Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Nasi weterynarze w nietypowej akcji w Wielkopolsce. Zoperowali lwicę [ZDJĘCIA]

Paweł Chwał
Agnieszka Kobos i Michał Załuska oraz zoperowana przez nich Prima
Agnieszka Kobos i Michał Załuska oraz zoperowana przez nich Prima fot. archiwum
Kiedy pięć lat temu rozpoczynała pracę w Jodłowej, ludzie podchodzili sceptycznie do jej umiejętności. Dzisiaj wypowiadają się w samych superlatywach o "weterynarz blondynce", jak ją tu wszyscy nazywają. Agnieszka Kobos, bo o niej mowa, zoperowała właśnie tigona, czyli mieszankę lwicy i tygrysa.

Weterynarzem chciała być od dziecka. - Zawsze kochałam zwierzęta, bez różnicy - małe i duże - opowiada. Jak przyznaje, rodzice początkowo sceptycznie podchodzili do wybranych przez nią studiów. Do czasu, kiedy pewnej nocy, w ramach praktyk, córka po kilkugodzinnym odbieraniu porodu cielaka wróciła do domu cała umorusana, śmierdząca i wykończona, a mimo to ogromnie podekscytowana tym, czego była świadkiem. - Wtedy naprawdę zrozumieli, że to jest to, co chcę robić w życiu i trudno będzie znaleźć im lepszy powód, aby mnie zniechęcić do wykonywania tego zawodu - opowiada.

Pochodzi z Dębicy, ale swój pierwszy gabinet po studiach otwarła w oddalonej o ponad 20 km Jodłowej. To gmina typowo rolnicza, gdzie mieszkańcy wciąż hodują mnóstwo zwierząt gospodarskich. - Mieliśmy chwilowe kłopoty z weterynarzem, dlatego przyjęliśmy ją z otwartymi rekami - mówi Robert Mucha, wójt Jodłowej.

Agnieszka Kobos jest do dyspozycji mieszkańców, a właściwie ich zwierząt, 24 godziny na dobę. - Zdarza się, że telefon dzwoni o północy, trzeciej, czwartej nad ranem, bo krowa zaczęła się cielić i pojawiły się kłopoty lub trzeba ratować świnie, konia lub owce. Takie są uroki pracy wiejskiego weterynarza. Jednak ja nie narzekam - mówi.

Jeździ na interwencje nie tylko na terenie gminy Jodłowa, ale także sąsiednich Brzysk, Szerzyn czy Ryglic, a nawet za Jasło i do Ropczyc. - Mimo młodego wieku ma ogromną wiedzę i spryt, a jej największym atutem jest autentyczna chęć pomocy zwierzęciu - przyznaje Zofia Stojak z Lubczy, gdzie weterynarz blondynka jest dobrze znana.

Zdobyte umiejętności mogła wykorzystać podczas najbardziej nietypowej operacji w swojej karierze, którą przeprowadziła kilka dni temu pod Ostrowem Wielkopolskim. Wspólnie ze swoim współpracownikiem - Michałem Załuskim usunęła guz gruczołu mlekowego u 15-letniej lwicy tigana. Zwierzę, po wieloletnich występach w cyrku, teraz jest na zasłużonej emeryturze.
- W porównaniu z tym co robię na co dzień, był to zabieg w rozmiarze XXL. Wycięty guz miał bowiem aż 1,5 kilograma - opowiada Agnieszka Kobos.

Operacja mogła zostać wykonana jedynie po uśpieniu lwicy strzałem zza krat klatki. - Tigon to mimo wszystko dzikie zwierzę. Jedyną osobą, która może się do niego zbliżać, jest trener - wyjaśnia. - Bać się nie bałam, ale adrenalina towarzyszyła mi przez całe dwie godziny operacji - przyznaje.

Zaproszenie do Wielkopolski nie bez powodu skierowane zostało właśnie do weterynarzy z Jodłowej. Agnieszka Kobos jest w trakcie wykonywania specjalizacji z chirurgii. Z kolei Michał Załuski jest jednym z niewielu wkraju lekarzy specjalizujących się w leczeniu zwierząt egzotycznych. Przez kilka lat opiekował się m.in. zoo w Chorzowie.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Strefa Biznesu: Plantatorzy ostrzegają - owoce w tym roku będą droższe

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na tarnow.naszemiasto.pl Nasze Miasto