66-letnia Ewa Schetz z Tarnowa od rana 9 czerwca br. zaczęła odczuwać silny ból brzucha. Powiedziała o tym synowi, który chwycił za telefon i wykręcił numer alarmowy 112.
Andrzej Schetz czuł, że pilnie porzebna jest pomoc lekarska, bo jego matka tydzień wcześniej przeszła operację usunięcia guza na jelicie. - Gdy zobaczyłem, w jakim jest stanie, to aż mnie ciarki przeszły. Słaniała się na nogach i ból był tak mocny, że przewróciła się na podłogę - relacjonuje mężczyzna.
W słuchawce odezwał się najpierw dyspozytor z Krakowa. Po chwili jednak przełączył mężczyznę do tarnowskiego pogotowia. - Trwało to chwilę, a widziałem,że z mamą jest coraz gorzej - mówi syn pani Ewy. Po połączeniu ze stacją w Tarnowie pan Andrzej wyjaśnił dokładnie, co dolega jego matce. Przedstawił historię jej choroby i był przekonany, że karetka powinna zaraz przyjechać. Jednak ku jego ogromnemu zaskoczeniu dyspozytor odmówił wysłania ambulansu.
- Usłyszałem, że ratownicy nawet gdyby przejechali, to podaliby tylko jakieś środki na ból. Przekazał mi, że od takich przypadków jest lekarz pierwszego kontaktu i żeby zadzwonić do przychodni - mówi Andrzej Schetz.
Natychmiast skontaktował się więc z przychodnią, jednak powiedziano mu, że lekarz przyjechać może dopiero za pół godziny.
- Nie mogłem tyle czekać. Wsadziłem mamę do samochodu i zawiozłem z mieszkania przy ul. Fredry do Szpitala św. Łukasza. Gdy wszedłem do środka, wziąłem wózek i od razu pojechałem na oddział chirurgii - tłumaczy mężczyzna. Lekarze stwierdzili zapalenie otrzewnej i postanowili operować panią Ewę jeszcze tego samego dnia.
- Lekarz powiedział mi, że gdybym nie przywiózł mamy, mogła umrzeć - wzdycha pan Andrzej. Mężczyzna o zdarzeniu zawiadomił tarnowską prokuraturę.
- Prowadzimy dochodzenie w sprawie narażenia kobiety na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty życia bądź ciężkiego uszczerbku na zdrowiu - potwierdza Arkadiusz Bara z Prokuratury Rejonowej w Tarnowie. Śledczy czekają na decyzję sądu w sprawie zwolnienia z tajemnicy lekarskiej chirurga, który przyjmował kobietę. Jego zeznania będą kluczowe. Dyspozytornia nie chce póki co komentować sprawy.
- Nie znamy na razie wszystkich szczegółów zdarzenia. Wyjaśniamy to - mówi Witold Duda, kierownik Dyspozytorni Medycznej w Tarnowie.
Tymczasem już jutro wojewoda małopolski przeprowadzi kontrolę w tarnowskiej dyspozytorni.
CBŚP na Pomorzu zlikwidowało ogromną fabrykę „kryształu”
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?