Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Turystyka w Małopolsce na pewno się podniesie - mówi TOMASZ URYNOWICZ, wicemarszałek Województwa Małopolskiego

Marek Długopolski
UMWM
- Ten sezon turystyczny będzie inny, głównie z tego powodu, że będziemy mieli więcej okazji, aby poznać najbliższe nam okolice - mówi TOMASZ URYNOWICZ, wicemarszałek Województwa Małopolskiego

WIDEO: ZAKAZ WSTĘPU

- To miał być kolejny rekordowy rok dla małopolskiej turystyki!

- Tak wskazywały dane ze stycznia i lutego. Od lat zresztą byliśmy przyzwyczajeni do tego, że małopolska turystyka jest stabilną, bardzo dochodową i świetnie się rozwijającą branżą.

- Koronawirus bardzo szybko zweryfikował te prognozy.

- To prawda. Uderzył niespodziewanie, szybko, bardzo mocno i niesłychanie głęboko. Turystyka była zaś tą branżą, która ten cios najmocniej odczuła, została wręcz znokautowana. Granice zostały zablokowane, ruch lotniczy zamarł, a gospodarka - z niewielkimi wyjątkami - stanęła. Rygorystyczne przepisy ograniczyły nie tylko podróżowanie, ale także kontakty międzyludzkie. Na kilka tygodni zostaliśmy „uwięzieni” w domach. Kto z nas pamięta tak wyludniony krakowski Rynek, zamknięte restauracje i kluby, Kopalnię Soli „Wieliczka” bez turystów, pustki w Zakopanem, Krynicy, parkach narodowych… Takiego Krakowa, takiej Małopolski jeszcze nie znaliśmy…

- Czy ktoś był przygotowany na tę sytuację?

- Absolutnie nikt. Nie tylko w Małopolsce, ale i na świecie.

- Niezwykłe czasy wymagają nietypowych oraz szybkich działań!

- I takie podjęliśmy.

Powstała Małopolska Tarcza Antykryzysowa. Jej najważniejszym celem była ochrona zdrowia i życia Małopolan. Na środki ochrony osobistej oraz sprzęt niezbędny szpitalom i placówkom medycznym do walki z koronawirusem - nie tylko maseczki, przyłbice, ochronne kombinezony, ale także m.in. respiratory i nowoczesne karetki - przekazaliśmy ponad 190 mln zł.

Kolejne blisko 321 mln zł, które trafiły do firm i przedsiębiorstw, pozwoliły utrzymać kilkadziesiąt tysięcy miejsc pracy. O skali ówczesnych potrzeb świadczy choćby to, że pierwszą założoną kwotę bezzwrotnej pomocy - 198 mln zł - rozdysponowaliśmy w ciągu… 15 minut. To nie tylko rekord świata… Małopolska była jedynym województwem, które w ramach swoich działań antykryzysowych wprowadziło taką pomoc dla przedsiębiorców, i w dużej mierze skorzystała z tego branża turystyczna. Jest jeszcze oczywiście 111 mln zł, które przeznaczyliśmy na niskooprocentowane pożyczki. To wszystko są pieniądze realnie krążące w małopolskiej gospodarce, utrzymujące wiele miejsc pracy. Dzięki nim mogą przetrwać te firmy, które z powodu pandemii np. utraciły płynność finansową. Był to pierwszy, najważniejszy etap Małopolskiej Tarczy Antykryzysowej.

- Koronawirus nie ominął również szkolnictwa i opieki społecznej…

- Gdy spojrzymy na ponad 90 mln zł, które przeznaczyliśmy na ten cel, to ujrzymy, jak w ostatnich tygodniach przekształcało się szkolnictwo. To nie tylko sprzęt, komputery i tablety, ale również zupełnie nowe zdalne kompetencje dzieci i nauczycieli. Staraliśmy się również dotrzeć do najuboższych i najbardziej zagrożonych COVID-19. Stworzyliśmy specjalny program, który wspomaga placówki opieki całodobowej.

