Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Tarnów. Strażnikom miejskim w oczy zajrzało widmo zwolnień. Miasto zaciska pasa, więc pracę może stracić co piąty funkcjonariusz

Robert Gąsiorek
Robert Gąsiorek
Straży miejskiej grozi grupowe zwolnienie
Straży miejskiej grozi grupowe zwolnienie
Czarne chmury zebrały się nad tarnowską strażą miejską. Władze miasta, szukając oszczędności, chcą obciąć o pół miliona złotych finansowanie miejskiej formacji mundurowej. To oznacza, że redukcja etatów, i to duża, będzie nieunikniona.

FLESZ - Nowa szczepionka położy kres pandemii?

Do Powiatowego Urzędu Pracy w Tarnowie została już przesłana informacja o planowanym zwolnieniu grupowym w tarnowskiej straży miejskiej. Komendant jednostki informuje, że z pracą miałoby się pożegnać na początku przyszłego roku 12 osób. Wszystko przez obcięcie o 500 tys. zł finansowania straży miejskiej z budżetu miasta.

Trudna decyzja przed komendantem straży miejskiej w Tarnowie

Szef tarnowskiej komendy kilka tygodni temu otrzymał informację od władz miasta, że przyszłoroczny budżet zakłada finansowanie jednostki na poziomie 4 mln zł. To o pół mln złotych mniej niż obecnie.

- Nie posiadamy środków finansowych żeby można było znaleźć te pół miliona złotych. Aby osiągnąć poziom zaproponowany w budżecie musi dojść do redukcji zatrudnienia - przyznaje Krzysztof Tomasik, komendant Straży Miejskiej w Tarnowie.

Obecnie w jednostce pracuje 60 osób, z których 52 mają uprawnienia strażnika miejskiego. Szef komendy ma teraz twardy orzech do zgryzienia, bo musi zdecydować, z którymi podwładnymi będzie musiał się pożegnać. Trwają też negocjacje ze związkami zawodowymi strażników miejskich, aby ustalić wspólny regulamin zwolnień grupowych.

- Przed komendantem są strasznie ciężkie decyzje. My możemy jedynie bronić tych pracowników, ale co możemy zrobić, jeśli tak naprawdę o zwolnieniach decyduje miasto? - mówi rozgoryczony Paweł Wójcikowski, przewodniczący Związku Zawodowego Funkcjonariuszy i Pracowników Straży Miejskiej w Tarnowie.

Pilnujemy bezpieczeństwa w Tarnowie, a miasto w nas uderza

Duże ograniczenia w zatrudnieniu na pewno nie pozostaną bez wpływu na pracę całej tarnowskiej jednostki. Obecnie straż miejska pracuje siedem dni w tygodniu, 24 godziny na dobę.

- Jeśli dojdzie do zwolnień, będziemy musieli przeprofilować naszą działalność. Nie byłoby już nocnych dyżurów, bo nie bylibyśmy w stanie obsadzić patroli. Trzeba się też zastanowić nad pracą w soboty i niedziele, bo przy takiej liczbie osób i spraw jakimi się zajmujemy, też może to być bardzo trudne - przyznaje komendant Tomasik.

Wizja zwolnień już teraz paraliżuje tarnowskich strażników. Każdy obawia się utraty pracy.

- To jest jakaś kuriozalna sytuacja. My nie jesteśmy pochowani za biurkami, tylko stajemy na pierwszej linii frontu i pilnujemy bezpieczeństwa w mieście. Często wspieramy, a w niektórych przypadkach nawet zastępujemy policję. A teraz miasto uderza w nas w taki sposób! - kręci głową Paweł Wójcikowski.

Związki zawodowe strażników miejskich ślą pisma do radnych, aby nie dopuścili do zwolnień. Interweniowali również u prezydenta, ale nie doczekali się jeszcze odpowiedzi.

Zamiast strażników miejskich w Tarnowie zwalniać urzędników?

Tarnowski magistrat informuje, że obcięcie finansowania straży miejskiej wiąże się z "koniecznością maksymalnego zbilansowania budżetu miasta, co w świetle znanych uwarunkowań i spadków wpływów nie będzie zadaniem łatwym". Dodaje także, że według zapisów przyszłorocznego budżetu pracę powinno stracić nie dwunastu, a pięciu funkcjonariuszy.

Aby jednak w ogóle doszło do redukcji zatrudnienia wyrazić na to zgodę muszą radni. A o ich poparcie w sprawie zwolnień w straży miejskiej może być trudno.

- Miasto idzie w złym kierunku proponując redukcję zatrudnienia i na to zgody nie będzie. Mam nadzieję, że władze Tarnowa wycofają się z tego pomysłu - mówi Józef Gancarz, radny klubu PiS, przewodniczący komisji porządku publicznego.

Sprzymierzeńcem strażników może okazać się nawet radny Marek Ciesielczyk, ten sam, który od lat domaga się... likwidacji tej formacji.

- Jestem przeciwnikiem jej istnienia, ale skoro już jest, to powinna działać sprawnie. Prezydent niech lepiej rozpocznie redukcję pasożytniczej kasty urzędniczej. Gdyby z pięćdziesięciu dyrektorów i wicedyrektorów w urzędzie pozbył się przynajmniej połowy, to oszczędności byłyby większe, bo oni zarabiają dużo więcej niż strażnicy. A bez nich wiele by się nie zmieniło, urząd pracowałby jak pracuje - podkreśla Ciesielczyk.

W magistracie też planowane są zwolnienia. Ale dotyczą one 18 osób, głównie tych, które przechodzą na emerytury lub są zatrudnione na zastępstwa.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wideo
Wróć na tarnow.naszemiasto.pl Nasze Miasto