Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Prokuratura w Tarnowie umorzyła śledztwo w sprawie księdza, który miał molestować dzieci. Zdaniem śledczych karalność czynów się przedawniła

Robert Gąsiorek
Robert Gąsiorek
Prokuratura umorzyła postępowanie wobec ks. Stanisława P. Stwierdzono, że przestępstwa na tle seksualnym, których mógł się dopuścić przedawniły się
Prokuratura umorzyła postępowanie wobec ks. Stanisława P. Stwierdzono, że przestępstwa na tle seksualnym, których mógł się dopuścić przedawniły się archiwum/sxc.hu
Prokuratura Rejonowa w Tarnowie po trwającym dwa lata śledztwie w sprawie molestowania przez ks. Stanisława P. dzieci w kilku parafiach diecezji tarnowskiej i w Ukrainie umorzyła postępowanie wobec kapłana. Śledczy uznali, że czyny, których dopuścił się duchowny przedawniły się. Od decyzji prokuratury mogą się teraz odwołać pokrzywdzeni, których w sprawie jest kilkudziesięciu.

Najpiękniejsze jarmarki świąteczne w Polsce

od 16 lat

O sprawie ks. Stanisława P. zrobiło się głośno w sierpniu 2020 roku. Znany komentator życia kościelnego ks. Tadeusz Isakowicz-Zaleski opisał wtedy na swoim internetowym blogu sprawę kapłana z diecezji tarnowskiej, który według jego wiedzy miał molestować przynajmniej kilkunastu chłopców.

Do nadużyć seksualnych miało dochodzić w kilku parafiach diecezji tarnowskiej, a także w Ukrainie na przełomie lat 90-tych i na początku XXI wieku. Ks. Isakowicz-Zaleski zarzucił w swojej publikacji, że ówczesnym władzom diecezji zgłaszane były niewłaściwe zachowania ks. P., ale ówczesny ordynariusz ograniczył się jedynie do przeniesienia duchownego na Ukrainę.

Dwa miesiące po ujawnieniu podejrzeń wobec ks. Stanisława P. przez ks. Isakowicza-Zaleskiego, delegat biskupa tarnowskiego ds. wykorzystywania seksualnego małoletnich złożył w jego sprawie zawiadomienie do tarnowskiej prokuratury.

Ksiądz z diecezji tarnowskiej dopuścił się nadużyć, ale to się już przedawniło

Śledztwo trwało w sumie dwa lata. Prokuratura zainteresowała się działalnością księdza Stanisława P. w kilku parafiach diecezji tarnowskiej i w Ukrainie w latach 1987-2008.

W ramach toczonego postępowania przesłuchano w sumie 1,2 tys. świadków. Śledczy dwukrotnie zwracali się też o pomoc prawną do strony ukraińskiej.

Ostatecznie ustalono, że poszkodowanych przez ks. P. było kilkadziesiąt osób, w tym dwie z Ukrainy.

- Materiał dowodowy, a zwłaszcza relacje pokrzywdzonych wskazują, że ksiądz Stanisław P. dopuścił się nadużyć seksualnych - mówi w rozmowie z "Gazetą Krakowską" Mieczysław Sienicki, rzecznik prasowy Prokuratury Okręgowej w Tarnowie.

Mimo tego w ostatnich dniach prokuratura zakończyła śledztwo postanowieniem o jego umorzeniu wobec przedawnienia.

- Od chwili popełnienia czynu upłynęło już tak dużo czasu, że kodeks karny nakazuje umorzenie postępowania i nie można sprawcy pociągnąć do odpowiedzialności karnej - tłumaczy prokurator Sienicki.

Decyzja o umorzeniu nie jest jeszcze prawomocna. Postanowienie prokuratury jest obecnie doręczane do pokrzywdzonych, którzy mogą je zaskarżyć. Jeśli tak się stanie, sprawą zajmie się sąd, który zdecyduje o losach śledztwa.

Ks. Isakowicz-Zaleski: polskie prawo nie chroni ofiar molestowania?

Swojego rozczarowania postanowieniem prokuratury nie ukrywa ks. Isakowicz-Zaleski.

- Ofiary poczują po raz kolejny, że polskie prawo nie chroni ich w żaden sposób. Przedawnienie jest tak naprawdę decyzją Sejmu, który uchwalił takie bądź inne prawo. W takich przypadkach jak molestowanie młodych ludzi, którzy żyją z traumą bardzo długo i ma to ogromny wpływ na ich życie, nie powinno być przedawnienia tak szybko, jak ma to miejsce obecnie w polskim prawie - uważa kapłan.

Liczy na to, że nawet jeśli postępowanie zostanie prawomocnie umorzone, to ofiary księdza P. będą domagały się sprawiedliwości na drodze cywilnej, a także, że uda się pociągnąć do odpowiedzialności władze kościelne, które wiedziały o czynach księdza P., ale nie zareagowały odpowiednio.

Z tym właśnie wiąże się drugi wątek sprawy, który prowadzi tarnowska prokuratura. Śledczy wciąż prowadzą postępowanie dotyczące niepowiadomienia organów ścigania o nadużyciach seksualnych księdza P.

- Dotyczy to osób z władz kościelnych diecezji tarnowskiej, które mogły dysponować wiedzą odnośnie poczynań ks. Stanisława P. i nie zawiadomiły o przestępstwie- zaznacza prok. Sienicki.

Były biskup tarnowski odpowie za zaniedbania?

Prokuratura nie zdradza, o które osoby z hierarchii tarnowskiego kościoła może chodzić, ale wszystko wskazuje, że postępowanie może dotyczyć m.in. abp. Wiktora Skworca, który w latach 1998-2011 był ordynariuszem diecezji tarnowskiej.

W 2002 roku dowiedział się o niewłaściwym zachowaniu księdza P. od rodziców dzieci z parafii w Woli Radłowskiej, w której kapłan był proboszczem. Po tym zgłoszeniu biskup zlecił przeprowadzenie postępowania wyjaśniającego. Przesłuchano wówczas świadków oraz oskarżanego duchownego. Ten jednak nie przyznał się do winy, po czym poprosił o urlop. Został wówczas zwolniony z funkcji proboszcza.

Mimo tych sygnałów ze strony ofiar, władze kościelne nie odsunęły duchownego od pracy duszpasterskiej i kontaktu z dziećmi i młodzieżą. W lipcu 2003 roku ks. Stanisław P. został skierowany do pracy na Ukrainie, gdzie spędził kolejnych 5 lat m.in. w miejscowości Śnitków. We wrześniu 2008 rok podjął natomiast posługę duszpasterską w Krynicy-Zdroju, gdzie uczył religii w szkole podstawowej.

Po sygnałach o możliwych zaniedbaniach oraz wszczęciu postępowania w tej sprawie przez Stolicę Apostolską bp Wiktor Skworc ustąpił też ze wszystkich ważnych stanowisk w polskim episkopacie , zrzekł się również tytułu honorowego obywatela Tarnowa. Pozostaje metropolitą katowickim.

Zgodnie z kodeksem karnym za niezawiadomienie o przestępstwie organów ścigania grozi do 3 lat więzienia.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wideo
Wróć na tarnow.naszemiasto.pl Nasze Miasto