Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Tarnów. Stewardessa z Tarnowa odmieniła życie psa porzuconego w Kosowie. Suczka Mela u Dominiki odnalazła szczęście [ZDJĘCIA]

Paulina Marcinek-Kozioł
Paulina Marcinek-Kozioł
Melcia jst grzecznym i bezproblemowym psem. Zajada kości, lubi się bawić i tarzać w śniegu. Nauczyła się także chodzić na smyczy, dlatego razem z panią Dominiką wychodzą kilka razy dziennie na spacery
Melcia jst grzecznym i bezproblemowym psem. Zajada kości, lubi się bawić i tarzać w śniegu. Nauczyła się także chodzić na smyczy, dlatego razem z panią Dominiką wychodzą kilka razy dziennie na spacery Paulina Marcinek
Gdyby nie Dominika Kleszcz, trzyletnia suczka Mela pewnie dawno zamarzłaby na śmierć. Los chciał, że to tarnowianka zauważyła porzuconą psinę obok hotelu w Prisztinie, stolicy Kosowa. Najpierw dokarmiała ją, a potem postanowiła: Lecimy do Tarnowa.

FLESZ - Uwaga piesi! Mandat za telefon na pasach

Tarnowianka Dominika Kleszcz adoptowała pieska w Kosowie

Ulubionym miejscem Meli w mieszkaniu Dominiki jest legowisko. Tarnowianka urządziła je zaraz obok swojego łóżka, w sypialni. Piesek ma własny dywanik i poduszkę.

- Przez pierwsze dni praktycznie się z niego nie ruszała i czuła się niepewnie, ale teraz wszędzie jej pełno – uśmiecha się pani Dominika. Suczka uwielbia kłaść pyszczek na jej nogach i drzemać.

- Bardzo chce, żeby ją głaskać. Jak tylko przestanę, zaraz dopomina się o jeszcze i przymila się. Jest bardzo przyjazna i grzeczna, od razu widać, że miała kontakt z ludźmi, ale ktoś ją porzucił – podkreśla kobieta.

Piesek błąkał się przy hotelu w Prisztinie

Błąkający się w pobliżu hotelu w Kosowie piesek i pani Dominika spotkali się początkiem października ubiegłego roku. Tarnowianka jest stewardessą. Pracuje w litewskiej firmie lotniczej, która na Bałkanach ma swoją bazę. Akurat wychodziła z budynku na obiad, gdy zobaczyła leżącą na trawie i skuloną w kłębek suczkę. - Nie uciekała, była bardzo czysta i przyjaźnie nastawiona do ludzi – wspomina kobieta.

Natychmiast skontaktowała się z tamtejszym schroniskiem, by zajęło się pieskiem. Reakcja wcale nie była jednak oczywista. - Powiedzieli, że biorą do siebie tylko zwierzęta bardzo chore albo szczeniaki – mówi Dominika. Postanowiła więc, że pieska nie zostawi. Od tej pory dbała o to, żeby suczce nie brakło jedzenia, a gdy przyszły chłodniejsze dni, kupiła jej kocyk.

- Jak tylko ją zobaczyłam, to od razu postanowiłam, że dam jej na imię Mela. Kiedyś miałam kota Felcię, więc pomyślałam, że to będzie Melcia – uśmiecha się. Suczka bardzo ją polubiła. Gdy tylko ją widziała, od razu do podbiegała i podskakiwała radośnie.

Tarnowianka po dwóch miesiącach wróciła na kilkanaście dni do Polski, poprosiła więc koleżankę by ta dbała o pieska. Kiedy wróciła do Kosowa końcem grudnia, pogoda zrobiła się mroźna i wietrzna.

- Melcia była cała mokra i zziębnięta, wykopywała sobie dołki, żeby się ogrzać. Nie mogłam na to patrzyć. Zrobiło mi się jej szkoda, więc postanowiłam ze zabiorę ją do domu, do Tarnowa – mówi pani Dominika. - Już tak mam, jestem zodiakalnym Wodnikiem, który ratuje świat – śmieje się.

Podróż z psem z Kosowa do Polski nie była łatwa

Jednak przetransportowanie psiaka do Polski okazało się sporym wyzwaniem. By przekroczyć granice Unii Europejskiej kundelek musiał przejść szczepienia, mieć aktualne badania i wszczepiony chip, a także paszport. Tarnowianka kupiła specjalny kontener do transportu. Początkowo podróż miała odbyć się samochodem, ale okazało się, że w dobie pandemii koronawirusa byłoby to zbyt skomplikowane.

Ostatecznie poleciały samolotem. - Firma, z którą latam, pomogła mi zorganizować przejazd tak, by połączenie do Polski było możliwie jak najkrótsze - opowiada Dominika. Najpierw z Melą wylądowały w Monachium. Potem spędziły noc w hotelu i następnego dnia doleciały do Warszawy. W stolicy wsiadły do Pendolino, na którego trasie jest Tarnów. Nie obyło się bez drobnych perypetii - ktoś uszkodził kontener, w którym dzielnie podróżowała Mela. Na szczęście wszystko dobrze się skończyło i obie dotarły do Tarnowa.

Mela szybko się zaaklimatyzowała w Tarnowie

Mela mieszka z Dominiką od kilkunastu dni. Jest grzecznym i bezproblemowym psem. Zajada kości, lubi się bawić i tarzać w śniegu. Nauczyła się chodzić na smyczy, więc kilka razy dziennie wychodzi na spacery. Melcia jest drugim zwierzęciem pani Dominiki. Pierwszym był kot, Niunia. - Zwierzaki tolerują się, choć szczególnie za sobą nie przepadają, ale się nie biją – śmieje się.

Mela u Dominiki zostanie jeszcze kilka tygodni. Potem tarnowianka musi znów wyjechać do pracy, więc w tym czasie suczka zamieszka u jej taty, na wsi, 25 km od Tarnowa. Będzie miała towarzystwo pięciu kotów i psa. - Mamy tam dom i ogród. Jest dużo miejsca, będzie mogła biegać i szaleć do woli, a ona to uwielbia – mówi stewardessa

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wideo
Wróć na tarnow.naszemiasto.pl Nasze Miasto