- Czy samorząd myśli już o przyszłości, o tym, co będzie za miesiąc, pół roku, rok?

- Nie sztuką jest posprzątać „gruzowisko”, ale sztuką jest tak odbudować dom - cegła po cegle - by był nie tylko bezpieczny, ale długo służył nam wszystkim, Małopolanom i turystom. Dlatego kolejne blisko 280 mln zł przeznaczymy na pobudzenie gospodarki, inwestycje regionalne i rewitalizację małych miejscowości. W ten sposób pieniądz zacznie szybciej krążyć w gospodarce, a ludzie będą mieli pracę.

- Ile zainwestujecie w te wszystkie działania?

- Około miliarda złotych. Wszystkie te pieniądze mają służyć Małopolanom, mają złagodzić skutki pandemii. Jeśli popatrzymy na województwo, na jego historię gospodarczą, to są to rekordowe środki.

- Skąd one są?

- Z Funduszy Europejskich, budżetu państwa i budżetu województwa.

- Nic więc dziwnego, że małopolski samorząd jest powszechnie chwalony, nie tylko za szybkość i skalę reakcji, ale także współpracę.

- Miło to słyszeć.

- Jednym z najważniejszych małopolskich sektorów gospodarki jest turystyka. Przed kryzysem przynosiła krocie!

- To prawda. W minionym roku turyści, których było około 18 milionów, pozostawili w naszym regionie ponad 15 miliardów złotych. To zaś oznacza, że turystyka wypracowała blisko 10 proc. PKB Małopolski. Nie można również zapomnieć o tym, że dawała pracę co najmniej kilkudziesięciu tysiącom osób.

- I właśnie ta branża najboleśniej odczuła obostrzenia związane z walką z pandemią. Po trzech miesiącach „zamrożenia” jest w głębokiej zapaści.

- Dlatego też w pierwszym etapie skupiliśmy się na bezpośredniej pomocy tym firmom, które najmocniej ucierpiały w czasie ostatnich tygodni. W tym miejscu wspomnę tylko, że małopolska branża turystyczna to jeden z najnowocześniejszych sektorów gospodarki. To wyspecjalizowana, doświadczona kadra, świetnie znająca się na obsłudze ruchu turystycznego - krajowego i zagranicznego - znająca języki obce, a także nowoczesne metody zarządzania, promocji i marketingu. Stracić takich ludzi z powodu pandemii - to byłby wielki grzech.

- Ile pieniędzy trafiło na utrzymanie miejsc pracy w turystyce?

- Z Małopolskiej Tarczy Antykryzysowej - bezpośrednio i pośrednio - około 100 mln zł. To dzięki nim udało się uchronić wiele miejsc pracy, wielu specjalistów pozostało na swoich miejscach. I to oni, będą teraz tym, którzy nastawią turystykę na nowe tory.

- To będzie sezon inny niż wszystkie?

- Tak, i to zdecydowanie. Będzie to sezon inny głównie z tego powodu, że będziemy mieli więcej okazji, aby poznać najbliższe nam okolice. Małopolska jest piękna, nie brakuje w niej atrakcji. Dzisiaj w ramach wielu projektów przygotowywanych m.in. z Małopolską Organizacją Turystyczną i Krakowską Izbą Turystyki, zachęcamy, aby pozostać w Małopolsce. W grę wchodzi nie tylko lokalna sympatia, ale także lokalny patriotyzm. Jeśli mamy gdzieś zostawić pieniądze, to najlepiej zrobić to w Małopolsce. Tutaj, u nas. Tylko bowiem w ten sposób może rozwijać się lokalna przedsiębiorczość. A te pieniądze szybko do nas wrócą, najpierw w postaci podatków, a w przyszłości także w formie inwestycji, które region z tych podatków będzie mógł sfinansować.

