Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Wielkanoc witają z nadzieją bo otrząsnęli się po powodzi

Łukasz Jaje
fot. archiwum
Poszkodowani przez powódź mieszkańcy Słupca powoli odbudowują swoje domy.Niemal dwanaście miesięcy temu wielka woda zabrała mieszkańcom Słupca to, na co pracowali przez całe życie. Większość z nich nie załamała jednak rąk. Ciężka praca i ludzka pomoc sprawiły, że powodzianie z radością i nadzieją czekają na tegoroczną Wielkanoc.

Dla rodziny Świerczków będą to już drugie święta w wyremontowanym domu. Podczas Bożego Narodzenia świąteczna atmosfera była jednak niemal niezauważalna. Dominował strach o przyszłość. Dziś jest inaczej.

- Wtedy cały czas myśleliśmy o wodzie. Człowiek się martwił, bo wały nie były naprawione. Ciągle pojawiał się lęk, że woda wróci, gdy przyjdą roztopy i znów zabierze nam wszystko. Wielkanoc będzie znacznie bardziej radosna. Co prawda wiele jeszcze przed nami, żeby doprowadzić dom do dawnego stanu, ale nadzieja jest - mówi Maria Świerczek.

Czytaj także: Tarnowskie: zwłoki poszukiwanego mężczyzny znaleziono w strumieniu

Ogrom strat w domu Świerczków był olbrzymi. Woda stała w budynku przez 12 dni. Meble, tynk, piec centralnego ogrzewania - wszysko zniszczyła powódź.
- Na początku mieliśmy wszystkiego dość. Potopiło się nam ponad 50 kur, kaczek i indyków. Zostaliśmy z niczym - dodaje pani Maria.
Gdy minął szok, ruszyła odbudowa. W prace zaangażowała się nie tylko rodzina, ale i koledzy z pracy głowy rodziny Świerczków. Dobry przykład przyszedł z samej góry - Kazimierz Mazur, szef Komendy Regionalnej Straży Ochrony Kolei w Krakowie wsiadł w samochód, przyjechał do Słupca, gdzie zrzucił mundur i wskoczył w robocze ubrania. Do pracy u Świerczków przybywali SOK-iści z wszystkich jednostek regionalnych. - Pracownicy Straży Ochrony Kolei niesamowicie nam pomogli.

Przyjeżdżało do nas po 11 osób - z Tarnowa, Oświęcimia czy Olkusza. Nie tylko pracowali, ale i karmili nas. Serdecznie dziękuję kolegom, bez nich tak szybki remont nie byłby możliwy - opowiada wzruszony Władysław Świerczek.
Na pomoc z zewnątrz mogli liczyć także Górakowie, których dom nie nadawał się już do remontu. Przy jego rozbiórce pomagali... bezdomni. Mieszkańcy Pensjonatu Socjalnego św. Łazarza z Warszawy błyskawicznie uporali się z murami zniszczonego domu. - Wspaniali ludzie. Jak oni pracowali, żaden się nie obijał. Dla nas to wielkie szczęście, że istnieją jeszcze na świecie takie osoby. Drzwi naszego domu są zawsze dla nich szeroko otwarte - mówią Górakowie.
To nie jedyna pomoc, jaką rodzina otrzymała od Kami-liańskiej Misji Pomocy Społecznej

Czytaj także: Tarnów: Dworzec PKP przepadł w konkursie zabytków

. Organizacja wspierała ich także darami w postaci choćby środków czystości. Najważniejsza jednak było jednak wsparcie przy rozbiórce. Robota szła szybko, chociaż towarzyszyły jej mieszane uczucia.
- Łzy same płynęły mi do oczu, gdy patrzyłam na rozbiórkę. Budynek powstał w 1904 roku. Tyle osób się w nim wychowało... - mówi ze smutkiem Barbara Górak.
Fundamenty nowego domu rodzinnego powstały jeszcze przed nadejściem zimy. Boże Narodzenie rodzina spędziła w budynku, który dawniej służył za... stajnię.
- Można powiedzieć, że święta spędziliśmy przy żłobku jak Święta Rodzina. Łatwo nie było. Na zmianę z mężem pełniliśmy z mężem dyżury przy piecyku. Niestety, pojawiła się wilgoć i grzyb, cały czas chorowaliśmy - opowiadają Górakowie, którzy wcześniej przez kilka miesięcy mieszkali w kontenerze.

Trzy tygodnie temu odbudowa ruszyła pełną parą. Pracownicy wynajętej firmy dwoją się i troją, aby jak najszybciej ukończyć prace. Rodzina wierzy, że za jakieś trzy miesiące przeprowadzi się do domu. Pieniędzy raczej zabraknie na wykończenie, jednak dla Góraków nie jest najważniejszy luksus, a własny dach nad głową.
- Miałam straszną depresję. Momentami odechciewało się żyć. Na szczęście wszystko idzie ku lepszemu. Miło będzie zasiąść przy wielkanocnym śniadaniu widząc, że nowy dom już powstaje - dodaje Barbara Górak.

Kilkadziesiąt metrów dalej, z dnia na dzień rośnie także dom państwa Ciułów. Zimę ośmioosobowa rodzina przetrwała w starych czterech ścianach, przeznaczonych do rozbiórki. Motywacji do odbudowy nie brakuje, zwłaszcza, że niedawno pojawił się nowy członek rodziny.
- Roboty ruszyły już we wrześniu. Wszystko robimy we własnym zakresie. Pomaga rodzina oraz zaprzyjaźnieni ludzie - cieszy się Marian Ciuła.
Chociaż nowy dom ma już położony dach, to data planowanej przeprowadzki nie jest jeszcze znana. Ciułów cieszy każdy postęp przy odbudowie.
- Na Wielkanoc czekamy z nadziejami i radością. Najważniejsze, żeby tylko z góry nie lała się znów woda, zdrowie nam służyło i ludzie dobrej woli nie zapomnieli o nas, a jakoś w końcu wyjdziemy na prostą - kończy Irena Ciuła.

Pomagać powodzianom z terenu gminy Szczucin, gdzie wielka woda zalała 710 budynków mieszkalnych i ponad 1000 gospodarczych można przez cały rok.
Gmina uruchomiła specjalny numer konta - 21 9464 0001 2001 0000 4011 0021, na który można wpłacać pieniądze dla ludzi poszkodowanych przez ubiegłoroczny żywioł.

Polecamy w serwisie kryminalnamalopolska.pl: Kradł benzynę na angielskich numerach
Sportowetempo.pl. Najlepszy serwis sportowy

od 7 lat
Wideo

Jak głosujemy w II turze wyborów samorządowych

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na tarnow.naszemiasto.pl Nasze Miasto