W ostatni weekend wystartowały rozgrywki trzeciej ligi. Stało się to dopiero w drugim terminie. Przed tygodniem spotkania odwołano ze względu na stan boisk. Teraz również nie wszystkie z dziewięciu zaplanowanych pojedynków odbyły się. Nie wszędzie boiska nadawały się do gry. Takich problemów nie było w Połańcu. Murawa Czarnych była dobrze przygotowana do zawodów. "Jaskółki" nie będą go mile wspominać.
- Przegraliśmy na własne życzenie. Moi gracze zaprezentowali festiwal nieskuteczności. Gdyby nie to wynik mógłby być inny. Szybko straciliśmy bramkę po indywidualnym błędzie. To wymusiło zmianę taktyki. Zaczęliśmy atakować od 30 minut meczu. Inaczej to sobie planowałem. Chciałem, żebyśmy na początku przeczekali napór rywala, a potem ruszyli do przodu - mówi trener Unii Marcin Manelski.
Tarnowianie dążący do wyrównania, zdobyli bramkę, ale nie uznał jej sędzia.
- Orzekł, że jej strzelec Adrian Kroker był na spalonym po podaniu Tomasza Rodaka. Nie widziałem dokładnie tej sytuacji. Zawodnik twierdzi, że nie był na spalonym - uważa Manelski.
Ze względu na zawieszenie przez PZPN w Unii nie zagrało kilku podstawowych zawodników. Zastąpili ich zmiennicy. Zdaniem Manelskiego wypadli dobrze.
- Tomasz Pięta w bramce miał dwie niepewne interwencje. Przy golu nie miał większych szans. Znalazł się w sytuacji sam sam. Z pozytywnej strony pokazał się też Marcin Furmański - twierdzi trener.
Trener Wojciech Łobodziński mówi o sytuacji kadrowej Arki Gdynia
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?