Wybory 2010 w Tarnowie: nie będzie zmian w samorządzie

Koalicja wyszła nawet z wyborów mocniejsza, o skalę poparcia prezydenta i dodatkowy mandat w Sali Lustrzanej.
Ryszard Ścigała powtórzył wyczyn, który udał mu się po raz pierwszy w 2006 roku. Wygrał już w pierwszej turze wyborów, dodatkowo powiększając jeszcze swoją przewagę nad rywalem z PiS.

- Jestem zaskoczony, że skończyło się już na pierwszej turze, byłem przekonany że dojdzie do dogrywki - przyznaje Edward Czesak, szef PiS w okręgu tarnowskim.

Niemile zaskoczony był także Jakub Kwaśny z SLD, który w wyścigu do prezydentury wygrał tylko z anonimowym Stefanem Dembowskim. Czech i Kwaśnemu udało się tylko - przyznać trzeba, że w dobrym stylu - wywalczyć miejsca w radzie miasta.

Niezły wynik w wyborach do rady "Tarnowian" Ryszarda Ścigały (7 mandatów) oraz Platformy Obywatelskiej (7 mandatów) ugruntuje układ we władzach miasta obowiązujący od czterech lat. Na nic innego się nie zanosi, przynajmniej na razie.

W poniedziałek, tuż po ogłoszeniu wyników prezydenckich wyborów, Ścigała nie chciał rozmawiać o personaliach. Żadnych. Ani w przyszłej radzie, ani w urzędzie. Co do tego ostatniego stwierdził krótko. - Wszystkie stanowiska są przecież obsadzone i wcale nie będę rozpoczynał kadencji od decyzji personalnych.

Nasi rozmówcy z kręgów "Tarnowian" oraz PO potwierdzają - w ścisłym kierownictwie urzędu rewolucji nie będzie. Posady wiceprezydenta pewna może być współpracująca ze Ścigałą od lat Dorota Skrzyniarz. Także pozycja Henryka Słomki-Narożań-skiego, wiceprezydenta z PO, jest niezagrożona.

Tak jak i współpraca obydwu ugrupowań w radzie, gdzie uzyskały 14. na 25 miejsc. Ścigała przyznaje natomiast, że zasady obowiązujące w starej-nowej koalicji będą dopiero omawiane.

- Jest potrzebna nowa umowa, określająca pryncypia dalszej współpracy - mówi.
Nie można jednak wykluczyć, że lokalni działacze Platformy zechcą swoje, i tak duże wpływy w samorządzie miasta, jeszcze powiększyć, domagając się na przykład utworzenia kolejnego stanowiska wiceprezydenta i powierzenia go swojemu kandydatowi.

- Prezydent wygrał wybory z bardzo dużą przewagą dzięki temu, że był oficjalnym kandydatem PO. Liczymy więc na drugiego wiceprezydenta - mówi jeden z polityków Platformy. Dodaje, że przez większą część minionej kadencji prezydent miał troje zastępców. Jak się skończą te zabiegi? Według innego naszego rozmówcy, tym razem z grona bliższego "Tarnowianom", Ścigała niekoniecznie przystanie na taką opcję.

- Po co mnożyć stanowiska polityczne? Lepiej wzmocnić urząd kilkoma fachowcami, jeśli tacy się znajdą - mówi. - Poza tym niech PO pamięta, że to my dostaliśmy w Tarnowie o tysiąc głosów więcej.

Takiego licytowania się poparciem w trakcie rychłych negocjacji z pewnością nie zabraknie. Tym bardziej że do podziału są jeszcze najważniejsze stanowiska w radzie miejskiej - przewodniczącego rady, jego zastępców i szefów komisji. W poprzedniej kadencji przewodniczącego rady miała PO, "Tarnowianom" oraz PiS przypadli zastępcy. "Tarnowianie" i PO rozdzielili między siebie po trzech szefów komisji, PiS-owi pozostawiając dwie i ostatnią - SLD.

W kwestii podziału stanowisk w radzie sporo do powiedzenia chcą mieć radni PiS, których klub liczył będzie najwięcej, bo 9 osób.
- Choćby ze względu na liczebność, to my powinniśmy mieć najwięcej komisji - komentuje jeden z radnych tej partii. Wiele rozstrzygnie się w grudniu, kiedy rada zbierze się po raz pierwszy.

- Chcę kontynuować politykę współpracy ponad podziałami - zapewnia Ryszard Ścigała.
Osoby z jego otoczenia i Platformy tonują jednak oczekiwania pozostałych ugrupowań.
- Prezydent ma większość pozwalającą na skuteczne rządzenie bez oglądania się na pozostałe ugrupowania - mówią.