- Gdy tylko trochę poluzowano rygory związane z epidemią koronawirusa, Polacy masowo ruszyli z domów. Część wybrała doskonale znane i ludne miejsca, inni „kwarantannę” na odludziu…

- Turystyka doświadczyła kryzysu, jakiego w historii jeszcze nie było. Jest w głębokim „dołku”.

W tej chwili potrzebuje więc - jak nigdy - turystów, są na wagę złota. Dla nas ważny jest każdy gość zarówno ten, który idzie w góry, jeździ na rowerze, jak i ten, który zwiedza Wieliczkę. Każda złotówka się liczy.

- Małopolskę trzeba promować?

- Jeśli tego nie uczynimy, to możemy przegrać „wyścig” o turystów. Dlatego już wkrótce rozpoczniemy wielką kampanię promującą nasz region. Przypomnimy w niej, że Małopolska to bardzo bezpieczny region, a branża przestrzega reguł epidemiologicznych. Wspomnimy oczywiście również o naszych największych skarbach - pięknej naturze, barwnej historii, bogatej kulturze, ale też nietuzinkowych atrakcjach, eleganckich hotelach i pensjonatach oraz najnowocześniejszej w kraju infrastrukturze turystycznej. Działania te będziemy prowadzić siłami Urzędu Marszałkowskiego, przy współpracy z Krakowską Izbą Turystyczną i Małopolską Organizacją Turystyczną.

- Co trzeba zrobić, aby turyści wrócili na utarte ścieżki, albo pojawili się na nich nowi odkrywcy Małopolski?

- I jedni, i drudzy muszą uwierzyć, że zrobiliśmy absolutnie wszystko, aby byli bezpieczni w Małopolsce. Turystyka w tej chwili to już nie tylko czynniki ekonomiczno-gospodarcze, ale przede wszystkim emocje. Ludzie, żeby podróżować muszą być pewni, że nic im nie grozi. Każdy z nas przed wyjazdem zada sobie przecież pytanie, czy tam, gdzie jadę, jest bezpiecznie? A takie poczucie nie jest łatwo zbudować.

- A cena wypoczynku?

- W tej chwili zeszła na drugi plan.

- Najważniejsze atuty Małopolski to…

- …oczywiście wspaniałe zabytki, piękne krajobrazy, cudowne góry, jeziora, kultura, historia, niezwykły i zróżnicowany folklor, ale także najnowocześniejsza w kraju infrastruktura. W tę ostatnią w minionych latach zainwestowaliśmy miliony złotych nie tylko ze środków unijnych, ale także prywatnych. Dzięki temu dzisiaj możemy cieszyć się z wielu stacji narciarskich, setek kilometrów ścieżek rowerowych, zerkać na nasz uroczy region z wież widokowych, mieszkać w nowoczesnych hotelach i pensjonatach, a także korzystać z licznych atrakcji w parkach rozrywki, aquaparkach czy termach. Dlatego teraz musimy zrobić wszystko, aby to wszystko nie zostało zmarnotrawione.

- Przed pandemią w Małopolsce najchętniej wypoczywali nasi sąsiedzi - Ślązacy, a także mieszkańcy Mazowsza…

- I mamy nadzieję, że - mimo ostatnich perturbacji - dalej tak będzie. Do wypoczynku w Małopolsce chcemy zachęcić też turystów ze Świętokrzyskiego, Podkarpackiego i Łódzkiego. Do wyjazdu w góry będziemy kusić mieszkańców Pomorza, Wielkopolski i Dolnego Śląska… Każdego turystę przyjmiemy z otwartymi rękami.

- O Małopolskę raczej się nie martwię, ale co będzie z Krakowem? Choć linie lotnicze powoli wznawiają loty, to jednak turyści zagraniczni, a to przecież oni stanowili siłę napędową turystyki Krakowa, nieprędko wrócą w takiej liczbie jak przed pandemią.

