Wola Rzędzińska. Oluś przez padaczkę traci swoje dzieciństwo. Tylko kosztowna operacja da mu szansę na lepszą przyszłość [ZDJĘCIA]

FLESZ - Bon turystyczny obejmie przyszłe wakacje

Za niespełna miesiąc Oluś będzie obchodził swoje drugie urodziny. Nie przeżyje ich jednak tak jak jego rówieśnicy. Nie zdmuchnie samodzielnie świeczek z tortu. Nie będzie również radośnie biegał ze starszym o pięć lat bratem Kubusiem ciesząc się z otrzymanych prezentów urodzinowych. Olek nie porusza się samodzielnie, nie może też siedzieć oraz mówić. Wymaga stałej opieki swoich rodziców.

- Podporządkowaliśmy całe nasze życie, aby opiekować się synkiem. Marzymy, żeby Oluś mógł stawać, chodzić, żeby był samodzielny - przyznaje Bartłomiej Lechwar, tata chłopca.

Oluś przyszedł na świat 2 października 2019 roku. Niedługo po porodzie jego stan zaczął się pogarszać. Trafił na salę noworodkową, gdzie był podłączony do tlenu. Lekarze zaczęli podejrzewać, że chłopiec mógł przejść udar. Olusia skierowano do szpitala w Krakowie-Prokocimiu.

- W Prokocimiu jego stan się poprawił, tlenu już nie dostawał, ale po wykonaniu rezonansu wiedzieliśmy już, że Oluś doznał rozległego udaru okołoporodowego - zaznacza tata chłopca.

Udar spowodował duże uszkodzenie w mózgu Olusia. Chłopiec ma lewostronny niedowład. Dodatkowo w piątym miesiącu życia rodzice zauważyli u niego niepokojące objawy.

- Były to nagłe zwroty gałek ocznych w lewą stronę zaraz po przebudzeniu. Okazało się, że są to napady padaczki - podkreśla Agnieszka Lechwar, mama Olka.

Do ataków padaczki dochodzi bardzo często. Nie wszystkie są widoczne na zewnątrz, ale sieją spustoszenie w mózgu chłopca. Niestety lekami nie udaje się ich powstrzymać, a jedynie nieco ograniczyć.

W lutym tego roku rodzice chłopca wybrali się na wizytę do uznanego neurologa z Warszawy. Lekarz przyznał, że stan Olusia jest bardzo ciężki. Opowiedział im o Schon Klinik Vogtareuth w Niemczech. Placówka specjalizuje się w leczeniu padaczek lekoopornych.

Rodzina z Woli Rzędzińskiej postanowiła szukać ratunku w niemieckiej klinice. Podczas pierwszej wizyty, Oluś został poddany wielu badaniom. Po wykonaniu diagnostyki, chłopiec został zakwalifikowany do operacji, która polegać ma na oddzieleniu prawej, uszkodzonej półkuli mózgu od lewej, która jest zdrowa.

- Od lekarki z niemieckiej kliniki usłyszeliśmy, że dzieci po takiej operacji zawsze się rozwijają i widać postęp - podkreśla Bartłomiej Lechwar.

Operacja jest jednak bardzo kosztowna. Aby wyjechać do Niemiec i przeprowadzić operację, rodzina Lechwarów potrzebuje przeszło 400 tysięcy złotych. Pana Bartłomieja i jego żony Agnieszki nie stać na tak duży wydatek.

Z pomocą przychodzą jednak ludzie dobrej woli. Zbiórki na Olusia organizowane są podczas różnych imprez w regionie. Pieniądze można wpłacać również poprzez portalsiepomaga.pl

- Ta operacja jest jedyną szansą na lepszą przyszłość Olusia. Nie możemy pozwolić aby do końca życia był przykuty do łóżka - mówi Agnieszka Lechwar.