Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Wystraszony Bruk-Bet zapłacił właśnie frycowe

Andrzej Mizera
Karol Piątek próbuje ograć Mariusza Zasadę
Karol Piątek próbuje ograć Mariusza Zasadę Piotr Bałut
Łęczna była kolejnym pierwszoligowym przystankiem dla podopiecznych Marcina Jałochy. Na ładnie prezentującym się obiekcie ze znakomicie przygotowaną płytą niecieczanie boleśnie przekonali się, że ich pobyt w pierwszej lidze nie będzie wizytą Alicji w krainie czarów.

Przed tym meczem trener Jałocha miał nadzieję, że jego zespół zaprezentuje się lepiej w ofensywie i defensywie. Nie dało się tego zauważyć w sobotnim spotkaniu. Termalika Bruk-Bet zasłużenie przegrała, momentami prezentując się niczym przestraszony beniaminek, ktorego gospodarze od razu rozstawili po kątach.

- Nie wiem, co się z nami stało. Może wydawało nam się, że Górnik będzie z nami chciał rozmawiać, a on grał w piłkę - mówił Karol Piątek. Przyczyn słabszej gry zespołu nie mógł odgadnąć też trener Marcin Jałocha. - Jestem zaskoczony postawą moich podopiecznych. Przyjechali na ładny stadion, który absolutnie nie powinien ich przestraszyć. Zagrali bardzo bojaźliwie. Nie wiem, co na nich tak wpłynęło. Przeciwnik, a może doping kibiców... - analizował.

Odwlekane przez niecieczan frycowe przyszło im uiścić w Łęcznej. Rachunek opiewał za chrzest bojowy beniaminka. Ma być ostatni w tym sezonie. - Lepiej taki mecz mieć za sobą - dodawał Piątek.
Spotkanie rozstrzygnął w 17 min rzut karny. Zanim do niego doszło, Kiercza szybko wyprzedził Mildo wpadł w pole karne i upadł po starciu z Budką. - Nie wiem, czy powinna być jedenastka. Nie czułem, żebym miał kontakt z graczem gości - usprawiedliwiał się golkiper niecieczan.

Bramka była skutecznym podsumowaniem dobrej postawy gospodarzy w pierwszym kwadransie pojedynku. Podopieczni Mirosława Jabłońskiego przewyższali niecieczan w każdym elemencie piłkarskiego rzemiosła. Utrzymywali się przy piłce, stosowali atak pozycyjny i potrafili wyjść z groźnymi kontrami. Termalica Bruk-Bet była na boisku bardzo zagubiona. Miała kłopoty z rozegraniem piłki, wyprowadzaniem ataków i grą obronną.

Aż wierzyć się nie chciało, że zespół, który bez kompleksów zagrał z Wartą, nie potrafi się odnaleźć w Łęcznej. Bramka nie zmieniła wiele na boisku. Przewaga należała do gospodarzy. Niecieczanie w nielicznych kontrach próbowali atakować. Akcje zakończone strzałami Trafarskiego, Szczoczarza czy Szałęgi były niecelne.

Druga połowa w wykonaniu niecieczan była lepsza. Poczynania gości rozruszał debiutujący Daniel Mąka. Jednak można było odnieść wrażenie, że to Górnik pozwalał gościom na kontrolowaną ofensywę. Kiedy tylko gospodarze przyspieszali, od razu robiło się groźnie. Bez kłopotów ogrywali defensywę gości.
W zdobyciu kolejnych bramek przeszkodził im Budka, który w dobrym stylu obronił uderzenia Niżnika, Sołdeckiego czy Miloseskiego. Niecieczanie odpowiedzieli uderzeniami Ciosa, Szałęgi oraz ładnym dryblingiem Trafarskiego. Zakończył się jego faulem w szesnastce, który arbiter potraktował jako wymuszenie karnego.

Górnik Łęczna - Termalica Bruk-Bet Nieciecza 1:0 (0:0)

Bramki: Miloseski 17 karny.
Sędziował: Tomasz Radkiewicz (Łódź)
Widzów: 1000.

Górnik: Prusak 4 - Bożkow 3, Benevente 3I, Bartkowiak 3, Zasada 4 - Stachyra (46 Niżnik 3), Nikitović 4, Zagurskas 3I,(79 Kazimierczak) Miloseski 4 - Paluchowski 3I, Nildo 2 (56 Sołdecki). Trener: Mirosław Jabłoński.

Termalica Bruk-Bet: Budka 4 I- Jacek 3, Kiercz (25 Czarny 3), Cios 2, Kubowicz 1 - Kot 2 (46 Mąka 3), Prokop 2, Piątek 2, Szałęga 3 - Szczoczarz 2 (67 FedorukI), Trafarski 3 I. Trener: Marcin Jałocha.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Trener Wojciech Łobodziński mówi o sytuacji kadrowej Arki Gdynia

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na tarnow.naszemiasto.pl Nasze Miasto