarza z krążącym jeszcze „mniemaniem u ludu”.
Pisał: „Aby zaś temu przeciw różnym obcym napadom trwałą zjednać spokojność, oddzielnym murem otoczyć go, i podziemnem skrytem sklepieniem, obwarować kazał". W przypisie dodał, że podczas przebudowy starego klasztoru w 1824 r., te „podziemne sklepienia zostały odkryte, lecz jako nieużyteczne, zupełnie zostały zasypane; miały one związek z zamkiem".

Za świadectwem Balickiego poszli m.in. J. Leniek i Z. Simche. Kluczowe w łacińskim tekście źródła określenie „subterraneus specus” można przetłumaczyć jako „murowaną piwnicę", czy „podziemne, skryte sklepienie", ale także jako „podziemny kanał", a stąd już niedaleko do „chodnika" albo „tunelu".

Pomimo tego nie znajdujemy tutaj nic co mogłoby wskazywać na fakt podziemnego połączenia założenia bernardyńskiego z odległym o ponad dwa kilometry zamkiem. Na podstawie cytowanego fragmentu źródła można stwierdzić tylko, że miał przeznaczenie obronne i znajdował się poza obwodem murów broniących klasztor, a dokładnie mówiąc w sadzie klasztornym. Nie była to zatem jedna z piwnic pod budynkami klasztoru. Sad bernardyński istniał na północ i południe od klasztoru. Po tej drugiej stronie przecinała go nieistniejąca już Młynówka.

Podziemny loch czy przejście między klasztorami?

Dzięki innemu zapisowi „Kroniki bernardyńskiej" możemy dokładniej zlokalizować „podziemny loch”. Czytamy tam o Kaplicy Więzienia Pana Naszego Jezusa Chrystusa na cmentarzu, która „z podziemnego lochu czyli piwnicy zrujnowanej, najpierw w Roku Pańskim 1654 wysiłkiem różnych dobroczyńców, wybudowana została przez gwardiana o. Antoniego Szumlańskiego.

„Podziemny loch”, który powstał razem z późnośredniowiecznymi fortyfikacjami klasztoru nie był zatem chodnikiem ani tunelem, choć trudno definitywnie określić jego funkcję w systemie obronnym klasztoru. Dzięki tej wzmiance o podziemnej kaplicy z poł. XVII wieku (później powstała jej część naziemna, której pozostałości można jeszcze zobaczyć na starych fotografiach) możemy z dużą dokładnością określić położenie „podziemnego Iochu“ z drugiej połowy XV wieku. Znajduje się on pod zabudowaniami Pracowni Archeologiczno-Konserwatorskiej PKZ-u przy ul. Franciszkańskiej.

Jeśli już wiemy, że „subterraneus specus” nie była „podziemnym chodnikiem", czy należy uznać, że sprawa podania o ukrytym przejściu jest już ostatecznie zamknięta? Bynajmniej. Oto inny tekst z dokumentu, zaczerpnięty z części zawierającej katalog gwardianów Konwentu Tarnowskiego: „W 1645 roku na Kapitule Radomskiej wyznaczono na gwardiana tegoż Konwentu o. Bernardyna Przypkowskiego, pod którego urzędem było w Tarnowie seminarium braci kleryków. W tymi czasie w pobliżu muru klasztoru wymurowano tajemne przejście”.

Źródła pisane poświadczają zatem istnienie tajnego przejścia czy przechodu w klasztorze tarnowskim. Zapisanie w „Kronice" tego wydarzenia, jako jedynego w roku 1645, dowodzi jego sporej rangi. Niestety źródła utrzymują zarazem w tajemnicy skąd i dokąd przejście prowadziło. Raczej nie do podupadłego już wtedy zamku. Możliwe, że zbudowano go w celu połączenia klasztorów męskiego i żeńskiego. Siostry klauzurowe mieszkające w pobliskim nieobronnym klasztorze mogły wtedy w razie podejścia pod miasto obcych wojsk szybko schronić się w ufortyfikowanym założeniu oo. bernardynów, pozostając przy tym niezauważone. Mogły też korzystać z tego przejścia na co dzień, aby bez skrępowania udawać się przy różnych okazjach do kościoła.

To oczywiście spekulacje. Z pewnością za to istniało podziemne przejście od wieży dzwonnicy do krypty Braci pod kościołem. Wnoszono nim podczas pogrzebu zmarłych bernardynów, a niekiedy dobroczyńców klasztoru. Przejście to biegnie dzisiaj pod ulicą Bernardyńską na wysokości figury Matki Bożej przy kaplicy Kościoła polsko-katolickiego. Niekiedy w tym miejscu zapada się grunt i tworzą się dziury w nawierzchni jezdni.

Monstrualne koszty

I na koniec czy możliwe było podziemne przejście pomiędzy klasztorem a zamkiem. Teoretycznie tak. Znamy kilka przykładów takich przejść, chociaż znacznie krótszych. Koszt i ilość materiałów potrzebnych do wykonania takiego przejścia z zamku do klasztoru Bernardynów przebiegającego pod trzema ciekami wodnymi (Młynówka, Wątok, Potok Strusiński) byłyby tak monstrualne, że z pewnością wystarczyłyby co najmniej na budowę drugiego pierścienia murów miejskich i jeszcze zostałoby na kilka budynków.

Trudno też sobie wyobrazić, że do tej pory nikt nie odkryłby go. Ze względu na długość musiałoby być w wielu miejscach połączone jakimś kanałem wentylacyjnym z powierzchnią ziemi. Niemożliwe, żeby nikomu do dzisiaj nie udało się trafić na taki kanał. Na tunel łączący zamek z klasztorem nie natrafili też robotnicy budujący w latach 90 ubiegłego wieku południową obwodnicę miasta.

Mimo to ostatnie lata pokazały, że wokół dawnego klasztoru istnieje najprawdopodobniej jeszcze wiele ciekawych nieznanych i nieopisanych pozostałości budowli, piwnic i podziemnych połączeń.

Pobierz bezpłatną aplikację Nasze Miasto i bądź na bieżąco!

Jak korzystać z aplikacji, by otrzymywać informacje z miasta i powiatu? To proste!
Po wejściu w aplikację w prawym górnym rogu w menu wybierz swoje miasto.

Aplikacja jest bezpłatna i nie wymaga logowania. Oprócz standardowych kategorii, z powodu panującej epidemii, wprowadziliśmy zakładkę "koronawirus", w której znajdziesz wszystkie aktualne informacje związane z epidemią.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wideo
Wróć na tarnow.naszemiasto.pl Nasze Miasto