Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Wszyscy jedzą karpia, a oni są w pracy. Policjant, ratownik medyczny i rezydent opowiadają o Wigilii na dyżurze

Bartosz Dybała
Bartosz Dybała
Niektórzy policjanci spędzą Wigilię w pracy
Niektórzy policjanci spędzą Wigilię w pracy Archiwum
Wigilia. Nie wszyscy będą mogli ten wyjątkowy dzień spędzić z bliskimi w domu. Policjanci wyruszą na ulice, by pilnować bezpieczeństwa. Lekarze zostaną przy chorych, a ratownicy medyczni wyjadą do tych, którzy potrzebują pomocy. Opowiadają nam o tym, jak wygląda Wigilia w pracy.

FLESZ - Teraz możesz łatwiej rozwiązać umowę z operatorem

W święta choroby nie znikają

Linda Aleksandrowicz jest ratowniczką medyczną, pracuje w zespołach transportowych Krakowskiego Pogotowia Ratunkowego. Zeszłoroczną Wigilię spędziła w pracy, w tym roku również będzie dyżurować.

To zawsze jest pewnego rodzaju smutek, kiedy wiemy, że w czasie, gdy my jesteśmy w pracy, rodzina zasiada do wigilijnego stołu. Przykro nam, że tego ważnego czasu nie możemy poświęcić najbliższym - wyznaje kobieta

Zwraca jednak uwagę, że przecież pacjenci cały czas potrzebują pomocy ratowników medycznych. W święta choroby nie znikają, nie można po prostu zamknąć pogotowia. - Wiem też, że dla naszych pacjentów i ich rodzin choroba w czasie świąt to strasznie trudne przeżycie i my staramy się dać im wsparcie. Konieczność transportu do szpitala i związana z tym rozłąka akurat w tym czasie jest szczególnie bolesna. Widzę to w trakcie pracy i takie momenty zawsze skłaniają do refleksji - opowiada Linda.

Jeden wyjazd szczególnie zapadł jej w pamięci.

Musieliśmy przetransportować do szpitala panią z poważną niewydolnością krążenia. Bardzo cierpiała z tego powodu, że musi rozstać się z rodziną, która przyjechała na święta, ale jej stan był bardzo ciężki. Pogarszał się w trakcie transportu i praktycznie tuż pod szpitalem doszło do zatrzymania krążenia. Przeprowadziliśmy skuteczną resuscytację i przekazaliśmy chorą do szpitala, ale nie wiem, jakie były jej dalsze losy. Pamiętam jednak ten moment, gdy żegnała się z rodziną przed domem, jadąc na święta do szpitala - opowiada ratowniczka.

Jeśli to tylko możliwe, ratownicy starają się wprowadzić trochę świątecznej atmosfery do swojej pracy. - Kupiliśmy do dyżurki jodłową gałązkę, żeby trochę zapachniało choinką. Każdy z nas przynosi zwykle z domu jakieś świąteczne potrawy, którymi, jeśli czas pozwala, staramy się dzielić - kwituje Linda Aleksandrowicz.

Rodzinne kłótnie

Wigilia to również dzień pracy dla wielu krakowskich policjantów, którzy w tym wyjątkowym czasie ruszają na ulice miasta, by pilnować porządku oraz bezpieczeństwa mieszkańców. Co jednak ciekawe, mundurowi podkreślają, że 24 grudnia interweniują rzadziej niż zazwyczaj. Nie oznacza to jednak, że nie są potrzebni. Wręcz przeciwnie.

Powód jest prosty. Ludzie są tego dnia zabiegani, zaprzątnięci gorączkowymi przygotowaniami do wigilijnej wieczerzy, zajęci zakupami na ostatnią chwilę, przez co zapominają o podstawowych zasadach bezpieczeństwa w galeriach handlowych czy na placach targowych - a to sprawia, że są idealnym celem dla kieszonkowców.

- W galeriach i na placach ruch jest wzmożony. Faktycznie dochodzi do kradzieży kieszonkowych. Oczywiście zdarzają się też przypadki zakłócenia porządku, ale z reguły Wigilia i w ogóle okres świąteczny są dla nas spokojne - podkreśla sierż. sztab. Łukasz Morzywołek, który pełni służbę wywiadowczo-patrolową. Pracował już w Wigilię, w tym roku będzie tak samo. Do pracy stawi się o godz. 7.30, po 12 godzinach skończy patrolowanie miasta, a następnie wróci do rodziny, by przełamać się opłatkiem. - Policjanci, którzy pracują w Wigilię, zazwyczaj dostają wolne w pierwszy bądź drugi dzień świąt. Świąteczny grafik na ogół układany jest tak, aby każdy mógł przynajmniej jeden dzień świąteczny spędzić z rodziną - dodaje. Mają jednak świadomość, że w razie konieczności okres świąteczny spędzą w służbie.