- Sukces turystyczny Krakowa rzeczywiście w dużej mierze oparty był na turystach zagranicznych, weekendowe city breaki i niskokosztowe połączenia lotnicze. Gdy więc granice zostały zamknięte, a ruch lotniczy w Kraków Airport niemal zamarł, turyści zniknęli z krakowskich ulic. Zamknięte zostały restauracje i kluby, hotele i muzea, zamilkł różnojęzyczny gwar. Kraków bez turystów zagranicznych nie był już tym samym Krakowem. Branża, która rozwijana była przez wiele lat, zamarła w jednej chwili. I trzeba sobie uświadomić, że te sukcesy, kolejne rekordy, które co roku były bite, pewnie szybko się nie powtórzą.

- Turyści zagraniczni zapewne wrócą do Krakowa...

- I ja mam taką nadzieję. Może to być jednak proces dość długi. Gdy jednak tak się stanie trzeba zrobić wszystko, aby wydłużyć ich pobyt. I nie chodzi tutaj tylko o pieniądze, ale także o rozproszenie ruchu turystycznego. Do niedawna nasi goście podczas jednego city breaku byli w stanie zwiedzić stolicę Małopolski, Wieliczkę i Oświęcim, a więc zaliczali najważniejsze punkty pobytu w… Krakowie. Teraz chcemy ich zaprosić w Gorce i Beskid Wyspowy, do Tarnowa oraz na Pustynię Błędowską… To są zupełnie nowe wyzwania. Tylko bowiem w ten sposób poznają polską kulturę oraz historię, poczują klimat i ducha całej Małopolski.

- Jeszcze nie tak dawno wszyscy zastanawiali się, jak odzyskać Kraków dla mieszkańców? Pandemia rozwiązała ten problem?

- Nie można tego tak powiedzieć. Jednak przez te parę tygodni, idąc przez pusty, cichy Rynek, wyludnione ulice, mogliśmy nie poznać Krakowa. Dla jednych był to piękny widok, dla wielu innych, żyjących z turystyki, wielka tragedia. Nie było tłumów, nie było różnojęzycznego gwaru, nie było też dochodów. Dopiero w tej ekstremalnej sytuacji mogliśmy dostrzec traumatyczną pustkę, jaką w centrum Krakowa pozostawili po sobie turyści. Niestety, tę pustkę widać też coraz bardziej w budżetach samorządów. Jednak już teraz - zakładając, że po jakimś czasie wszystko wróci do normy - zastanawiamy się, co zrobić, aby w przyszłości zachować równowagę między potrzebami mieszkańców Krakowa a oczekiwaniami turystów. I to jest nasze kolejne wielkie wyzwanie.

- Jaka jest kondycja małopolskiej branży turystycznej po kilkutygodniowym „zamrożeniu”?

- Turystyka walczy, a turyści na szczęście nie omijają Małopolski. Widać ich już w Krakowie, i na zakopiańskich Krupówkach, w uzdrowiskach oraz górach. Takich tłumów w niektórych miejscach nie było - nawet w szczycie sezonu - w minionych latach. To dobrze. Ludzie są spragnieni natury i wypoczynku, chcą zwiedzać, odkrywać Małopolskę.

- Jednym z popularniejszych sposobów zwiedzania naszego regionu staje się jazda na rowerze.

- Ścieżki rowerowe, które konsekwentnie rozbudowujemy już od kilku ładnych lat, to perła w naszej koronie. Jest ich już około 700 km, a co jakiś czas dochodzą nowe. Rozsiane są po całym regionie, tworząc niezwykłą sieć. Są tak zaprojektowane, aby można było stworzyć wokół nich piękne legendy, snuć barwne opowieści, łącząc jednocześnie różnego rodzaju szlaki kulturowe. To dzięki nim możemy przejechać Małopolskę - z niewielkimi wyjątkami - z południa na północ oraz ze wschodu na zachód. W ten sposób praktycznie każdy rowerzysta może bezpiecznie dotrzeć w najbardziej malownicze rejony Małopolski. Nasze ścieżki komplementowali nie tylko turyści polscy, ale również Austriacy, Szwajcarzy i Chińczycy, a także Niemcy, Duńczycy oraz Skandynawowie. Wspomnę tylko, że VeloDunajec ma szansę zostać najpiękniejszym europejskim szlakiem rowerowym.

