Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Wojciech Seweryn leciał oddać hołd ojcu zamordowanemu przez NKWD

Andrzej Skórka
fot. archiwum
Wojciech Seweryn samochodem jechał z Żabna na lotnisko Okęcie. "Jeszcze się rozbiję i zginę tam, gdzie ojciec" wspomniał pół żartem, komentując stan rządowych samolotów. Kilka godzin później jego słowa okazały się prorocze.

- Tylko przez parę chwil w szpitalu i wtedy, kiedy mnie do samochodu niósł, miał mnie ojciec na rękach. Tam w obozie na pewno o tym myślał, tęsknił do takiej chwili - tak całe życie wspominał tę jedyną chwilkę z tatą.

Wojciech Seweryn urodził się w tarnowskim szpitalu 1 września 1939 roku. Ale w metryce wpisano mu datę o jeden dzień wcześniejszą. Żeby nie został "dzieckiem wojny". Nie sposób, by zapamiętał to jedyne spotkanie z ojcem. Relację słyszał setki razy z ust matki. Mieczysław trafił pod Lwowem do sowieckiej niewoli. Zginął od strzału w głowę w lesie katyńskim. Im Wojtkowi więcej przybywało lat, tym częściej myślał o ojcu.

- Kolegom zazdrościłem tatusiów - zwierzył się niedawno Adamowi Tomczykowi. Jedyny list, który Mieczysław napisał z obozu w Kozielsku, stał się rodzinną relikwią.
- Wojtek był bardzo uzdolniony plastycznie. Ten talent realizował, ucząc się w Liceum Plastycznym w Tarnowie - tak Lucyna Skąpska wspomina Wojciecha Seweryna, kolegę ze szkolnych lat. Studiów w Akademii Sztuk Pięknych jednak nie skończył. Zdecydował się na emigrację za ocean. Z misją realizacji testamentu swojego życia. Upamiętnienia ofiar zbrodni popełnionej na jego ojcu i innych oficerach w Katyniu.

Sewerynowie to szanowana rodzina z Żabna. Pradziadek Wojciecha był w XIX w. burmistrzem miasteczka. Jednym z jego symboli jest Dąb Niepodległości, który na rynku posadził dziadek. Ojciec Mieczysław zapisał się w historii Żabna jako założyciel pierwszej drużyny harcerskiej. Był znanym i szanowanym nauczycielem.
- Pamiętam w domu Wojtka pokój jego ojca, od podłogi aż po sufit wypełniony książkami na regałach - opowiada Lucyna Skąpska.
Dopiero po przekroczeniu "żelaznej kurtyny" Wojciech zdobył w Chicago ostateczny dowód na śmierć ojca z rąk sowieckich oprawców. Wkrótce po przyjeździe poszedł do polskiej księgarni na Milwaukee. Kupił "Listę Katyńską". I wyczytał nazwisko ojca.

- Stanęło mi przed oczami całe moje półsieroce dzieciństwo, te wszystkie płacze mamy, nasze nadzieje, oczekiwania i wieloletnie szukanie prawdy. Rozpłakałem się - opowiadał Adamowi Tomczykowi.
Ten ostatni, pasjonat historii Żabna, kilka miesięcy temu postanowił spisać losy Mieczysława Seweryna i jego syna. Przegadali wiele godzin, choć twarzą w twarz nie mieli wcześniej okazji stanąć. - Kontaktowałem się z panem Wojciechem przez telefon, umówiliśmy się na spotkanie w Żabnie, w marcu - mówi.
W 2000 roku z inicjatywy Wojciecha Seweryna powstaje w Chicago Komitet Budowy Pomnika Ofiar Katynia. Polonus z Żabna osobiście go zaprojektował. Dziewięć lat trwa zbieranie datków i budowa. W maju zeszłego roku poświęcony pomnik zostaje odsłonięty. Życiowa misja została zrealizowana.

W marcu pan Wojciech z żoną przylatuje do Polski. W Tarnowie otrzymuje statuetkę "Anioła Ciepła". W miniony czwartek sadzi przed gimnazjum w Żabnie dąb pamięci swojego ojca. W Gminnym Centrum Kultury odbywa się wernisaż wystawy poświęconej Mieczysławowi.
- Szczęśliwy był. Ja również, bo na koniec dałem mu trochę radości - mówi Adam Tomczyk.
Na spotkaniu w tamten czwartek Lucyna Skąpska usłyszała od Wojciecha "ja już do Żabna nie wrócę". Może czuł przeznaczenie? Pani Lucyna ma z tego spotkania ostatnie wspólne zdjęcie z przyjacielem.

W piątek autor chicagowskigo pomnika uciął sobie jeszcze dłuższą pogawędkę ze Zbigniewem Lustofinem, zastępcą burmistrza Żabna.
- Spieszył się do Warszawy. Cieszył się z zaproszenia prezydenta. Był zachwycony, że w Żabnie pamięć o Katyniu jest taka żywa - mówi samorządowiec.
Po przyjeździe z Katynia Seweryn miał się w środę spotkać na lotnisku z żoną i wracać do Stanów.
- W sobotę rano włączyłam telewizor, żeby obejrzeć katyńskie uroczystości. Jak usłyszałam, że samolot prezydencki się rozbił, rozpłakałam się. Bo wiedziałam, że Wojtek tam był - mówi łamiącym się głosem.

Z rozmów z Wojciechem Sewerynem powstała praca Adama Tomczyka "W pamięci". Autor zgłosił ją na konkurs "Katyń - Pamiętamy".
- Ojca znam tylko z relacji mojej mamy i rodziny, ale teraz, gdy oni wszyscy już odeszli, te wspomnienia we mnie jedynie zostały - martwił się pan Wojciech. Po tragedii smoleńskiej wiadomo, że niepotrzebnie. O Katyniu wie w końcu cały świat.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Filip Chajzer o MBTM

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na tarnow.naszemiasto.pl Nasze Miasto