O ile Wigilia na ulicach Krakowa jest spokojna, o tyle już w domach nie zawsze. - Niestety, ale również w takim dniu zdarzają się zgłoszenia o rodzinnych sprzeczkach czy awanturach. Bywały takie interwencje, że ludzie spotykali się po latach, wypili za dużo alkoholu, po czym zaczynali wypominać sobie sprawy z przeszłości. To prowadziło do kłótni, niejednokrotnie potrzebna była pomoc policji - mówi Morzywołek.

- Siedem lat spędziłem, patrolując ulice Krakowa. Faktycznie awantury domowe w Wigilię się zdarzały. Zawsze jechałem na taką interwencję z myślą, aby załagodzić konflikt. Można powiedzieć, że jesteśmy w takich sytuacjach mediatorami - uzupełnia mł. asp. Piotr Szpiech, rzecznik prasowy Komendy Miejskiej Policji w Krakowie.

Tegoroczne Święta Bożego Narodzenia będą inne niż dotychczas. Z powodu wprowadzonych obostrzeń przy wigilijnym stole zasiąść mogą wyłącznie domownicy oraz do pięciu zaproszonych gości. Policjanci podkreślają, że w razie sygnałów o łamaniu obostrzeń, będą reagować. - Do każdej sytuacji będziemy podchodzili obiektywnie. Nie będziemy nikogo nachodzić, podejmiemy interwencję tylko w uzasadnionych przypadkach. Mamy nadzieję, że ludzie rozsądnie podejdą do wprowadzonych obostrzeń - dodaje Morzywołek.

Służba w okresie świątecznym to dla wielu policjantów również satysfakcja. - Nie możemy spędzić tego czasu z rodziną, ale bliscy wiedzą, z czym wiąże się nasza służba, nie mają pretensji. Dla nas ważne jest to, że w tak szczególnym dniu jakim jest Wigilia czy Boże Narodzenie możemy nieść ludziom pomoc, za którą są nam niejednokrotnie bardzo wdzięczni. Jesteśmy potrzebni. To bardzo budujące i motywujące do dalszej służby - kwituje Szpiech.

Święta w szpitalu

Niestety, niektórzy tegoroczne święta będą musieli ze względu na swój stan zdrowia spędzić w szpitalu. Choć lekarze starają się, aby jak najwięcej osób mogło opuścić lecznice przed Wigilią. - Wypisaliśmy prawie cały oddział. W miarę możliwości robimy tak co roku w okresie przedświątecznym. Wykonujemy niezbędne badania u pacjentów, przeprowadzamy leczenie. W skrócie: robimy wszystko, by mogli spędzić ten wyjątkowy czas z rodziną. Oczywiście nie zawsze się to udaje - mówi nam Michał Sokołowski, rezydent na Oddziale Pediatrycznym Szpitala im. Żeromskiego w Krakowie.

Dzieci szczególnie potrzebują bliskości w tym wyjątkowym czasie. Jeśli już muszą zostać w szpitalu, towarzyszą im rodzice. - Na naszym oddziale przy dziecku zawsze jest mama. Tylko czasami jest inaczej, gdy np. maluch pochodzi z patologicznej rodziny, bliscy się nim nie interesują. Ale to sytuacje bardzo rzadkie - dodaje. Świąteczny czas małym pacjentom z reguły umilali strażacy czy policjanci w przebraniach Mikołaja. Z powodu pandemii koronawirusa niestety tym razem nie będą mogli odwiedzić dzieci.

Michał Sokołowski nieraz dyżurował w święta, tym razem spędzi je z rodziną, ale w szpitalu znów pojawi się w Sylwestra. - Na naszym oddziale to dzień jak każdy inny. Za to dużo pracy mają chirurdzy. Jak wiadomo, wiele osób w Sylwestra nieumiejętnie obchodzi się z fajerwerkami, dochodzi do wielu urazów. U nas jest spokojnie - kwituje.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wideo

Materiał oryginalny: Wszyscy jedzą karpia, a oni są w pracy. Policjant, ratownik medyczny i rezydent opowiadają o Wigilii na dyżurze - Gazeta Krakowska

Wróć na tarnow.naszemiasto.pl Nasze Miasto