FLESZ - Mieszkanie w wynajętym lokum, w obliczu utraty pracy lub przychodów, jest sporym problemem
Wyjście z domu dla niektórych mieszkańców ulicy Równej w Tarnowie wiąże się ze sporym stresem. Ze strachu przed biegającymi luzem psami. - Atakują ludzi, wpadają do domów, wywlekają jedzenie oraz śmieci - opowiada nam jeden z mieszkańców, który chce pozostać anonimowy. Podobnie jak inni nasi rozmówcy.
Dwadzieścia psów pod jednym dachem
Problem pojawił się w ubiegłoroczne wakacje, gdy do mieszkania socjalnego przy ulicy Równej wprowadziła się dwuosobowa rodzina z psami. - Początkowo mieli ich ponad 20, teraz jest ich 14 – twierdzi kolejny z naszych rozmówców.
- Psy zaatakowały mojego syna, sąsiadce wyrwały zakupy z ręki, a ostatnio z krzaków wypadło na mnie pięć na raz. Takich sytuacji jest wiele - opowiada inny mieszkaniec ulicy Równej. - Boimy się, że w końcu dojedzie do nieszczęścia.
Pan Wojciech z rodziną też niemile wspominają bliskie spotkanie ze zwierzętami. - Psy zaatakował moją żonę, gdy jechała na rowerze, a córka przez nie boi się wychodzić z domu – opowiada. - To nie jest normalne, że ktoś trzyma tyle psów w domu i na posesji, a my jesteśmy bezradni – pomstuje.
Od Annasza do Kajfasza
Sprawa wielokrotnie zgłaszana była na policję, straż miejską, do magistratu. - Wszyscy rozkładają ręce i twierdzą, że nic nie mogą zrobić. Jestem odsyłany od Annasza do Kajfasza – mówi nasz informator.
Policjanci karali mandatami, pouczali. - Nasz dzielnicowy jest na miejscu, monitoruje sprawę – informuje Paweł Klimek, rzecznik prasowy KMP w Tarnowie.
W opiece nad zwierzętami, na prośbę ich właścicieli, pomaga OTOZ Animals z Tarnowa. Powodem było niekontrolowane rozmnażanie się zwierząt. - Udało nam się wysterylizować wszystkie suki. 11 psów poszło do adopcji, kolejne czekają na chętnych – mówi Dorota Lewicka z OTOZ Animals – Inspektorat w Tarnowie.
Inspektorzy regularnie dostarczają zwierzętom karmę. Aby psy nie wybiegały na ulice, postawili na posesji kojec, ale czworonogi przekopują się z niego na wolność.
Psów za dużo, ale zadbane
- Ja rozumiem, że jak wypadnie na kogoś kilka psów to jest realny problem, ale my musimy skupić się na prawie i ochronie zwierząt. Podstaw do ich odbioru interwencyjnego nie ma – mówi Dorota Lewicka.
Animalsi z końcem kwietnia zwrócili się do Miejskiego Zarządu Budynków o budowę przynajmniej ogrodzenia na posesji. Spółka odpowiedziała, że nie jest w stanie pomóc.
Straż Miejska problem wałęsających się psów zna doskonale. Jeszcze z czasów, gdy ich opiekunowie mieszkali w innym miejscu, wzywani byli na interwencje.
- Problem ciągnie się już od kilku lat, a teraz przeniósł się z jednej ulicy na drugą – mówi Zofia Hebda ze Straży Miejskiej w Tarnowie. Strażnicy w marcu sprawdzili też czy psy wszystkie mają szczepienie przeciw wściekliźnie. Miały.
Sprawą zainteresował się m.in. Krzysztof Giemza z Fundacji „Zmieńmy Świat”. - Byłem na miejscu i moim zdaniem psy nie mają właściwych warunków i zapewnionej odpowiedniej opieki i przestrzeni – podkreśla.
Radny osiedlowy Tomasz Golemo zwrócił się o pomoc do naszej redakcji. - Mieszkańcy do mnie cały czas zgłaszają ten problem, może media nam pomogą… - mówi.
Była też prośba o interwencję Powiatowego Inspektora Weterynarii i przeniesienie psów w odpowiednie dla nich miejsce. Właścicielka zwierząt nie wpuściła jednak przedstawicieli tej instytucji do mieszkania za pierwszym razem. Udało się dopiero za drugim.
- Z punktu widzenia weterynaryjnego psy są zadbane. Zastrzeżenie budzi jednak ich ilość w stosunku do metrażu w którym się znajdują i fetoru wydobywającego się z mieszkania - mówi Paweł Wałaszek, Powiatowy Lekarz Weterynarii w Tarnowie. Przyznaje, że zapach jest uciążliwy, a ilość zwierząt może powodować, iż będą uciekać na ulice. Paweł Wałaszek ma również napisać pismo do prezydenta Tarnowa i do opieki społecznej, w którym zwróci uwagę na ten problem.
Co na to wszystko właściciele czworonogów? Psy należą do pani Heleny, która zajmuje się nimi razem z synem. Uważa, że zwierzęta nie stwarzają żadnego zagrożenia dla mieszkańców.
- Psy nie chodzą po ulicy, a jeśli już wychodzą na zewnątrz to na smyczy bo trzy razy dziennie wyprowadzamy je na spacer albo są zamknięte na polu w specjalnym w kojcu – mówi Helena Włodyka. - To co mówią mieszkańcy to kłamstwo psy nie atakują nikogo. Nie ma też żadnego zagrożenia, bo my razem z synem je pilnujemy i o nie dbamy – dodaje.
Pobierz bezpłatną aplikację Nasze Miasto i bądź na bieżąco!
Jak korzystać z aplikacji, by otrzymywać informacje z miasta i powiatu? To proste!
Po wejściu w aplikację w prawym górnym rogu w menu wybierz swoje miasto.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?