Dla rodziny Świerczków będą to już drugie święta w wyremontowanym domu. Podczas Bożego Narodzenia świąteczna atmosfera była jednak niemal niezauważalna. Dominował strach o przyszłość. Dziś jest inaczej.
- Wtedy cały czas myśleliśmy o wodzie. Człowiek się martwił, bo wały nie były naprawione. Ciągle pojawiał się lęk, że woda wróci, gdy przyjdą roztopy i znów zabierze nam wszystko. Wielkanoc będzie znacznie bardziej radosna. Co prawda wiele jeszcze przed nami, żeby doprowadzić dom do dawnego stanu, ale nadzieja jest - mówi Maria Świerczek.
Czytaj także: Tarnowskie: zwłoki poszukiwanego mężczyzny znaleziono w strumieniu
Ogrom strat w domu Świerczków był olbrzymi. Woda stała w budynku przez 12 dni. Meble, tynk, piec centralnego ogrzewania - wszysko zniszczyła powódź.
- Na początku mieliśmy wszystkiego dość. Potopiło się nam ponad 50 kur, kaczek i indyków. Zostaliśmy z niczym - dodaje pani Maria.
Gdy minął szok, ruszyła odbudowa. W prace zaangażowała się nie tylko rodzina, ale i koledzy z pracy głowy rodziny Świerczków. Dobry przykład przyszedł z samej góry - Kazimierz Mazur, szef Komendy Regionalnej Straży Ochrony Kolei w Krakowie wsiadł w samochód, przyjechał do Słupca, gdzie zrzucił mundur i wskoczył w robocze ubrania. Do pracy u Świerczków przybywali SOK-iści z wszystkich jednostek regionalnych. - Pracownicy Straży Ochrony Kolei niesamowicie nam pomogli.
Przyjeżdżało do nas po 11 osób - z Tarnowa, Oświęcimia czy Olkusza. Nie tylko pracowali, ale i karmili nas. Serdecznie dziękuję kolegom, bez nich tak szybki remont nie byłby możliwy - opowiada wzruszony Władysław Świerczek.
Na pomoc z zewnątrz mogli liczyć także Górakowie, których dom nie nadawał się już do remontu. Przy jego rozbiórce pomagali... bezdomni. Mieszkańcy Pensjonatu Socjalnego św. Łazarza z Warszawy błyskawicznie uporali się z murami zniszczonego domu. - Wspaniali ludzie. Jak oni pracowali, żaden się nie obijał. Dla nas to wielkie szczęście, że istnieją jeszcze na świecie takie osoby. Drzwi naszego domu są zawsze dla nich szeroko otwarte - mówią Górakowie.
To nie jedyna pomoc, jaką rodzina otrzymała od Kami-liańskiej Misji Pomocy Społecznej
Czytaj także: Tarnów: Dworzec PKP przepadł w konkursie zabytków
. Organizacja wspierała ich także darami w postaci choćby środków czystości. Najważniejsza jednak było jednak wsparcie przy rozbiórce. Robota szła szybko, chociaż towarzyszyły jej mieszane uczucia.
- Łzy same płynęły mi do oczu, gdy patrzyłam na rozbiórkę. Budynek powstał w 1904 roku. Tyle osób się w nim wychowało... - mówi ze smutkiem Barbara Górak.
Fundamenty nowego domu rodzinnego powstały jeszcze przed nadejściem zimy. Boże Narodzenie rodzina spędziła w budynku, który dawniej służył za... stajnię.
- Można powiedzieć, że święta spędziliśmy przy żłobku jak Święta Rodzina. Łatwo nie było. Na zmianę z mężem pełniliśmy z mężem dyżury przy piecyku. Niestety, pojawiła się wilgoć i grzyb, cały czas chorowaliśmy - opowiadają Górakowie, którzy wcześniej przez kilka miesięcy mieszkali w kontenerze.
Trzy tygodnie temu odbudowa ruszyła pełną parą. Pracownicy wynajętej firmy dwoją się i troją, aby jak najszybciej ukończyć prace. Rodzina wierzy, że za jakieś trzy miesiące przeprowadzi się do domu. Pieniędzy raczej zabraknie na wykończenie, jednak dla Góraków nie jest najważniejszy luksus, a własny dach nad głową.
- Miałam straszną depresję. Momentami odechciewało się żyć. Na szczęście wszystko idzie ku lepszemu. Miło będzie zasiąść przy wielkanocnym śniadaniu widząc, że nowy dom już powstaje - dodaje Barbara Górak.
Kilkadziesiąt metrów dalej, z dnia na dzień rośnie także dom państwa Ciułów. Zimę ośmioosobowa rodzina przetrwała w starych czterech ścianach, przeznaczonych do rozbiórki. Motywacji do odbudowy nie brakuje, zwłaszcza, że niedawno pojawił się nowy członek rodziny.
- Roboty ruszyły już we wrześniu. Wszystko robimy we własnym zakresie. Pomaga rodzina oraz zaprzyjaźnieni ludzie - cieszy się Marian Ciuła.
Chociaż nowy dom ma już położony dach, to data planowanej przeprowadzki nie jest jeszcze znana. Ciułów cieszy każdy postęp przy odbudowie.
- Na Wielkanoc czekamy z nadziejami i radością. Najważniejsze, żeby tylko z góry nie lała się znów woda, zdrowie nam służyło i ludzie dobrej woli nie zapomnieli o nas, a jakoś w końcu wyjdziemy na prostą - kończy Irena Ciuła.
Pomagać powodzianom z terenu gminy Szczucin, gdzie wielka woda zalała 710 budynków mieszkalnych i ponad 1000 gospodarczych można przez cały rok.
Gmina uruchomiła specjalny numer konta - 21 9464 0001 2001 0000 4011 0021, na który można wpłacać pieniądze dla ludzi poszkodowanych przez ubiegłoroczny żywioł.
Polecamy w serwisie kryminalnamalopolska.pl: Kradł benzynę na angielskich numerach
Sportowetempo.pl. Najlepszy serwis sportowy
Jak głosujemy w II turze wyborów samorządowych
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?