- Bon turystyczny to dobry pomysł?

- Inicjatywa stworzenia bonu turystycznego, którą ogłosił prezydent Andrzej Duda, to świetna informacja dla branży turystycznej. W tym roku wakacje w kraju spędzi zdecydowana większość dzieci i młodzieży, a to oznacza kilka milionów młodych ludzi. Będą krążyć po ośrodkach turystycznych, korzystać z hoteli i pensjonatów, bawić się i kupować pamiątki…

Aby jednak mogli wyjechać na wakacyjne kolonie i obozy, rodzice muszą mieć na to pieniądze. Tak narodził się pomysł bonu turystycznego. Pieniądze te pomogą złagodzić skutki kryzysu - wywołanego pandemią - w portfelach rodziców, będą też kołem zamachowym dla małopolskiej turystyki.

- Stymulować gospodarkę ma również specjalny bon wakacyjny przygotowywany przez Urząd Marszałkowski?

- Dążymy do tego, aby wsparcie oferowane na poziomie rządowym było uzupełniane na poziomie regionalnym. I dlatego my również przygotowujemy pewien rodzaj bonu wakacyjnego. Projekt ten wsparlibyśmy kwotą około 2 mln zł.

- To…
- …może nie jest oszałamiająca kwota. Jednak, gdy dojdą do tego środki samorządów gminnych oraz rodziców, to uzbiera się całkiem pokaźna suma. Wszystkie te pieniądze przeznaczone zostaną na organizację wakacyjnego pobytu dzieci i młodzieży w Małopolsce. Zyska więc również branża.

- Branża turystyczna dawała w Małopolsce około 100 000 miejsc pracy?

- Może nawet więcej

- Na razie, odpukać, nie widać upadłości?

- Wszystko zależy od tego, jak sytuacja rozwinie się w wakacje. Jeśli rzeczywistość rozminie się z oczekiwaniami branży turystycznej, to nie będzie łatwo. Mieliśmy już okres zaciskania pasa, teraz jest okres zaciskania zębów i trzymania kciuków, że się uda. Na najbliższe tygodnie, miesiące patrzę jednak z dużym optymizmem.

- Czego COVID-19 nas nauczył?

- W zakresie działań medycznych jesteśmy przygotowani na różne niespodzianki. Sprzęt i wszystkie inwestycje - jak już wspomniałem za ponad 190 mln zł - to wszystko zostaje w szpitalach. To nie tylko pieniądze wydane na środki ochrony osobistej, ale także na nowoczesny sprzęt, respiratory, karetki, rozbudowany system nowoczesnej medycyny ratunkowej. To wszystko będzie pracowało, gdyby - odpukać - przyszła druga fala.

- A w branży turystycznej?

- Kryzys nauczył nas jednego - nieprzewidywalności. Nie można się przyzwyczajać do tego, że skoro dzisiaj jest nam bardzo dobrze, to jutro też tak będzie. Tej pewności już nie ma. Dlatego musimy się nauczyć zarządzania w mocno zmiennych warunkach - w gospodarce jako przedsiębiorcy, ale także w samorządzie - jako samorządowcy. Poczucie naszej stabilizacji na długo zostało zakłócone. Teraz z tym brakiem stabilności musimy się nauczyć żyć.

- Gdzie Pan spędzi wakacje?

- W Małopolsce.

- Z poczucia obowiązku?

- Nie, z przekonania. Piękniejszego miejsca nie ma na świecie!

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wideo
Wróć na krakow.naszemiasto.pl Nasze Miasto