Kasa topnieje

Jeżeli śnieg będzie padał do 20 marca, to Tarnowskiemu Zarządowi Dróg Miejskich zabraknie pieniędzy na utrzymanie dróg. Czy utoniemy w śniegu, a później w śmieciach?
Dyrektor Stanisław Pyzdek uspokaja, że tak się nie stanie. Przyznaje jednak, że przedłużająca się śnieżna zima spustoszyła kasę kierowanej przez niego instytucji.
Tymczasem mieszkańcy, mimo że na drogi wyjechały wszystkie pługopiaskarki, wciąż są niezadowoleni z pracy służb miejskich - w TZDM od kilku dni wciąż dzwonią telefony. Tarnowianie skarżą się na nieprzejezde odcinki dróg, zwłaszcza osiedlowych i brak szybkiej reakcji na ich zgłoszenia.

Staramy się, by wszystkie jezdnie były bezpieczne i przejezdne, ale nie jesteśmy w stanie w ciągu 20 minut od otrzymania sygnału dotrzeć na drugi koniec miasta - mówi S. Pyzdek. - Zdaję sobie sprawę, że tarnowianie z peryferyjnych dzielnic mają kłopoty, w pierwszej kolejności musimy jednak dbać o główne drogi.
Do końca lutego na zimowe utrzymanie dróg w Tarnowie wydano 1 milion 800 tysięcy złotych, pierwsze dni marca już pochłonęły kolejne 300 tysięcy. To oznacza, że do końca roku zostało tylko 400 tysięcy złotych.
- W lecie utrzymanie dróg jest znacznie mniej kosztowne - podkreśla dyr. Pyzdek. - Jeden zimowy miesiąc kosztuje nas tyle, ile trzy letnie. Na pewno jednak będziemy musieli wnioskować o dodatkowe środki.
Do końca roku konieczne będzie jeszcze przynajmniej 500 tysięcy złotych. Oczywiście o ile zima skończy się w miarę szybko, a śnieg stopniowo będzie topniał - bo konieczność wywożenia go oznacza następne wydatki. Już trzeba się spodziewać ograniczenia wydatków na remonty jezdni i chodników, a jak one wyglądają po zimie, nie trzeba nikomu przypominać.
W tym roku na utrzymanie dróg przygotowano 2,5 miliona złotych, to o 300 tysięcy więcej niż TZDM wydał na odśnieżanie i sprzątanie dróg w roku ubiegłym.
Wszystko wskazuje jednak na to, że tegoroczna praca służb miejskich na drogach pochłonie w sumie aż trzy miliony zł.