Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Tarnów: z wdzięczności podarował szpitalowi milion!

Andrzej Skórka
Ostatniej woli Leona Ligusa stało się zadość - za część jego spadku poprawiono warunki leczenia w szpitalu
Ostatniej woli Leona Ligusa stało się zadość - za część jego spadku poprawiono warunki leczenia w szpitalu Andrzej Skórka
W trakcie II wojny światowej lekarze Szczeklika narażali życie, by ulżyć umierającej kobiecie. 67 lat później wypełniła się wola jej syna, który zapisał szpitalowi milion złotych.

Zaczęło się od e-maila, jakich codziennie dziesiątki lądują w skrzynce pocztowej szpitala Szczeklika. Ten nie okazał się bezwartościowym spamem, tylko finałem historii sięgającej lat drugiej wojny światowej. Nadawca pisał o... spadku zapisanym lecznicy.

Praktycznie nieznany w Tarnowie Leon Ligus z Kanady zapisał w testamencie szpitalowi ponad milion złotych. Chcąc wynagrodzić lecznicy pomoc, której udzielono tu jego matce w czasie wojny. Donator chciał, by za jego pieniądze polepszono warunki w szpitalu. I upamiętnić postać matki.

- To wydarzenie bez precedensu w Polsce. Nie słyszałem, by na rzecz jakigoś szpitala zapisano tak znaczą sumę - mówi dyrektor szpitala Marcin Kuta.
W 1943 roku personel placówki z narażeniem życia zdobywał dla umierającej Franciszki Ligus morfinę. Za darowiznę wyremontowano jeden z oddziałów szpitala.

W latach 70. Leon Ligus pokonał tysiące kilometrów, by zjawić się w Tarnowie i podziękować szpitalowi za opiekę nad matką. Miał ze sobą pieniądze, którymi zamierzał wynagrodzić płynące z serca gesty wobec umierającej kobiety. Ówcześni decydenci nawet słyszeć o tym nie chcieli. Marzenie rodowitego tarnowianina spełniło się dopiero po jego śmierci.

Gdyby żył, w ostatni wtorek obchodziłby 92. urodziny. Na świat przyszedł w Tarnowie, 28 września 1918 roku. Tu dorastał, chodził do szkoły.
Dorastającego Leona Ligusa ciągnęło w szeroki świat. Niedługo po zakończeniu nauki, 20-latek pojawia się w Gdyni. Zaciąga się na statek - świat staje przed nim otworem. Nie wie jednak, że rodzinnego miasta nie zobaczy przez wiele lat i że już nigdy nie spotka się z ukochaną matką.

W rok po wybuchu wojny pływa na handlowym statku pod banderą grecką. Na Morzu Śródziemnym okręt na celownik wzięła niemiecka łódź podwodna. Torpeda trafiła. Okręt zatonął, ale Leon Ligus szczęśliwie ocalał. Na pokład wojennej fregaty wyciągnęli go brytyjscy marynarze. Ranny tarnowianin trafił do szpitala w Gibraltarze. Gdy się podleczył, przeniósł się do Londynu. Zamieszkał przy angielskiej rodzinie. W Londynie poznał swoją przyszła żonę.

Nie zdawał sobie sprawy, że w Tarnowie matka ciężko zachorowała. Franciszkę Ligus lekarze skierowali do szpitala. Tam medycy rozpoznali u kobiety nowotwór wątroby. Bez najmniejszych szans na uratowanie życia. Gdyby postępowali według obowiązujących okupowane tereny zasad, nie mogliby jej nawet ulżyć w cierpieniu.

Był rok 1943. Losy wojny ważyły się na froncie wschodnim. Większość medykamentów rezerwowano dla przywożonych stamtąd rannych.
- Leki przeciwbólowe były prawdziwym rarytasem - mówi Marcin Kuta, dyrektor szpitala im. Szczeklika w Tarnowie. - Dla Polaków morfina była niedostępna - tłumaczy.

Lekarze i personel szpitala chcieli jednak pomóc kobiecie. Zdobywali dla niej morfinę, przynosząc ulgę w ostatnich dniach życia.
Jej syn dowiedział się o wszystkim po latach, od sióstr. Gdy wojna się skończyła, do kontrolowanej przez Sowietów ojczyzny nie chciał wracać. Wybrał Kanadę. Zamieszkał w Montrealu. Do marynarskiego fachu już nie wrócił. Odnalazł za to w sobie smykałkę do interesów. Krok po kroku znajdował miejsce na własny, dobrze prosperujący biznes.

