Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Tarnów. Spełniło się największe marzenie Ali. Jej serce bije już zdrowym rytmem

Redakcja
Ala oraz jej rodzice patrzą teraz w przyszłość z uśmiechem i radością
Ala oraz jej rodzice patrzą teraz w przyszłość z uśmiechem i radością Robert Gąsiorek
Nastolatka z Tarnowa od urodzenia zmagała się z poważną chorobą, która komplikowała jej życie.Dzięki wsparciu wielu osób przeszła operację w Niemczech. Z nadzieją patrzy w przyszłość

Życie Ali było nieustanną walką o przetrwanie. Od urodzenia musiała zmagać się z ciężką wadą serca. W swoim młodym , zaledwie 15-letnim, życiu przeszła cztery poważne operacje. Ta ostatnia dała nadzieję na koniec kłopotów ze zdrowiem. Z uśmiechem na twarzy może wkroczyć teraz w dorosłość.- Najważniejsze, że mam już wszystko za sobą, a lekarze zapewniają, że już nic podobnego mi się nie przydarzy - przyznaje 15-latka.

Zbiórka pieniędzy

O nastolatce po raz pierwszy pisaliśmy na łamach „Gazety Tarnowskiej” w listopadzie 2015 roku. Ala dowiedziała się wtedy, że musi przejść kolejną operację, żeby móc nadal cieszyć się życiem. Wyniki badań były jednoznaczne. Konieczne było poszerzenie tętnicy płucnej. Problem polegał jednak na tym, że operacja musiała być przeprowadzona w Niemczech u słynnego kardiologa, prof. Edwarda Malca. Koszt zabiegu wynosił 31,5 tys. euro, a rodziny nie było stać na taki wydatek. Zaczęli więc walkę o pozyskanie niezbędnych funduszy. Specjalne konto dla Ali udostępniła fundacja Cor Infantis. Liczył się każdy grosz, ale i czas w jakim zostaną zebrane pieniądze.- Zabieg mieliśmy wyznaczony na 23 marca. Musieliśmy do tej pory uzbierać całą kwotę - mówi Anna Ważny, mama Ali.

Na szczęście znalazło się wiele ludzi dobrego serca. Pieniądze zbierano także poprzez platformę Siepomaga.- Na tydzień przed planowaną operacją uzbieraliśmy całą kwotę. Byliśmy niezwykle szczęśliwi - przyznaje Robert Ważny, tata 15-latki.

Chwila zwątpienia

Gdy rodzina już przygotowywała się do wyjazdu do kiliniki w niemieckim Munster, pani Anna odebrała niepokojący telefon. - Zadzwoniła pani z kliniki z informacją, że są zmuszeni przełożyć termin operacji Ali. Okazało się, że cały oddział intensywnej terapii, gdzie miała trafić nasza córka, był zajęty przez inne dzieci, które również wymagały natychmiastowego leczenia - wspomina mama nastolatki.
Dla Ali ta informacja był sporym ciosem. 15-latka od wielu tygodni przygotowywała się na ten wyjazd.
- Jak dowiedziałam się, że nie będzie operacji to po prostu usiadłam na łóżku i się rozpłakałam. Byłam załamana - przyznaje dziewczyna.

Następny termin operacji został wyznaczony dopiero na 5 lipca. - Byliśmy zawiedzeni. Ale pomyślałam też, że przecież te dzieci, które wtedy przebywały w klinice w Munster również potrzebowały pomocy - podkreśla pani Ania.

Urodziny w szpitalu

Trzy miesiące oczekiwania na kolejny termin upłynął jak jeden dzień. Rodzice dziewczyny przyznają, że tym razem byli spokojniejsi.- Wiedzieliśmy, że pieniądze są już zebrane i że będzie już tylko lepiej - zaznacza pan Robert.

3 lipca Ala wraz z mamą wyleciały do Munster. Już następnego dnia 15-latka została przyjęta na oddział. Szybko przeszła wszystkie niezbędne badania. O poranku 5 lipca, Ala trafiła na stół operacyjny.- . Kazali mi się pożegnać z Alą i zamknęli drzwi. Bardzo to przeżyłam. Wyobrażałam sobie tylko to, co najgorsze. Pielęgniarki zaczęły mnie pocieszać, że wszystko będzie dobrze i dzięki nim jakoś się pozbierałam - przyznaje pani Anna.

Cały zabieg trwał siedem godzin. Gdy pani Ania dowiedziała się, że operacja się udała szybko pobiegła do swojej córki.

- Widziałam ją podpiętą do tych wszystkich aparatur. Była jeszcze mocno opuchnięta po operacji, ale najważniejsze było to, że wszystko się udało. Nie mogłam długo przy niej być na sali, więc dałam jej dużego buziaka i wyszłam - mówi mama nastolatki.

Ala w szpitalu spędziła kilkanaście dni. Do domu wróciła dzień po swoich 15-tych urodzinach, które przyszło jej spędzić w niemieckiej klinice.

- W szpitalu personel przygotował dla Ali wielką niespodziankę. Rano wszyscy przyszli do jej sali z tortem w kształcie serca. Sto lat odśpiewano w języku niemieckim, polskim oraz angielskim - uśmiecha się pani Ania.
Dziewczyna nie może jeszcze przez kilka miesięcy się wysilać. Musi być także pod stałą kontrolą kardiologa. Wszystko jednak wskazuje na to, że już ze zdrowym sercem wkroczy w swoje dorosłe życie. - Alicja spełniła swoje marzenie. Dokonała tego dzięki otwartym sercom i pomocy wielu osób. Jesteśmy za to wszystkim bardzo wdzięczni - mówią nie ukrywając wzruszenia, rodzice Ali.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Krokusy w Tatrach. W tym roku bardzo szybko

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na bochnia.naszemiasto.pl Nasze Miasto