Pierwszy raz usiadł za kierownicą samochodu, gdy miał sześć lat. W ósmej klasie szkoły podstawowej kupił swoje pierwsze auto. Był nim bardzo zniszczony, przerdzewiały, z sypiącym się silnikiem ford capri. Kosztem wielu wyrzeczeń i nieprzespanych nocy odremontował go tak, że po kilku miesiącach samochód wyglądał lepiej niż nowy.
- Kiedy inni chodzili grać w piłkę, oglądali telewizję, Grzesiek odpoczywał w warsztacie - wspominają rodzice świeżo kreowanego mistrza. Sport motorowy nigdy nie przeszkadzał mu jednak w nauce. Wygrywał konkursy recytatorskie, pisał piękne wypracowania, udzielał się w zespole teatralnym. Później było tarnowskie I LO oraz ukończone z wyróżnieniem studia na Politechnice Krakowskiej o specjalności wypadki drogowe.
Ściganie zaczynał volkswagenem scirocco, którym, już w pierwszym roku startów, wygrał siedem eliminacji rajdów amatorów (tzw. KJS), stając się rewelacją zawodów. Początkowo startował w rajdach, by od kilku lat skoncentrować się przede wszystkim na wyścigach górskich. - To stosunkowo młoda, ale bardzo dynamicznie rozwijająca się dyscyplina motorowa. W przeciwieństwie do rajdów jeżdżę w samochodzie sam, bez pilota, a wyznaczone odcinki trasy muszą prowadzić pod górę - opowiada.
Przez dziesięć lat z powodzeniem startował w mistrzostwach Polski, zdobywając pod rząd dziesięć tytułów mistrzowskich. Od dwóch, jako jedyny Polak, rywalizuje z najlepszymi kierowcami na trasach Europy Centralnej, m.in. w krajach byłej Jugosławii, Czechach, Austrii i we Włoszech. Przed rokiem zdobył mistrzostwo w swojej grupie i wicemistrzostwo w klasyfikacji generalnej. W tym, był już w obu numerem jeden, pieczętując sukces we Włoszech, gdzie wygrał oba decydujące o ostatecznym sukcesie w "generalce" wyścigi.
- Dobrze przygotowane auto to podstawa, bez niego nie zrobiłbym takiego wyniku, nawet przy najlepszych umiejętnościach - mówi podkreślając nieocenioną rolę osób z jego zespołu, który towarzyszy mu zawsze w zawodach. Z tegorocznych startów do dzisiaj ma przed oczami trasę w Glava Zete w Czarnogórze, wytyczoną na półkach skalnych. - Droga miejscami nie miała żadnych zabezpieczeń i barier. Jakikolwiek błąd i wypadnięcie z niej oznaczało pewną śmierć - opowiada.
Grzegorz Duda lubi ryzyko i często je podejmuje, ale - jak wyjaśnia - w granicach rozsądku. - Dopóki mam kontrolę nad samochodem i wiem, czego mogę się po nim spodziewać, nie szarżuję - podkreśla.
Jego marzeniem jest start w rajdzie Dakar. - Lubię stawiać sobie cele i mocno wierzę w to, że za kilka lat uda mi się je zrealizować - mówi urodzony w Ryglicach rajdowiec, który od kilku lat mieszka w Tarnowie. Na razie poważnie przymierza się do zmiany samochodu. Po kilku latach ścigania się w mitsubishi lancerem chce przesiąść się na wiosnę do wyścigowej wersji porsche 911 panamera.
Tata żużlowiec, brat pilot F-16
Tata Grzegorza - Kazimierz, przez siedem lat startował na żużlowych torach. Karierę zawodniczą w tarnowskiej Unii przerwała mu kontuzja. W rodzinnych Ryglicach założył warsztat samochodowy. To właśnie w nim mały Grzesiek poznawał tajniki motoryzacji. W rozwijaniu wielkich prędkości Grzegorza prześcignął jego brat - Dominik, członek elitarnej polskiej eskadry, która lata myśliwcami F-16. W ślady mistrza Europy powoli idzie także jego syn - Karol. Mimo że ma zaledwie siedem lat, z powodzeniem ściga się ze starszymi od siebie m.in. na torze kartingowym oraz jeździ na quadzie.
Codziennie rano najświeższe informacje, zdjęcia i video z regionu. Zapisz się do newslettera!
Bydgoska policja pokazała filmy z wypadków z tramwajami i autobusami
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?