Coraz więcej osób szuka nietypowego miejsca na odpoczynek pod Warszawą. Popularne zrobiły się spacery przy Wyspach Świderskich (jest tam plaża w Ciszycy), nad brzegiem Wisły na Wawrze czy w Ławicach Kiełpińskich. Jednak w tych miejscach nie powinniśmy przebywać. To w większości wyłączone z użytku rezerwaty przyrody, a wejście na zabronione tereny może się wiązać ze sporą karą finansową.
- Nie tylko plaża w Ciszycy, która znajduje się na terenie rezerwatu przyrody Wyspy Świderskie, jest nielegalnie odwiedzana przez turystów. Wszystkie wiślane rezerwaty mają problem z wykorzystaniem turystycznym niezgodnym z przepisami – mówi nam Sławomir Bełko zastępca naczelnika Wydziału Ochrony Przyrody i Obszarów Natura 2000 Regionalnej Dyrekcji Ochrony Środowiska w Warszawie. - Najwięcej problemów mamy z Wyspami Zawadowskimi będącymi jeszcze bliżej Warszawy. Może nie ma tam jednej tak popularnej plaży jak w Ciszycy, ale np. od strony Wawra przyjeżdża bardzo dużo ludzi. Na północ od Warszawy znajduje się rezerwat Ławice Kiełpińskie również – niezgodnie z prawem – wykorzystywany do spacerów i plażowania, a także do połowu ryb – wyjaśnia.
Jak słyszymy, niszczone są także inne rezerwaty znajdujące się na terenie Warszawy. Chociażby Skarpa Ursynowska to teren, na który – zgodnie z przepisami – nie powinniśmy wchodzić. Przyrodnicy obserwują, że jest tam niestety sporo śmieci, a także miejsca po nielegalnie rozpalanych ogniskach.
Z popularnych miejsc chronionych warto dodać Jeziorko Czerniakowskie. - W jednej jego części można przebywać i kąpać się, ale po stronie północnej, cenniejszej przyrodniczo, obowiązuje zakaz pływania a poruszać można się wyłącznie po wyznaczonym szlaku. Widzimy tam dużą presję i miejsca po nielegalnym rozpaleniu ognisk – tłumaczy Agata Antonowicz, rzeczniczka RDOŚ.
Skąd wiedzieć, czy można tu wejść?
Na Mazowszu jest w tej chwili aż 189 rezerwatów, najwięcej w Polsce. W samej Warszawie jest ich aż 12. Niestety nie wszystkie są właściwie oznakowane. Wiele osób nawet nie zdaje sobie sprawy, że udaje się w miejsca, które zgodnie z prawem są zamknięte. To duży problem z którym cały czas mierzą się przyrodnicy.
- _Jeżeli wybieramy się w teren, do lasu lub do jakiegoś miejsca, to trzeba zwrócić uwagę na znaki. Wszystkie rezerwaty oznakowane są dużymi czerwonymi tablicami urzędowymi z orłem. Nie sposób ich nie zauważyć, a ich obecność świadczy o szczególnych zasadach, jakie na tym terenie obowiązują _– mówi Sławomir Bełko.
Znaki są cały czas dostawiane.
RDOŚ chce zachęcić turystów do świadomego zwiedzania. W tym celu powstała aplikacja „Mazowieckie rezerwaty przyrody”, która pokazuje wyznaczone szlaki oraz wysyła komunikaty, gdy wejdziemy na tereny chronione.
Wiele osób zapyta jednak, dlaczego człowiek – będący częścią natury – nie może korzystać z niektórych miejsc, w tym przypadku rezerwatów przyrody. - Rezerwaty przyrody, z mocy ustawy o ochronie przyrody, nie są udostępniane. Uznano, że jest to niezwykle cenna część naszej przyrody, dlatego wprowadzono bardzo sztywne zapisy, generalnie mówiące o tym, że do rezerwatu przyrody nie powinniśmy wchodzić analogicznie jak do parku narodowego – słyszymy.
RDOŚ w niektórych miejscach wyznacza szlaki, po których można chodzić czy ścieżki rowerowe, o ile nie ma to negatywnego wpływu na przyrodę. Pozostałych miejsc powinniśmy unikać. ?Dlaczego jednak nie możemy korzystać z tak malowniczego miejsca jakim jest np. plaża w Ciszycy?
- Trzeba zacząć od tego, że każdy rezerwat został utworzony w konkretnym celu. Wiślane rezerwaty chroni się w celu utrzymania populacji lęgowych ptaków, takich jak mewy, rybitwy, sieweczki. To jest grupa ptaków, która wyprowadza lęgi bezpośrednio na piasku. Jeśli ludzie wchodzą np. na plażę w Ciszycy i plażują, to jest to niemożliwe. W pewnym momencie tych ptaków może w ogóle zabraknąć. Wtedy zgodnie z prawem, gdyby cel ochrony został utracony, rezerwat należałoby zlikwidować. Te miejsca istnieją tylko dlatego, że są chronione. Działalność człowieka na terenie rezerwatu jest ograniczona do minimum – słyszymy.
W przypadku Ciszycy przyrodnicy mówią o mewie czarnogłowej, której duży procent populacji światowej wylęga się w wiślanych rezerwatach położonych w sąsiedztwie Warszawy. Gdyby nie było plaży możliwa byłaby całkowita utrata gatunku. - Człowiek doprowadza do tego, że ptak podnosi się z gniazda, jaja się przegrzewają, a pisklęta umierają w tych jajach. Również wyklute pisklęta, bez opieki pary rodzicielskiej nie mogą sobie poradzić. Człowiek nawet nie wie o tym, że doprowadził do sytuacji, że tych lęgów już nie ma.
Zgodnie z przepisami np. poruszenie się poza miejsce udostępnionym zagrożone jest karą aresztu lub grzywny – w określonych przypadkach do 5 tys. złotych. Za nakładanie takich kar odpowiada policja. - Apelujemy do influencerów, twórców treści, by przed opisem danego miejsca sprawdzili, czy nie jest to np. rezerwat przyrody. Po zareklamowaniu takiego miejsca pojawiają się tam tłumy.
Archeologiczna Wiosna Biskupin (Żnin)
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?