Poprzez urodzenie i liczną rodzinę jest Pan bardzo trwale związany z Tarnowem. Na Starym Cmentarzu są groby pańskich krewnych. Często odwiedza Pan rodzinne miasto?
W 1962 roku przeniosłem się do Przedsiębiorstwa Geofizyki Przemysłu Naftowego w Krakowie i wyruszyłem w Polskę. Do domu rodzinnego przyjeżdżałem w okresie zimowym. Po ożenku w 1966 roku, razem z żoną zamieszkaliśmy w Toruniu. Geofizyka krakowska utworzyła tam nowy zakład. Od firmy dostaliśmy mieszkanie i to była główna przyczyna przeniesienia się do Torunia, czyli jestem już 43 lata poza Tarnowem. Odwiedzam Tarnów przy okazji świąt. Pozostawiłem tutaj całe moje dzieciństwo i wspomnienia, te radosne i te tragiczne. Tarnów był dla mnie najpiękniejszym miastem. Obecnie też jest najpiękniejszym miastem, tylko w nowej, bardziej nowoczesnej szacie.
Zainteresowała mnie związana z Tarnowem historia. W 1925 roku doszło do wydarzenia, które poruszyło miejscową opinię. W nocy z 20 na 21 czerwca anonimowy ofiarodawca złożył pod pomnikiem Mickiewicza płytę kamienną z napisem: Nieznanemu Żołnierzowi Polskiemu poległemu za Ojczyznę 1914-1920. Do gromadzącego się tłumu w imieniu legionistów przemówił Józef van Marcke de Lummen. Kim był Józef?
Józef van Marcke de Lummen (senior) był moim ojcem. W dniu, o którym pan mówi, po złożeniu wieńców przez legionistów przemówił w ich imieniu do licznie zgromadzonych tarnowian. Był jednym z założycieli Związku Legionistów w Tarnowie i współinicjatorem budowy Grobu Nieznanego Żołnierza. Nie wiadomo, kto był ofiarodawcą tej tablicy, ale ten fakt spowodował wybudowanie grobu obok I Liceum Ogólnokształcącego w Tarnowie.
Van Mercke de Lummen to znany belgijski ród, którego odgałęzienia sięgają do magnackich rodów we Francji, a herb rodu van Mercke de Lummen jest wyhaftowany na oparciu belgijskiego tronu. Jaka jest polska historia pańskiej rodziny?
Jeżeli chodzi o nasz ród to długa historia. Genealogia rodu van Marcke de Lummen wynosi 70 stron i jest napisana w języku francuskim. Naszpikowana licznymi wyrazami starofrancuskimi stwarza problemy z jej tłumaczeniem. Otrzymałem ją od rodziny z Brukseli. Mój pradziadek, Karol Chevalier van Marcke de Lummen, po dłuższym zamieszkaniu w Krakowie, przeniósł się do Tarnowa i tu pozostał. Pochowany jest na Starym Cmentarzu. Tutaj urodził się mój ojciec i dość liczne rodzeństwo. Z różnych powodów rozjechaliśmy się po świecie, ale z wielką radością spotykamy się w Tarnowie, wspominamy dzieciństwo, młodość i dzielimy się miłością do naszych rodzinnych stron.
No właśnie - a propos dzieciństwa i młodości - jakie ono było? Jakie ma Pan wspomnienia związane z tym okresem?
Moje tarnowskie dzieciństwo i młodość to życie w obskurnej, czynszowej kamienicy przy ulicy Świętej Anny, pełnej szczurów i powojennego brudu. Oprócz szkoły i domu mieliśmy ulicę, która była naszym placem zabaw. Blisko był Burek, gdzie spędzaliśmy wiele czasu, psocąc i dokazując. W latach powojennych nie żyło się zbyt bogato, więc cieszyliśmy się każdą chwilą, jak to dzieci. Przeszłość mojego ojca i dziwnie brzmiące nazwisko nie ułatwiały nam życia.
A co najcenniejszego zostawił Pan w Tarnowie?
Myślę, że przede wszystkim historię mojej rodziny - mówi się, że ojczyzna jest tam, gdzie groby przodków. W Tarnowie przeżyłem wszystko to, co determinowało moje późniejsze życie. To na pewno wczesne lata, szkoła, koledzy, pierwsze tragedie i zauroczenia. Potem były góry i narciarstwo. To pozostaje w pamięci na zawsze.
Strefa Biznesu: RPP zdecydowała ws. stóp procentowych? Kiedy obniżka?
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?