Tylko w Ryglicach ochotnicy wyliczają swoje straty na 300 tys. zł. - Dopiero co wyremontowaliśmy remizę, a teraz musimy kompletować cały sprzęt od początku. Nie mamy prawie nic - mówi Bogdan Czajecki, naczelnik ryglickiej OSP.
Przez remizę przeszła 1,5-metrowa fala Szwedki i Zalasówki w chwili, gdy strażacy walczyli z wielką wodą w innych rejonach Ryglic. Zniszczone zostały nie tylko zmodernizowany za unijne pieniądze budynek i jego otoczenie, ale też wykonana za 40 tys. zł kuchnia oraz skomputeryzowane gminne centrum dowodzenia w sytuacjach awaryjnych.
- Ogromna fala porwała z parkingu trzy samochody kolegów, którzy zostawili je pod remizą na czas akcji. Jednego z nich, forda transita, znaleźliśmy dopiero na drugi dzień, prawie dwa kilometry dalej, na brzegu rzeki - opowiada Bogdan Czajecki.
Prywatne samochody stracili także strażacy z Rzepiennika Strzyżewskiego. - To osobista tragedia chłopaków, którzy przyjechali pomagać, a zostali poszkodowani - mówi Piotr Sopala, naczelnik OSP w Rzepienniku.
Woda, która przelała się przez remizę, miała blisko dwa metry i była wyższa niż podczas największej powodzi w historii gminy w 2001 roku. Strażacy stracili motopompy, radiostacje oraz część ubrań.
Bez nowego wyposażenia nie poradzą sobie też ochotnicy z Lubczy. Wezbrane wody Wolanki przelały się przez nową i starą remizę. - Część ubrań bojowych i węży nie nadaje się do użytku - martwi się Robert Ługowski, prezes jednostki.
Co gorsza, ochotnicy z Lubczy podczas powodzi stracili też żuka, którym przewozili piasek i ewakuowali ludzi.
9 ulubionych miejsc kleszczy w ciele
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?