- Wujek Leon produkował opakowania na żywność, śmieci. Miał kilka fabryk i zaopatrywał praktycznie całą Kanadę - mówi Elżbieta Kuta, siostrzenica Ligusa.
Tęsknota za krajem i bliskimi robiła swoje. Do Polski pierwszy raz przyjechał w 1956 roku. To wtedy od sióstr usłyszał o tym, w jakich okolicznościach umierała matka. Ta historia utkwiła w nim już na zawsze.

Do Polski zjeżdżał jeszcze kilkakrotnie. Zawsze zaglądał do ukochanego Tarnowa. Nie chciał jeździć po Polsce, choćby na dłużej zatrzymać się w Krakowie czy Olsztynie, gdzie mieszka rodzina. Wolał w Tarnowie spacerować zakątkami znanymi z dzieciństwa, szukać znajomych. Wybierał hotel blisko centrum, bez luksusów, choć na takie byłoby go stać. I zawsze pojawiał się w pobliżu szpitala.

- Myślę, że na sercu bardzo mu leżało to, iż wyjeżdżając z Tarnowa, nie miał okazji pożegnać się z matką - dodaje siostrzenica Ligusa.
Podczas kolejnej wizyty w kraju, w latach 70., chciał przekazać tarnowskiemu szpitalowi sporą sumę pieniędzy. Na poprawę warunków leczenia pacjentów.

Zbyto go wówczas pod jakimś pretekstem. Leona Ligusa to nie zraziło. W latach 70. sporządził pierwszy testament. Majętny biznesmen już wtedy część swojego sporego kapitału zadysponował dla szpitala w Tarnowie. Potem zapisy swojej ostatniej woli kilka razy zmieniał. Te dotyczące Tarnowa w każdej z wersji pozostały nienaruszone. Także za życia Polonus z Montrealu potrafił się dzielić. Działał charytatywnie, pomagał rodakom, ufundował m.in. dom opieki.

Pod koniec lat 90. Leon Ligus był już samotnym wdowcem. Cierpiał na demencję starczą. Nie radził już sobie z prowadzeniem domu i zarządzaniem majątkiem. Przestał płacić podatki. To wtedy Elżbieta Kuta wyjechała do Kanady i została prawnym opiekunem wuja Leona. Ostatnie lata życia spędził w luksusowym domu opieki. Myślami wciąż wracał do matki. Na terenie tego pensjonatu sfinansował urządzenie stawku z wodotryskiem i figurką św. Franciszka. Dla uczczenia pamięci Franciszki Ligus.

Zmarłego w 2006 roku pochowano w alejce zasłużonych Polaków na miejscowym cmentarzu. Wtedy także ujawniono treść jego testamentu. Większość majątku zapisał szpitalom. Dwóm w Montrealu oraz temu w Tarnowie.

Formalności związane z realizacją ostatniej woli Ligusa trwały niemal cztery lata. Szpitalowi Szczeklika przypadł w udziale ponad milion złotych. Placówka wyremontowała za te pieniądze oddział wewnętrzny. W jego głównym miejscu, na korytarzu - zgodnie z wolą zmarłego - umieszczono tablicę przypominającą postać Franciszki Ligus.

"Oddział chirurgii zmodernizowany w 2010 roku dzięki donacji śp. Leona Ligusa dla uczczenia pamięci matki Franciszki Ligus, która była leczona w tym szpitalu. Zmarła w 1943 r. Leon Ligus urodzony w Tarnowie w 1918 r., zmarły w Montrealu w 2006 r.(...)"
Głosi napis z tablicy pamiątkowej.

Brutalne zbrodnie, zuchwałe kradzieże, tragiczne wypadki. Zobacz, jak wygląda
prawda o kryminalnej Małopolsce
www.kryminalnamalopolska.pl

60 tysięcy złotych do wygrania.Sprawdź jak. Wejdź na www.szumowski.eu

Najświeższe relacje. Najnowsze informacje z Mistrzostw Świata w siatkówce 2010
www.trzeciset.polskatimes.pl

od 7 lat
Wideo

Jak głosujemy w II turze wyborów samorządowych

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na tarnow.naszemiasto.pl Nasze Miasto