Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

W tarnowskich zakładach konstruują nowe uzbrojenie, ale nie ma pewności, że ktoś je kupi

Paweł Chwał
Gen. Bieniek (z bronią) i inni goście Mechanicznych mogli wczoraj dokładnie sprawdzić ich wyroby
Gen. Bieniek (z bronią) i inni goście Mechanicznych mogli wczoraj dokładnie sprawdzić ich wyroby Paweł Chwał
Przed tarnowskimi Zakładami Mechanicznymi rysują się świetlane perspektywy rozwoju, ale od... 2016 roku, po konsolidacji sektora obronnego. Aby firma dotrwała do tego czasu, potrzebne są jednak jak najszybciej nowe zamówienia, przede wszystkim dla polskiej armii. Zakłady mają obecnie podpisane kontrakty o wartości pozwalającej na sfinansowanie jedynie 35 procent ich tegorocznego budżetu.

- Najgorsze jest to, że nie ma zwłaszcza umów długoterminowych, na kilka lat z góry, bo wówczas zakład mógłby funkcjonować spokojnie bez obaw o swoją przyszłość - mówi Krzysztof Jagiełło, prezes Mechanicznych. Wczoraj oprowadzał po zakładach przedstawicieli MON, holdingów obronnych i przedstawicieli wojsk. Wszyscy byli pod wielkim wrażeniem zmian, które zaszły w ostatnich latach w ZM.

- To już nie jest typowa obróbka żelastwa, ale zgrany zespół specjalistów, którzy z powodzeniem zajmują się wymyślaniem nowych rozwiązań w produkcji światowej klasy uzbrojenia - przyznaje Marcin Idzik, prezes Polskiego Holdingu Obronnego, do którego należą Mechaniczne. Holding w ub. roku przeznaczył na badania innowacyjne i rozwój 220 mln zł. W tym, będzie to aż 309 mln zł, z czego spora część trafi do Tarnowa. - Szykują się świetne czasy dla takich zakładów jak Mechaniczne, w związku z planami modernizacji armii. Do 2022 roku na zakup sprzętu i uzbrojenia przeznaczonych zostanie 131 miliardów złotych. Ten proces ruszy od 2016 roku. Zadaniem prezesa i zarządu jest, aby firma przetrwała do tego czasu, a my musimy im w tym pomóc - przekonuje Idzik.

W Mechanicznych pracuje ponad pół tysiąca osób. Jedna trzecia załogi to osoby z wyższym wykształceniem, a dwie trzecie pracowników ma od 18 do 55 lat. - Zmieniamy się w firmę techniczną o kompetencjach badawczo-rozwojowych. Uczestniczymy we wszystkich istotnych konsorcjach i programach modernizacyjnych, wprowadzamy innowacyjne technologie, które są dedykowane nie tylko pod przemysł obronny, ale także pod lotniczy - wylicza Krzysztof Jagiełło.

Przyznaje, że wprawdzie kierowana przez niego firma powoli rozszerza sprzedaż na rynki zagraniczne, ale wciąż głównym odbiorcą wyrobów ZM jest Ministerstwo Obrony Narodowej.

- Przemysł zbrojeniowy to nie to samo co na przykład sprzedaż owoców. Tutaj jesteśmy skazani na jednego odbiorcę. Bo nawet jeśli pojawia się jakiś kontrahent z zagranicy, to wpierw sprawdza, czy broń, którą chce od nas kupić, jest już używana przez polskie wojsko - mówi Henryk Łabędź z zakładowej Solidarności.

Przekonuje, że załoga popiera działania prezesa w kierunku przebranżowienia ZM w nowoczesną firmę inżynieryjną, ale bez odgórnych, szybkich decyzji dotyczących m.in. wprowadzenia do uzbrojenia wyrobów, powstałych w tarnowskich zakładach, przyszłość firmy może być zagrożona. Jednym z takich produktów jest rakietowo-artyleryjski zestaw przeciwlotniczy Pilica, który - zgodnie z planami ministerstwa - ma być rozmieszczony w strategicznych miejscach kraju.

Codziennie rano najświeższe informacje, zdjęcia i video z regionu. Zapisz się do newslettera!

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Strefa Biznesu: Uwaga na chińskie platformy zakupowe

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Wróć na tarnow.naszemiasto.pl Nasze Miasto