Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Sporu o tereny zielone w Tarnowie ciąg dalszy. Tym razem protestują ci, którzy nie mogą się wybudować w sąsiedztwie rezerwatu Debrza

Paulina Marcinek-Kozioł
Paulina Marcinek-Kozioł
Wideo
od 16 lat
Tarnowianie, którzy posiadają działki na Osiedlu Krzyż nieopodal Rezerwatu Debrza w Tarnowie, od kilku lat walczą z miastem o to, żeby móc postawić domy na swoich ojcowiznach. Domagają się zmiany studium uwarunkowań i kierunków zagospodarowania przestrzennego, by w końcu rozpoczęcie budowy było możliwe.

Mieszkańcy walczą o budowy domów na swoich ojcowiznach w Krzyżu

Paweł Wardzała mieszka obecnie w jednym z bloków w Tarnowie. Od ośmiu lat nieustannie marzy mu się jednak własny dom, który chciałby wybudować na osiedlu Krzyż. Działkę już ma, dostał ją w spadku po dziadku. Sęk w tym, że znajduje się ona nieopodal rezerwatu Debrza, prostopadle do ulicy Janiny Ejgierd.
Od kilku lat, mimo wymiany pism z Urzędem Miasta Tarnowa, pan Paweł nie może dostać pozwolenia na budowę.

- Za każdym razem odpowiedź jest taka sama: "nie". W studium moja działka tak jak i inne z nią sąsiadujące widnieją jako tereny zielone, dlatego nie pozwalają nam w tym miejscu postawić domów – kręci głową Paweł Wardzała.

Batalia z władzami miasta i urzędnikami o to, żeby doprowadzić do zmiany studium i dokonania poprawek w planie na terenie Krzyża rozpoczęła się kilka lat temu.

Początkowo swoje boje pan Paweł toczył samotnie, z czasem dołączyli do niego kolejni właściciele działek położonych w pobliżu rezerwatu Debrza. Mimo połączenia sił, niczego dotąd nie wskórali.

Mieszkańcy Piaskówki wspierają włascieli działek w Krzyżu

Zdesperowani właściciele działek końcem kwietnia tego roku postanowili zawrzeć sojusz z lokatorami bloków z Osiedla Piaskówka, którzy walczą o zachowanie terenów zielonych znajdujących się miedzy ul. Czapskiego, a Piłsudskiego. Tam magistrat planuje zabudowę mieszkaniową, mimo sprzeciwów nie tylko okolicznych mieszkańców. W rejonie Debrzy sytuacja jest dokładnie odwrotna. I mieszkańcy chcą to wykorzystać w rozmowach z urzędnikami.
Wspólnie napisali petycję – protest, pod którą podpisało się ponad stu mieszkańców miasta . Petycja trafiła na biurko wojewody małopolskiego. Otrzymał ją także prezydenta Tarnowa oraz radni.

- Zawarliśmy taki pakt z mieszkańcami Piaskówki i proponujemy swego rodzaju zamianę. Chodzi o to, żeby im pozostawić tereny zielone, a nam pozwolić pobudować się na ojcowiznach – wyjaśnia Paweł Wardzała.

Przewodniczący Rady Miejskiej w Tarnowie Jakub Kwaśny podkreśla, że radni nie są przeciwni takiej propozycji, gdyż taka "zamiana" spowoduje, że bilans terenów zielonych w mieście będzie się zgadzał.

Rada nawet nie tak dawno wystąpiła do prezydenta z propozycjami, żeby w studium część terenów w Krzyżu ująć jako tereny budowlane, a te na Piaskówce pozostawić zielone.

- Oczywiście piłeczka jest teraz po stronie prezydenta. Rada nie przegłosuje żadnych zmian, jeśli w studium to nie zostanie uwzględnione – tłumaczy Jakub Kwaśny, przewodniczący Rady Miejskiej w Tarnowie.

- Studium zostało uchwalone prawie dziesięć lat temu i sporo się zmieniło od tamtego czasu. Nasze miasto się starzeje, a Tarnowowi potrzeba w centrum zielonych obszarów, bo nikt na prywatnych terenach nie będzie odpoczywał i spacerował – podkreśla Grażyna Barwacz, radna Rady Miejskiej w Tarnowie. Dodaje, że tuż za granicą miasta, przy samym rezerwacie budują się już nowe domy. Jeden z nich już stoi nawet niedaleko działki Pawła Wardzały tyle, że nie w Tarnowie, a w Pawęzowie.

Prezydent Tarnowa w tej sprawie nie powiedział jeszcze ostatniego słowa. Podkreśla, że autorzy studium uwarunkowań dla Tarnowa przewidzieli w rejonie Debrzy strefy zielone i dopóki studium pozostanie obowiązujące, ograniczenia w zabudowie będą obowiązywały.

- Zmienia się prawo, sejm już uchwalił zniesienie studiów w całej Polsce i będziemy przygotowywać jednorodne plany dla całych gmin. Myślę, że ten aspekt będzie wówczas rozważony – zapowiada Roman Ciepiela.

Właściciele spornych terenów w Krzyżu są już na granicy wytrzymałości. Kilkoro odpuściło walkę z urzędnikami i zrezygnowało z budowy domu w rejonie rezerwatu Debrza.

- Moja siostrzenica kupiła działkę pod Tarnowem i tam teraz mieszka. Ktoś naprawdę myśli, że w taki sposób zachęca ludzi do tego, żeby zostali w mieście? Czy naprawdę wszyscy muszą z Tarnowa wyjeżdżać? – kręci głową Paweł Wardzała.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na tarnow.naszemiasto.pl Nasze Miasto